Pocisk w lesie nie był rosyjski? RMF FM: To polska "zguba"

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 42
Według reporterów RMF FM, pocisk powietrze-ziemia, odnaleziony w lesie niedaleko Bydgoszczy, należy do polskiej armii. Został przypadkowo wystrzelony podczas testów broni, kupowanej przez państwo. Prokuratura ani służby nie komentują, czym jest wywieziony obiekt wojskowy oraz skąd się tam wziął.

Pocisk odnaleziony w lesie 

"Niezidentyfikowany obiekt wojskowy", który odkryto w okolicach bydgoskiego lasu, to to pozostałość po testach systemów obronnych, które kupujemy dla armii - ustalił RMF FM. Rakieta jest używana w systemie ochrony powietrznej - żołnierze przygotowują się do wdrożenia nowych systemów, mających zadbać o bezpieczeństwo polskiego nieba. 

Jeszcze nie wiadomo, co spadło między wsią Zamość a Bydgoszczą: czy to pocisk z systemu powietrznego, czy może obiekt, do którego mierzono podczas ćwiczeń. Pojawiły się też nieoficjalne informacje, że na rakiecie są rosyjskie napisy. Niektórzy internauci na Twitterze dywagują, czy pocisk nie przyleciał z Kaliningradu, oddalonego w linii prostej o ok. 250-300 km od krateru.  

 

Jako, że pół roku temu na Polskę spadła ukraińska rakieta z powodu rosyjskiego ostrzału, sytuację na bieżąco relacjonują media na Ukrainie: 


Jak rakieta trafiła do lasu? 

W pobliżu lasu, gdzie odnaleziono niebezpieczny sprzęt wojskowy, jest poligon, gdzie przeprowadzane są testy systemu Patriot. Prokuratura ma ustalić, jak to się stało, że pocisk znalazł się poza obszarem wojskowym - wszczęto dziś śledztwo. 

Tak wygląda miejsce, w którym odnaleziono obiekt: 

 


Fot. Prace służb w lesie we wsi Zamość. PAP

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo