Zbigniew Ziobro, Andrzej Pozorski, Karol NawrockiFot. PAP/Mateusz Marek
Zbigniew Ziobro, Andrzej Pozorski, Karol NawrockiFot. PAP/Mateusz Marek

Zabójstwo ks. Blachnickiego. „Śledztwo było za długie. Wyszła słabość pionu śledczego IPN”

Redakcja Redakcja Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 55
Pytanie, co dalej. Choć oficjalnie nie znamy dowodów świadczących o tym, kto zabił, to wiemy, kto był w otoczeniu księdza Blachnickiego tuż przed jego śmiercią. I kto może dysponować niezwykle istotną wiedzą w tej sprawie – mówi Salonowi 24 Tadeusz Płużański, historyk, publicysta, prezes fundacji Łączka, redaktor naczelny magazynu „Nasza Historia”.

Podczas wspólnej konferencji ministra sprawiedliwości, prokuratury i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej podano informację o tym, że ksiądz Franciszek Blachnicki, twórca Oazy został zamordowany. Do tej pory były takie podejrzenia, ale teraz wprost zostało powiedziane, że doszło do morderstwa i że zamieszane w zabójstwo było małżeństwo Gontarczyków. Co oznacza ujawnienie tych informacji?

Tadeusz M. Płużański: Konferencja to potwierdzenie wielu lat badań. Już wcześniej jeśli nie wszystkie, to bardzo wiele tropów wskazywało, że ksiądz Franciszek Blachnicki, twórca Ruchu Światło i Życie, nie zmarł śmiercią naturalną. Nie miał kłopotów z płucami, jak to się sugerowało, ale, że został otruty. Dzisiaj mamy potwierdzenie tych informacji. Nie znamy nazwisk sprawców tej strasznej zbrodni, chociaż mamy wiedzę o osobach, które przez lata, zyskując sobie zaufanie księdza Blachnickiego, czyli małżeństwo Gontarczyków, które zostało wysłane do Niemiec, żeby właśnie uprzykrzyć życie i prześladować wybitnego polskiego kapłana. Księdza niezłomnego, który stawiał czoła i okupantowi niemieckiemu i sowieckiemu. Znamy też osoby, które nasłały tę parę małżeńską na kapłana. To byli funkcjonariusze służb specjalnych PRL.

No tak, ale tu znamy osoby, które księdza rozpracowywały, dokonały prowokacji, ale sam Pan wspomniał, że nie znamy nazwisk sprawców zbrodni. Czy po tylu latach jest szansa na udowodnienie zbrodni, od której minęło 36 lat?

Właśnie teraz pojawia się pytanie co dalej. Być może faktycznie trudno jest połączyć konkretnych funkcjonariuszy, czy współpracowników komunistycznych służb z tą straszliwą zbrodnią. Natomiast można odwrócić to pytanie. Kto miał dokonać tej zbrodni, jeśli nie komunistyczne służby specjalne. I choć oficjalnie nie znamy dowodów kto zabił, to wiemy, kto był w otoczeniu księdza Blachnickiego tuż przed jego śmiercią. I kto może dysponować niezwykle istotną wiedzą w tej sprawie. I uważam, że bez wątpienia te osoby powinny być w charakterze świadków przesłuchane. A jeśli są wobec kogokolwiek podejrzenia, to trzeba zrobić wszystko, by winni nie wymknęli się polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Nikt chyba nie ma wątpliwości co do samej zbrodni i tego, że należy ją rozliczyć. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że badanie tej sprawy trwa bardzo długo. Temat był głośny w kampanii prezydenckiej przed wyborami 2020 roku. Potem sprawa przycichła i przez trzy lata nie mówiono o niej nic. Teraz ruszyła prekampania wyborcza, która jest coraz ostrzejsza. I o temacie znów jest głośno. Nie obawia się Pan, że będzie on rozgrywany politycznie, po wyborach znów o sprawie nie będzie się mówić?

Nie chcę tej kwestii rozsądzać w kategoriach politycznych. Zwróciłbym jednak uwagę na to, że faktycznie to śledztwo, właściwie śledztwa, trwały jednoznacznie zbyt długo. I to nie świadczy najlepiej o pionie prokuratorskim Instytutu Pamięci Narodowej. Za pierwszym razem śledczy IPN w ogóle nie potrafili wyjaśnić tej sprawy. Ona została umorzona. Potem znów prokuratorzy się nią zajęli i ta ostatnio ujawniona informacja była efektem tego ponownego śledztwa. Nie powinno tak być, że śledztwo jest umarzane, potem wznawiane. To dobitnie świadczy o słabości pionu śledczego IPN-u. Oczywiście rozumiem, że ta materia jest skomplikowana. Podczas konferencji słyszeliśmy, że trzeba było robić bardzo rozległe badania, również laboratoryjne, toksykologiczne. Nie tylko w Polsce, ale w Niemczech, w Austrii, że dzisiejsza informacja jest efektem właśnie tego szeroko zaklejonego śledztwa. Tak więc przy wszelkich zastrzeżeniach, które są, cieszmy się z tego, co mamy. Udało się bowiem zamknąć pewien etap. Po pierwsze jasne już jest, że śmierć legendarnego kapłana nie była przypadkiem, że doszło do zbrodni i można sprawę już jednoznacznie pod tym kątem badać. Pod drugie, skoro znana jest przyczyna śmierci księdza Blachnickiego, można przyśpieszyć jego proces beatyfikacyjny. Ujawnione fakty otwierają chyba drogę do uznania księdza za męczennika Kościoła katolickiego i bohatera narodowego. 

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo