Wkrótce wszyscy zapłacimy za Facebooka? "To kwestia czasu"

Redakcja Redakcja Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Jesteśmy w stanie płacić za dostęp do muzyki. Jeżeli byśmy sobie podliczyli to wszystko w skali miesiąca, wyjdzie nam 20 złotych na daną platformą, 50 na streaming, a na kolejny dodatkowe 40 złotych. Razem uzbiera się całkiem spora suma. Czas pokaże, czy pomysł Elona Muska z płaceniem za Twittera potwierdzi ten trend, czy teraz okaże się jeszcze przedwczesny i zatriumfuje Mark Zuckerberg. Ale nie mam wątpliwości, że płatności w większości mediów społecznościowych i tak w końcu się pojawią - mówi Salonowi 24 dr Piotr Łuczuk, medioznawca, ekspert ds. wizerunku, UKSW.

Elon Musk, właściciel Twittera wymyślił płatności za korzystanie z Twittera, ograniczył liczbę tweetów. Ale nie przewidział chyba jednego, że konkurencja nie śpi, bo w tym momencie Mark Zuckerberg promuje własny portal wzorowany na Twitterze, stworzony na bazie Instagrama. Czy ma on szansę rzucić wyzwanie i stać się numerem jeden?

Dr Piotr Łuczuk:
Przede wszystkim, to będzie zależało w dużym stopniu od tego, czy uda się znaleźć odpowiednią społeczność. W dużym stopniu dotyczy to potencjalnej konwersji dotychczasowych twitterowiczów. Może w jakiś sposób rozczarowanych decyzjami Elona Muska, albo może takich, którzy będą chcieli z ciekawości sprawdzić, jak ten nowy portal wygląda. Zwróciłbym uwagę na pewien aspekt: Twitter przez lata uchodził za medium mocno branżowe, takie "must have", jeżeli chodzi o środowisko polityczne, dziennikarskie.

To było totalne zaprzeczenie Instagrama. Chodziło o skrócenie kontaktu pomiędzy nadawcą, a odbiorcą. Liczyła się krótka forma komunikacji, ewentualnie jakieś multimedia, wymuszenie jak największej aktywności w ramach tego medium społecznościowego. Instagram przyciągnął z kolei całą rzeszę celebrytów, influencerów, młodsze pokolenie. Późnej szturmem wdarł się jeszcze do tego wszystkiego TikTok. Musk z Zuckerbergiem muszą wymyślić nowe rozwiązania, które zagwarantują im przetrwanie w dłuższej perspektywie. 



Tylko raczej pozycja Twittera - przemianowanego na X - i Facebooka nie była zagrożona.

Mówimy tutaj o tzw. nowych mediach, tak jak nowe są media społecznościowe w ogóle. Ale w tym segmencie i FB i TT są dość sędziwe. Mają atuty – jak stała duża grupa odbiorców, spore doświadczenie. Jednak muszą się jakoś adaptować do nowych warunków. Warto zauważyć w tym kontekście chociażby dosyć spory spadek, jeżeli chodzi o użytkowników Facebooka
i przede wszystkim taki zwrot, jeżeli chodzi o wykorzystanie Facebooka w celach zawodowych, czy marketingowych. Jeszcze do niedawna było to flagowe narzędzie dla tzw. social media ninja, dla ludzi zajmujących się promowaniem marek w mediach społecznościowych, a nawet wszelkiej maści celebrytów i influencerów.

Dziś większość tych osób, czy większość marek stawia na promocję już nie na Twitterze i nie na Facebooku, a coraz częściej już nawet nie na Instagramie. Facebook jest dziś wykorzystywany do celów prywatnych, z Instagrama korzystają dziś jeszcze głównie influencerzy, celebryci. Natomiast branża profesjonalna, kieruje swoje spojrzenie bardziej w kierunku społecznościówek takich, jak choćby LinkedIn, który jest bardziej narzędziem branżowym i nie znajdziemy tam zbyt wiele funkcjonalności różniących się, czy jakichś takich totalnie innych niż te, które znamy z Twittera, Facebooka czy Instagrama. Natomiast chodzi o grono odbiorców, które tam się pojawia i które tam jest aktywne. Tam buduje się zupełnie inne zasięgi i tworzą się zupełnie inne relacje. 



A jak w tym wszystkim poradzi sobie „nowy Twitter” - czyli X - od Facebooka?

Pojawienie się teraz kolejnego medium, znów wprowadzi zamieszanie w tym społecznościowym kotle. Czas pokaże, czy Zuckerberg znowu rozbije bank, tak jak miało to miejsce z Facebookiem, czy uda mu się utrzymać pozycję lidera, jeżeli chodzi o te wszystkie media społecznościowe skupione w jednym ręku, czy też będzie musiał po prostu wrócić na tarczy i mimo wszystko ustąpić pola Muskowi.

Na razie użytkownicy dawnego Twittera nie kryją wściekłości ograniczeniami wprowadzonymi przez Muska.

Pytanie, czy jesteśmy na te płatności, gotow. Serwisy streamingowe udowodniły, że w zasadzie jesteśmy w stanie zrezygnować z oglądania telewizji na rzecz płatnych platform i płacić za dostępy nawet do kilku serwisów streamingowych jednocześnie. W tym kontekście myślę, że odpłatność za media społecznościowe nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. I docelowo nie mam wątpliwości, że pojawią się otwarte dostępy do Twittera, Facebooka, Instagrama w jakimś ograniczonym dostępie do konta, i tak zwane konta premium, na których po dokonaniu opłaty pojawią się nowe funkcjonalności. W efekcie osoby wykorzystujące media społecznościowe do celów zawodowych będą zmuszone do tego, żeby za dostęp po prostu płacić. Branża będzie mogła na tym zarabiać.


A osoby wykorzystujące media społecznościowe tylko do tego, żeby sobie tam raz na jakiś czas poprzeglądać, co się tam pojawia i poskrolować ekran, będą mogły najprawdopodobniej to robić w jakimś ograniczonym zakresie za darmo w ramach tego darmowego konta. Natomiast oczywiście ważną kwestią jest to, czy Facebook i Twitter na nowo będą w stanie stać się platformami wykorzystywanymi do celów zawodowych. Tak czy inaczej wydaje mi się, że płatności za serwisy społecznoścowe prędzej czy później będą się pojawiały. Zostało to, tak jak mówiłem, przetestowane przy serwisach streamingowych. Jesteśmy w stanie płacić za dostęp do e-booków, audiobooków, filmów.

Jesteśmy w stanie płacić za dostęp do muzyki. Jeżeli byśmy sobie podliczyli to wszystko w skali miesiąca, wyjdzie nam 20 złotych na daną platformą, 50 na streaming, a na kolejny dodatkowe 40 złotych. Razem uzbiera się całkiem spora suma. I nie mamy z tym problemu. Czas pokaże, czy pomysł Muska potwierdzi ten trend, czy teraz okaże się jeszcze przedwczesny i zatriumfuje Zuckerberg. Ale nie mam wątpliwości, że płatności w większości mediów społecznościowych i tak w końcu się pojawią. 



Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie