Uczestniczka protestu w Kiszyniowie, fot. PAP/EPA/DUMITRU DORU
Uczestniczka protestu w Kiszyniowie, fot. PAP/EPA/DUMITRU DORU

Prorosyjskie protesty i starcia z policją w Mołdawii. "Demokracja jest dla bogatych"

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Kilka tysięcy ludzi zebrało się w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie, na proteście zorganizowanym przez prorosyjską partię Sor. Demonstranci krytykowali proeuropejski rząd za gwałtowny wzrost kosztów życia. Doszło do starć z policją.

Demonstracje w Kiszyniowie

Ponieważ w ciągu ostatniego roku Rosja zmniejszyła dostawy gazu do Mołdawii, rachunki w tym 2,6-milionowym kraju wzrosły nawet sześciokrotnie. Kryzys energetyczny i wojna w sąsiedniej Ukrainie również przyczyniły się do wzrostu inflacji do 30%.

Demonstrujący żądali od władz, by pokryły rosnące rachunki za usługi komunalne. Jednocześnie domagali się ustąpienia obecnych władz i rozpisania przedterminowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.

Dzięki zachodniej pomocy gospodarczej rząd Mołdawii dofinansował rachunki za energię, ale wiele osób nadal boryka się z problemami, zwłaszcza emeryci. "Czy stać mnie na to, żeby kupić sobie ser? Nie mogę" - powiedział jeden z protestujących, którego cytują brytyjskie media. "Jem tylko suchy chleb. Wcześniej prąd i gaz były tańsze. Demokracja jest dla bogatych" - żalił się.

Zamieszki przed gmachem parlamentu

Przed budynkiem parlamentu doszło do starć z policją. Organizatorzy protestu chcieli przejść na główny plac, ale policja zablokowała drogę kordonem i pojazdami policyjnymi - podał portal Point.md. Liderzy partii Sor krzyczeli do mikrofonów "Precz z Maią Sandu", proeuropejską prezydent Mołdawii, "Precz z dyktaturą" i "Precz z policją", zachęcając demonstrantów do przerwania kordonów policji.

Wcześniej w niedzielę policja oświadczyła, że rozbiła liczącą kilkadziesiąt osób siatkę bojówkarzy, powiązanych ze służbami specjalnymi Rosji. Byli to głównie kryminaliści, którzy mieli za zadanie rozbijać policyjne kordony w czasie niedzielnych protestów.

Policja poinformowała także o zatrzymaniu 54 osób w związku z demonstracją, w tym 21 nieletnich, za agresję i posiadanie niebezpiecznych przedmiotów, takich jak noże i zapalniczki gazowe w sprayu.

Próba destabilizacji kraju

Andrei Spinu, szef kancelarii prezydent Mai Sandu powiedział, że demonstracja była nieudaną próbą destabilizacji w kraju. "To, co odbyło się dzisiaj w centrum stolicy nie było protestem. Trzeba powiedzieć otwarcie, że była to nieudana próba ze strony Rosji zdestabilizowania sytuacji w Mołdawii" - oświadczył urzędnik. Jego wypowiedź przekazała niezależna rosyjska "Nowaja Gazieta. Jewropa".

Od końca lutego partia Sor, dowodzona przez prorosyjskiego oligarchę Ilana Sora, zwoływała protesty o wydźwięku antyrządowym. Władze Mołdawii są przekonane, że to sponsorowana przez Kreml kampania destabilizacji kraju. Tłem tych obaw jest rosyjska inwazja na Ukrainę, która sąsiaduje z Mołdawią.

Prezydent Maia Sandu wystąpiła 13 lutego z oświadczeniem, w którym oznajmiła, że Rosja ma przygotowane plany obalenia rządu Mołdawii i podporządkowania sobie całego kraju, by uniemożliwić mu wejście do Unii Europejskiej. Sandu powiedziała wówczas, że Moskwa opiera się między innymi na "grupach przestępczych, takich jak partia Sor". Rząd Mołdawii zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego tego kraju o uznanie partii Sor za nielegalną. Uważa się, że oligarcha uciekł do Izraela po tym, jak został skazany za udział w kradzieży 1 mld dolarów z mołdawskich banków.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka