Nie ma żadnej sprzeczności między pomaganiem  współczesnej  Ukrainie a upominaniem się o prawdę fot. arch.
Nie ma żadnej sprzeczności między pomaganiem współczesnej Ukrainie a upominaniem się o prawdę fot. arch.

Kłamstwo, nie prawda szkodzi pojednaniu. Rzecz o Wołyniu [KOMENTARZ]

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 150
Nie ma żadnej sprzeczności w jednoczesnym wspieraniu współczesnej Ukrainy i twardym podnoszeniu prawdy o zbrodni wołyńskiej. To zakłamywanie historii służy Putinowi i rozwali na dobre nasze relacje z Ukraińcami.

W temacie Wołynia dominują dwie narracje

Pogląd, że należy jednocześnie być asertywnym w sprawie Wołynia, a zarazem wspierać Ukraińców pojawił się ostatnio w rozmaitych mediach. Materiały takie znalazły się np. w Onecie, a podobne opinie wygłosili też rozmówcy  Salonu  24 (Ks. Isakowicz-ZaleskiPrzemysław Miśkiewicz) I to osoby, co ważne, na co dzień wspierające Ukrainę w walce z Rosją, jednocześnie twardo mówiące o konieczności pochówków ofiar, pamięci o Wołyniu. Takie głosy choć częstsze, wciąż są jednak w mniejszości. 


W temacie Wołynia dominują dwie narracje. Albo jesteś za wyjaśnieniem zbrodni wołyńskiej, twardym żądaniem pochówków i przeprosin, ale jednocześnie jesteś ruską onucą i nie popierasz Ukraińców, którzy walczą nie tylko o swoje przetrwanie. Albo odwrotnie, popierasz Ukrainę przeciwko bestialskiej napaści, ale musisz milczeć na temat Wołynia. Udawać, że nic się nie stało. Bo przecież to nasi bracia, powiedzieć nie wolno im nic. Stanowiska te świadczą o całkowitym zidioceniu elit i części mediów.

W rzeczywistości należy zdecydowanie wspierać Ukrainę w trwającej wojnie i mówić prawdę o dokonanej przez banderowców zbrodni. I to powiedzenie prawdy może zbudować dobre relacje. Jej zafałszowanie doprowadzi do tego, że między narodami będzie wciąż ropiejący wrzód. Rana, którą rozmaici propagandyści Putina umiejętnie będą w stanie rozdrapać. A z ogromnego kapitału pod dobre relacje nie będzie co zbierać. Sprawa jest przecież jasna. Jest w naszym interesie niepodległa Ukraina (Białoruś też, ale do tego wciąż bardzo daleko), która będzie rozdzielać nas od Rosji. W naszym interesie jest jak największe osłabienie Rosji Putina (i każdej innej). Z tym krajem dzieli nas przepaść wręcz cywilizacyjna. I jest też oczywiste, że historia relacji z Ukraińcami była trudna, a Wołyń był straszliwą zbrodnią dokonaną na Polakach.

Orlęta Lwowskie walczyły z nieokreślonym wrogiem

W normalnej sytuacji należałoby domagać się przeprosin. Mówić głośno o zbrodniach sprzed lat i o tym, że dziś mamy wspólny interes, że potrzebujemy zbudować pojednanie. Tymczasem środowiska najczęściej prawicowe (choć nie tylko), jeśli mówią o Wołyniu, to jednocześnie hejtują obecnie broniących się Ukraińców, wybielają Putina i jego zbrodnie. A druga strona uznaje, że należy wokół Ukraińców chodzić na paluszkach, bo jeszcze się obruszą. Kilka lat temu jedna z sympatyzujących z rządem stacji wypuściła materiał o wspaniałym zachowaniu władz ukraińskich, które pomogły odnowić cmentarz Orląt we Lwowie. Dziennikarka przez 20 minut trudziła się, by czasem nie wspomnieć z kim owe Orlęta walczyły. W końcu określiła – młodzi polscy żołnierze walczyli z „wrogiem”. Zdawałoby się, że jeśli powiemy prawdę, to nagle już, już, za chwileczkę Ukraina przez to przegra wojnę, Putin to wykorzysta, a relacji obu państw nie da się już zbudować. Jest dokładnie odwrotnie.


Bo obok tragedii, mamy  w historii rzeczy dobre. I tak – było krwawe powstanie Chmielnickiego. Ale były też wspólne zwycięstwa. Były zatargi i konflikty na Kresach, ale też lata wielonarodowej koegzystencji. Była wojna  polsko-ukraińska, zaraz po niej wspólna walka przeciw bolszewikom. Zbrodnia na Wołyniu. A potem oba kraje pod butem sowieckiego okupanta.

Dziś mamy wspólne, śmiertelne zagrożenie. Doświadczenie pomocy po inwazji Rosji. Budować jest na czym. Ale żeby to zrobić, trzeba stanąć w prawdzie. Konieczne jest uznanie zbrodni dokonanej przez banderowców. Zgoda na pochówki. Jednocześnie trzeba podkreślać, że ilekroć z Ukraińcami braliśmy się za łby, „godzić” przychodzili ci, którzy w równym stopniu gnębili oba narody, gwałcili Polki i Ukrainki. Bestialsko mordowali. Problem w tym, że to właśnie prawdziwe, oparte na prawdzie pojednanie może doprowadzić do zabliźnienia ran. Zamiecenie tematu pod dywan w krótkiej perspektywie obrazi ofiary, ich rodziny. Da pożywkę dla inspirowanych przez Kreml ukrainożerców. W dłuższej perspektywie zniszczy jakiekolwiek wzajemne relacje, a ucieszy wyłącznie Moskwę.

Przemysław Harczuk


Czytaj także:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka