Upadek Trzeciej Drogi byłby Fot. PAP/Leszek Szymański
Upadek Trzeciej Drogi byłby Fot. PAP/Leszek Szymański

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. "Ataki KO na Trzecią Drogę są PiS na rękę"

Redakcja Redakcja PSL Obserwuj temat Obserwuj notkę 36
Nie wiem, czy ataki KO na Trzecią Drogę pomogą PiS-owi wygrać wybory, ale na pewno są mu na rękę. Niewejście sojuszu Kosiniaka-Kamysza z Hołownią będzie największym sukcesem PiS-u, który dostanie bonusa, tak jak w 2015 roku. Sojusz ludowców i Polski 2050 musi wymyślić coś specjalnego, by tego uniknąć – mówi Salonowi 24 prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Czy ostre ataki działaczy i sympatyków Koalicji Obywatelskiej na liderów Trzeciej Drogi: Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Szymona Hołownię służą opozycji i Platformie Obywatelskiej, czy wręcz przeciwnie - eliminują potencjalnego koalicjanta KO i sprawiają, że PiS może wygrać wybory?

Prof. Antoni Dudek:
Nie wiem czy one pomogą PiS-owi wygrać wybory, ale na pewno mu pomagają. Dlatego że jest oczywiste, że im więcej jest ataków wewnątrz opozycji, tym widać, że partii rządzącej to się bardzo podoba. Media wspierające rząd bardzo się tym podniecają. W "Wiadomościach" stale są informacje, że opozycja się kłóci, ostro spiera. To wszystko jest oczywiście wykorzystywane w kontekście ataków na Tuska. Pojawia się przekaz, że były premier właśnie usiłuje zniewolić, podporządkować sobie całą opozycję. Że ogrywa liderów mniejszych ugrupowań.


Więc oczywiste jest, że to szkodzi opozycji jako całości. Natomiast podejrzewam, że to jest nieuchronne. Szansa na to, żeby oni przestali ze sobą rywalizować o ten sam elektorat jest znikoma. Prawda jest taka, że jednak widać wyraźnie i sondaże ostatnio to po raz kolejny potwierdziły, że między poparciem dla Koalicji Obywatelskiej z jednej strony, a Trzeciej Drogi z drugiej istnieje dość duży związek. To są naczynia połączone, czyli jak po marszu 4 czerwca KO zaczęło w sondażach przybywać, no to sojuszowi Kosiniaka-Kamysza z Hołownią ubywać.

Tylko, że brak Trzeciej Drogi w Sejmie może oznaczać też, że zabraknie mandatów do stworzenia rządu, więc taktyka KO może być samobójcza?

Kluczowe jest pytanie, czy ten trend wzrostu KO kosztem sojuszu ludowców z ruchem Hołowni się utrzyma, czy nie. I co zrobi Trzecia Droga, żeby ten trend powstrzymać. Bo faktycznie jeśli go nie powstrzyma, no to zacznie balansować na granicy 8 procent poparcia. Czyli zacznie jej grozić niewejście do kolejnego Sejmu. A to będzie największym sukcesem PiS-u. Myślę, że Zjednoczonej Prawicy na tym będzie najbardziej zależało. Bo w przypadku niewejścia Trzeciej Drogi do Sejmu formacja rządząca dostanie największego bonusa, tak jak w 2015 roku.

Przypomnijmy, że w 2015 roku nie weszła do Sejmu Lewica, która podobnie jak Trzecia Droga startowała jako koalicja, więc musiała przekroczyć próg 8 proc. Nie weszła taż partia KORWiN i w efekcie PiS, choć nie miał jakiegoś oszałamiającego rezultatu, mógł samodzielnie rządzić. Ale tu akurat Szymon Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem mogą zrobić jeszcze jeden ruch: zdecydować, że Polska 2050 wystartuje z listy PSL. Komitet może nazywać się PSL-Trzecia Droga. Ale próg wynosi wtedy 5 procent?

Taki manewr technicznie jest wykonalny. Tylko tu jest poważny problem natury finansowej. Przypomnę lamenty Gowina i Ziobry, że PiS nie daje ich partiom pieniędzy z funduszy, które otrzymuje w ramach subwencji od Państwowej Komisji Wyborczej. To wygląda w ten sposób, że jak dana partia, np. Polska 2050 rejestruje się na liście konkretnej partii, to całość środków z subwencji bierze partia, która rejestruje listę.

PSL przyjmując Polskę 2050 może się z nią podzielić potem subwencją.

Tylko, że to by wymagało dużo większego zaufania między koalicjantami w ramach Trzeciej Drogi. A moim zdaniem takiego zaufania nie ma. I myślę, że po stronie Hołowni będzie ogromny opór, żeby zgodzić się na start z listy ludowców.


