"Oby na Ukrainie lekarstwo nie było znów gorsze od samej choroby". Fot. PAP/PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO/Canva
"Oby na Ukrainie lekarstwo nie było znów gorsze od samej choroby". Fot. PAP/PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO/Canva

MFW wjeżdża do Kijowa

Redakcja Redakcja Rafał Woś Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
W niejednym już kraju emisariuszy waszyngtońskiego Funduszu witano kwiatami a żegnano stertą wyzwisk. Oby na Ukrainie lekarstwo nie było znów gorsze od samej choroby.

Ukraina zawarła porozumienie z Międzynarodowym Funduszem Walutowym

21 marca Ukraina zawarła porozumienie z Międzynarodowym Funduszem Walutowym a Kijów dostanie teraz dostęp do 15,5 mld dolarów na stabilizowanie gospodarki. To sporo, bo całe ukraińskie PKB to było przed wybuchem wojny 200 mld dol. Potem zaś (rok 2022) spadło o jedną trzecią. I nie wygląda na to, żeby w 2023 roku miała nastąpić tu jakakolwiek poprawa sytuacji, bo prognozy wzrostu na nadchodzące miesiące wynoszą dla ukraińskiej gospodarki… okrągłe zero. Mówiąc krótko: dostęp do tych pieniędzy to dla Ukrainy ważne wsparcie. Tym bardziej, że przez pierwszy rok wojny pomoc ekonomiczna dla Kijowa świadczona była ad hoc. I w przeważającej części dotyczyła raczej zakupu sprzętu wojskowego.


Dostęp do pieniędzy z MFW zakończy tym samym trwający przez cały rok 2022 eksperyment polegający na finansowaniu większości ukraińskiego wysiłku wojennego poprzez zwiększoną emisję pieniędzy przez Narodowy Bank Ukrainy (NBU). Mówiąc zupełnie szczerze eksperyment okazał się sporym - i jednak nieoczekiwanym - sukcesem. Zwłaszcza zważywszy na ekstremalnie trudne wojenne okoliczności. Jeżeli jednak celem miało być utrzymanie w jednym kawałku ukraińskiego państwa, armii oraz morale społeczeństwa - to trzeba powiedzieć, że się udało. Ukraina przetrwała natarcie dalece bogatszego i silniejszego agresora.

Konflikty wśród ukraińskich elit

Wiadomo jednak, że na tle podejścia do finansowania tej wojny dochodziło na szczytach ukraińskiej władzy do wielu konfliktów. Spór toczył się pomiędzy rządem (i prezydentem Żeleńskim) który chciał więcej pieniędzy. A bankiem centralnym, który zgodził się na takie finansowanie tymczasowo i był mu niechętny (bo zbyt ryzykowne i ekonomicznie nieortodoksyjne). Smaczku całej historii dodaje fakt, że jesienią doszło nawet do zmiany prezesa NBU - Kiryła Szewczenkę zastąpił wówczas Andrij Pyszny. Oficjalnym powodem odwołania starego prezesa były zarzuty korupcyjne z wcześniejszych czasów. Jednak spór o model finansowania wojny też odegrał tu - jak słychać - swoją rolę.

Tak czy inaczej nowy prezes NBU dogadał się z rządem. Jednocześnie parł jednak do tego, by sfinalizować umowę z MFW i uzyskać dostęp do zewnętrznego finansowania. Co mu się teraz - w końcu - udało. W ten sposób ukraiński eksperyment z bankiem centralnym w roli głównego sponsora gospodarki będzie od teraz stopniowo wygaszany.

Warto pytać o koszty

Jak zwykle w takich sytuacjach warto pytać o koszty. W tym wypadku o cenę, jaką Ukraina zapłaci za pomoc waszyngtońskiego Funduszu? W oficjalnym dokumencie czytamy o dwóch fazach tego płacenia. Faza pierwsza zawierać będzie wspomniane zaprzestanie monetarnego finansowania wojny i powrót do drogi klasycznej - to znaczy do zwiększania wpływów budżetowych oraz ożywiania (przygaszonego wojną) sektora finansowego.

Potem - czytamy w dokumencie - ma przyjść faza druga. Czyli bardziej ekspansywne „reformy gospodarcze” - zalecane przez Fundusz. W tym powrót do płynnego kursu hrywny, walka z inflacją (niekontrowersyjne) a także szereg reform strukturalnych. Wśród nich poprawa zarządzania finansami publicznymi, bardziej PRZEJRZYSTE inwestycje publiczne czy wprowadzenie KONKURENCJI do kluczowych sektorów takich jak energetyka. Fundusz - nauczony doświadczeniami z przeszłości - nie pisze tu wprost o PRYWATYZACJI. Ale dwa wyróżnione przeze mnie słowa klucze (przejrzystość i konkurencja) spokojnie można potraktować jako zapowiedź otwarcia drzwi przez które będą mogły wejść do kluczowych dziedzin ukraińskiej gospodarki zachodnie firmy.

Plan odbudowy Ukrainy może zaiskrzyć

Ten plan odbudowy Ukrainy może zaiskrzyć w dwóch miejscach. Pierwszym - krótkoterminowym - zagrożeniem jest to, że po zejściu z monetarnego finansowania wojny przez bank centralny Ukrainę czeka niechybnie wielka fala szukania pieniędzy dosłownie na wszystko. A to będzie miało swoje konsekwencje.

Nie jest na przykład tajemnicą, że jednym z powodów tak imponującego zapału Ukraińców w walkach z Rosjanami były (oprócz patriotyzmu) także bardzo dobre żołdy dla walczących. Finansowane one były właśnie dzięki emisji pieniądza prze NBU. Ponieważ pieniądze te zostawały prawie w całości w gospodarce nie przynosiło to większych szkód makroekonomicznych. Nie było problemu wzrostu zadłużenia. A inflacja i tak miała inne przyczyny (głównie podażowe). Jeśli teraz w finansowaniu armii nastąpią cięcia (a bardzo możliwe, że nastąpią) to efekt może być bardzo niedobry dla sytuacji na froncie.

Oby nie zatęsknili za Rosją

Długofalowo takie oszczędności zaaplikowane w innych miejscach zmęczonemu wojną społeczeństwu też będą niestety odczuwalne. W relacjach z Zachodem obóz polityczny Zełenskiego przez cały rok 2022 mówił przede wszystkim o „walce z korupcją”. To było hasło wytrych będące odpowiedzą na wszelkie wątpliwości. Problem nadejdzie jednak w momencie, gdy ta „walka z korupcją” będzie realizowana w praktyce. Oby nie przeistoczyła się ona na przykład w kurs Żeleńskiego w kierunku „państwa minimum” i oddania wszystkiego co tylko można wolnemu rynkowi. Takie rozwiązania - nie tylko na Wschodzie - nie kończyły się nigdy najlepiej. Zwykle po kilku latach taka mieszkanka oszczędności i wolnego rynku tak dawała się społeczeństwu we znaki, że niejednego dawnego bohatera wywożono na - przysłowiowych - taczkach. A ludzie mówili, że może jednak to co było wcześniej było jednak lepsze od tego, co nadeszło.

Oby więc - nieco przerysowując - nie było tak, że za rok czy dwa zwykli Ukraińcy będą sobie myśleć, że może lepiej by było jednak u „mateczki Rasiji”. 


Rafał Woś

Źródło zdjęcia: "Oby na Ukrainie lekarstwo nie było znów gorsze od samej choroby". Fot. PAP/PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO/Canva

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka