W sondażu obywatelskim na zlecenie "Gazety Wyborczej", opozycja wygrała z PiS i Konfederacją tylko w jednym scenariuszu: wystartowaniu w jednym bloku. Połączenie KO, Lewicy, Polski 2050 i PSL dałoby większość w Sejmie - 245 mandatów (50,9 proc. poparcia). W takiej sytuacji PiS uzyskałby 167 mandatów (36,1 proc. poparcia), a Konfederacja - 48 (13,1 proc.). Razem 215 mandatów. W innych wariantach partia Jarosława Kaczyńskiego wygrywała z konkurencją, jeśli z pomocą przyszłaby Konfederacja. W jednym z wariantów PiS uzyskało nawet 40,8 proc. poparcia.
Sondaż obywatelski do poprawki
Sondaż "Gazety Wyborczej" został skrytykowany przez polityków Polski 2050, PSL i Lewicy, którzy argumentowali, że to forma nacisku na realizację strategii Donalda Tuska. Lider PO od ponad roku nawołuje do utworzenia jednej listy, bo tylko tak można wygrać z PiS - przekonuje. Gazecie przy okazji dostało się za zbyt optymistyczne liczenie mandatów dla opozycji w jednym bloku, a poza tym brak uwzględnienia coraz bardziej prawdopodobnej koalicji Polski 2050 i PSL.
Dr Maciej Onasz twierdzi, że opozycja, startując z jednej listy, na podstawie wyników z sondażu obywatelskiego, mogłaby zdobyć 213 mandatów - a nie 245, jak wyliczał Andrzej Machowski.
- "Wyborcza" wraz z Fundacją Długiego Stołu powtórzy więc sondaż obywatelski. Będzie uwzględniał wariant, w którym PSL i Hołownia idą razem" - napisał Jarosław Kurski w dzienniku. Zdaniem zastępcy redaktora naczelnego, Polsce grozi autorytaryzm i kontynuacja rządów Zjednoczonej Prawicy. Remedium na całe zło ma być jedna lista. "Te wybory są wyborami ostatniej szansy. Umacnia się Konfederacja, możliwy koalicjant obozu władzy" - ostrzega Kurski.
Nie ma jednej listy, to będzie autorytaryzm i koniec demokracji
"Z braku jednej listy wyborcy opozycji postawią na największego. Jest duże ryzyko, że PSL wraz z Hołownią wpadną pod ośmioprocentowy próg dla koalicji. To będzie klęska dla całego obozu demokracji, powtórka z roku 2015" - grzmi publicysta w "Gazecie Wyborczej". "(...) jedna lista daje sprawczość opozycji, wyklucza ryzyko utraty podprogowych głosów, przywraca wiarę w zwycięstwo (skoro teraz mogą się dogadać, to dogadają się i potem), znosi konkurencję w obozie demokratów (wróg jest gdzie indziej) i wreszcie – demobilizuje elektorat władzy" - tłumaczy Kurski.
Fot. Youtube/Gazeta Wyborcza
GW
Komentarze