To zostaje poszerzyć spektrum wyborców. Skoro nie da się wygrać na radykalizm z PO i odbierać jej głosów, wyjściem mogłoby być zawalczenie o zawiedzionych wyborców prawicy, których jednak trochę jest?

To teoretycznie jest proste, ale praktycznie bardzo trudne. Bo zawiedzeni wyborcy PiS-u to bardzo specyficzna grupa i mam wrażenie, że oni jeśli nawet są rozczarowani tym, jak Zjednoczona Prawica rządzi, to znacznie łatwiej przyjdzie im zostać w domu i stwierdzić, że nikogo już w tym kraju nie można poprzeć, niż zmienić swoją orientację i zagłosować czy to na Trzecią Drogę, czy na Konfederację. Bo jeśli rzeczywiście wyborcy PiS-u będą od tej partii odchodzić, to faktycznie nie poprą Lewicy czy KO. Jakaś ich część rzeczywiście pójdzie albo w stronę Trzeciej Drogi, albo w stronę Konfederacji. Ale pierwszą decyzją będzie jednak zostanie w domach. Drugą przejście do Konfederacji. Sojusz Hołowni i Kosiniaka-Kamysza znajduje się dopiero na trzecim miejscu.

Dlaczego?

W pierwsze dlatego, że jednak najgłębszy rów w polskiej polityce, jaki został wykopany przez ostatnie lata, to jest rów między PiS-em a tzw. opozycją demokratyczną. I Trzecia Droga jest jednak po przeciwnej stronie tego rowu niż PiS, dlatego tutaj będzie bardzo trudno kogoś pozyskać. No ale zobaczymy, teoretycznie można próbować. Problem polega na tym, że Trzecia Droga nie potrafi zdefiniować, czym się właściwie różni od Koalicji Obywatelskiej. Poza tym, że nie próbuje przelicytowywać Tuska w antypisowskości, co zresztą byłoby beznadziejnym przedsięwzięciem.


Bo jego się przelicytować nie da – całość programu byłego premiera sprowadza się właśnie do hasła „jestem antypisem i niczego więcej mi nie potrzeba”. Pozostaje pytanie, czy Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem są w stanie wymyślić coś innego. Na razie mają problem, bo wygląda na to, że po 4 czerwca Tuskowi się udało uruchomić coś, co ja nazywam mechanizmem pojedynku bokserskiego. Jeżeli ten mechanizm rzeczywiście zadziała, tak jak on często działa przy wyborach prezydenckich, to już jest pozamiatane. To znaczy w tym momencie będzie w najbliższe miesiące tylko rosło z jednej strony PiS-owi, a z drugiej strony Koalicji Obywatelskiej kosztem całej reszty.

Uważa Pan, że raczej spodziewać się możemy pełnej dominacji PiS i PO, anie powtórki z 2015, gdzie polaryzacja była, ale pojawił się ten trzeci?

Jak będzie, zobaczymy. Koalicja Obywatelska zyskała po 4 czerwca. Teraz wszyscy czekają, co zrobi PiS, który za wszelką cenę chce odzyskać inicjatywę. Zapowiada nowe akcje, Kaczyński ma wrócić do rządu. Trzecia Droga musiałaby wymyślić coś absolutnie genialnego, żeby nagle przyciągnąć uwagę wyborców do siebie. I to będzie bardzo trudne. To nie jest niemożliwe, ale ja nie bardzo wiem, co by to miało być.

Władysław Kosiniak-Kamysz mówił jakiś czas temu o ofercie dla drobnych przedsiębiorców. W sytuacji, gdy Tusk podjął rękawicę i wszedł w socjalną licytację z PiS postawienie na prowadzących działalność gospodarczą może być alternatywą?

Rzeczywiście Tusk z licytacji na obietnice już się nie może wycofać. Tylko tu jest jeden problem, który się nazywa Konfederacja. To znaczy rzeczywiście, Trzecia Droga może tych małych przedsiębiorców spróbować do siebie przyciągać, ale musi tę ofertę mieć wyrazistą, taką jak ma Konfederacja, a zarazem pozbawioną tych różnych radykalizmów. Musiałaby tę ofertę skonkretyzować. To muszą być dwa, trzy takie spektakularne pomysły, które sprawią, że ci przedsiębiorcy powiedzą „tego nam trzeba”. Jako konkurenta mają Sławomira Mentzena, który sypie pomysłami, że on tu wszystko poobniża i w ogóle zdereguluje. To ciężko przelicytować, na takim poziomie ogólnych deklaracji, bo lider Konfederacji proponuje liberalną rewolucję. Ale szansy Trzeciej Drogi upatrywałbym w tym, że te radykalne postulaty są też mało realne, więc tutaj można jakichś konkretnych, atrakcyjnych ale realnych rozwiązań dla drobnych przedsiębiorców.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka