internet
internet

Zarzuty wobec Skrzypczyńskiego wstrząsnęły polskim tenisem. Mamy wyniki śledztwa

Redakcja Redakcja Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
Nie ma dowodów na to, że były prezes Polskiego Związku Tenisowego, Mirosław Skrzypczyński, napastował posłankę Katarzynę Kotulę i inne nieletnie wówczas dziewczynki w latach 90. - orzekła specjalna komisja do zbadania wątków molestowania seksualnego przy PZT. Dziennikarze portalu Salon24 pierwsi dotarli do dokumentu.

Znamy ustalenia komisji: Skrzypczyński nie molestował

Raport specjalnej komisji, do którego dotarli dziennikarze Salon24.pl jest jednoznaczny. W skrócie komisja uznała, że nie ma żadnych dowodów na stwierdzenie, że Skrzypczyński molestował młode zawodniczki. Zaznaczono jednak, że były trener mógł zachowywać się niewłaściwie wobec najbliższych współpracowników.

"Po szczegółowym przeanalizowaniu zebranego materiału dowodowego komisja stwierdza, że nie ma dowodów na to, aby w latach 1990-1992 doszło do molestowania Pani Katarzyny Kotuli przez Pana Mirosława Skrzypczyńskiego. Komisja nie jest w stanie tego jednoznacznie wykluczyć, gdyż wymagałoby to udowodnienia nieistnienia określonych faktów i zdarzeń, a więc przeprowadzenia tak zwanego dowodu diabelskiego (probatio diabolica), który to dowód nie jest aprobowany przez doktrynę prawa procesowego" - czytamy w podsumowaniu raportu.

W dalszej części wniosków końcowych czytamy, że komisja uznała część zeznań posłanki za niespójne. Organ twierdzi, że świadkowie zgodnie zaprzeczają tezie o zamykaniu się byłego trenera z zawodniczkami w małym pomieszczeniu, w którym następnie miał je napastować.

"Należy także zauważyć, że spójne są zeznania wielu świadków twierdzących, że molestowanie seksualne podczas zamykania się trenera z zawodniczką w kantorku było niemożliwe do ukrycia w tak małym i znającym się środowisku" - podkreślono w dokumencie.

Świadkowie wezwani przed komisję mieli też nie potwierdzić seksistowskich tekstów, które rzekomo miały padać w kierunku zawodniczek.

Co ciekawe, w raporcie czytamy, że świadkowie pracy Skrzypczyńskiego w klubie KS Gryfino z tamtego okresu mieli się o nim wypowiadać w samych superlatywach. Miał być świetnym trenerem i działaczem związkowym. Pojawia się jednak wzmianka, że były prezes PZT "miał mieć problemy z relacjami międzyludzkimi".

Specjalna komisja przy PZT. Ponad 80 stron raportu

Raport komisji datowany jest na 30 czerwca 2023 roku. Z dokumentu, do którego dotarliśmy dowiadujemy się, że przesłuchano 34 świadków w tym samego Mirosława Skrzypczyńskiego. Wykonano również wizje lokalne, a także przejrzano dokumenty fotograficzne. Komisji udało się dotrzeć do byłych trenerów i zawodników, którzy mieli okazję przyglądać się pracy byłego prezesa PZT w feralnych latach 1990-1992.

Nie wszyscy świadkowie i sygnaliści stawili się przed komisją. Katarzyna Kotula nie stawiła się osobiście przed komisją. Nie pojawili się też dziennikarze Onetu, którzy - jak czytamy w raporcie - mogli udzielić bardzo ważnych informacji w roli sygnalistów.

Istotne jest to, że w skład komisji weszły trzy ekspertki: dwie prawniczki: dr Monika Strus-Wołos i dr Monika Brzozowska-Pasieka oraz jedna psycholożka z bogatym doświadczeniem w roli biegłej przed sądami. Żadna z nich nie była związana w jakikolwiek sposób z Polskim Związkiem Tenisowym.

Przypomnijmy, że w styczniu tego roku szczecińska prokuratura w rozmowie z portalem Onet.pl przyznała, że ws. Mirosława Skrzypczyńskiego ruszyło śledztwo. Posłanka złożyła w tej sprawie oficjalne zawiadomienie.

– Postępowanie toczy się w sprawie. Aktualnie prowadzone są dalsze czynności procesowe, zmierzające do ustalenia dalszych szczegółów przebiegu wydarzeń wskazanych przez zawiadamiającą – powiedział jeden ze szczecińskich śledczych prokurator Piotr Wieczorkiewicz.


Seks-afera w PZT?

Przypomnijmy, że pod koniec ubiegłego roku posłanka Nowej Lewicy Katarzyna Kotula udzieliła wywiadu Onetowi, w którym twierdziła, że jako nastolatka była molestowana przez Skrzypczyńskiego. Kotula grała w tenisa w klubie Energetyk w Gryfinie. Gdy miała 13 lat, jej trenerem był Mirosław Skrzypczyński.

"Podczas treningów pozwalał sobie - wobec nas, kilkunastoletnich dziewczynek - na obrzydliwe komentarze. Komentował dojrzewanie naszych ciał, krzyczał: 'ale masz cycuszki!'. Innym razem potrafił powiedzieć, że mamy 'fajne tyłki'. Chłopców pytał, czy mieliby ochotę nas pomacać. Jedno zdanie powtarzał w kółko, było jego ulubione: 'jak kobieta mówi nie, to myśli tak'. Po pewnym czasie te obrzydliwe, seksistowskie teksty stały się normą" - mówiła w rozmowie z portalem posłanka Lewicy.

Z relacji Kotuli wynika, że "zaczął szukać okazji do kontaktu fizycznego: dotykał, ocierał się". "A po treningach, często indywidualnych, pod pretekstem znoszenia sprzętu czy konieczności odbycia rozmowy o popełnianych na korcie błędach, wybrane zawodniczki, w tym mnie, zaczął "zapraszać" do kantorka. (...) Zamykał od środka drzwi i krzywdził nas".

Zaznaczmy, że nie były to pierwsze zarzuty wobec Skrzypczyńskiego. Wcześniej Onet informował, że do redakcji zgłosiło się kilka anonimowych kobiet, które twierdziły, że w latach 90. również były molestowane przez mężczyznę.

Kilka dni po tych doniesieniach Skrzypczyński został odwołany ze stanowiska szefa PZT. Na początku lipca tego roku zrezygnował z zasiadaniu w zarządzie związku.

Skrzypczyński w rozmowie z Salon24 zaprzeczył wszelkim pomówieniom:


Salon24, MB

Źródło zdjęcia: Mirosław Skrzypczyński. Fot. Internet

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Sport