Incydent z białoruskimi śmigłowcami. Generał Polko mówi o dużej wpadce polskich władz

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 161
Z jednej strony ekscytujemy się setką kryminalistów, która po białoruskiej stronie przemieszcza z jednej wsi do drugiej. A z drugiej strony, kiedy pojawia się realne zagrożenie, nie ma odpowiedniego systemu reagowania – mówi Salonowi 24 generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.

Białoruskie samoloty naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Co oznacza ten incydent?

Gen. Roman Polko: Przede wszystkim pokazuje chaos, brak rozwiązań systemowych i niekompetencję. Bo z jednej strony wiemy, że toczy się wojna za naszymi granicami. Łukaszenka artykułuje groźby pod adresem Polski. Mówimy też głośno o wagnerowcach, którzy przemieszczają się w kierunku polskiej granicy. Z drugiej strony wtedy, kiedy trzeba rzeczywiście coś zrobić, to jest jakaś dziwna, zaskakująca bezradność.


Co należało zrobić żeby uniknąć takiego incydentu?

Białoruś, kiedy prowadzi ćwiczenia, uprzedza o nich. Teren, na którym do naruszenia przestrzeni doszło, to nie jest obszar, który trudno byłoby kontrolować. Mamy system Pilica. Mamy nowoczesne stacje radiolokacyjne. Wreszcie samoloty F-16. Na tym niewielkim pasie należało też podjąć ćwiczenia, manewry. Po to, żeby obserwować, jakie są realne zagrożenia po drugiej stronie.  Bo z jednej strony ekscytujemy się setką kryminalistów, która po białoruskiej stronie przemieszcza z jednej wsi do drugiej. A z drugiej strony, kiedy pojawia się realne zagrożenie, nie ma odpowiedniego systemu reagowania.


Mam wrażenie, że nie wyciągnięto wniosków z tego, co się stało z rakietą w Przewodowie. Całkowicie szwankuje komunikacja i koordynacja działań. Wydawało mi się oczywiste, że Straż Graniczna, Policja, wojsko działać powinny w jakimś jednym systemie, jeżeli chodzi o powiadamianie, informowanie. I tu znów pojawia się dowódca operacyjny. To on podejmuje decyzje dotyczące dyslokacji wojsk i jednostek wojskowych, to jego kompetencja, a nie ministra obrony, który powinien zajmować się uregulowaniami systemowymi, kadrowymi, budowaniu odpowiedniej kultury organizacyjnej. Nie decyzjami o przeniesieniu kilku śmigłowców tu albo tu.

Szef MON zapowiedział właśnie działania...

Jak słyszę, że minister mówi, że wydał rozkaz przeniesienia jakichś jednostek śmigłowców, to ja bardzo przepraszam. Takie decyzje to powinien wydawać ktoś, kto jest biegły w sztuce wojskowej. Minister ma swój zakres obowiązków. No to tak jakby dyrektor szpitala, który nie musi być lekarzem, ale dobrym menadżerem, stwierdził, że wydał rozkaz przecięcia jakiejś żyły, czy przeszczepienia jej, że tak ma być ta operacja realizowana. Od tego są przecież chirurdzy.

Incydent wyjawili przypadkowi ludzie, cywile. MON początkowo zaprzeczał pojawieniu się śmigłowców. Później tłumaczył to w ten sposób, że po prostu te śmigłowce wleciały bardzo nisko i nie były wykrywane przez nasze systemy radiolokacyjne.

Wiedzieliśmy, że śmigłowce biorą udział w ćwiczeniach. I wiemy przecież, że śmigłowce latają bardzo nisko. Nawiasem mówiąc, jak ja widziałem te obrazki, to śmigłowce wcale nie leciały tak nisko, jak mogą. Ale znów z horyzontu znika nam dowódca operacyjny. Przepraszam, ale jeżeli ja jestem, jako wojskowy, na jakimś szczeblu, to odpowiadam za coś, coś mi podlega, Nie pytam o zgodę, tylko wykorzystuję te narzędzia, które mam. Przecież nie muszę za każdym razem pytać ministra obrony narodowej o to, co mam robić. Może oczywiście do szefa MON wnioskować, raportować, co mu jest potrzebne do tego, żeby działać w sposób skuteczny.

Należy przede wszystkim zbudować systemy komunikacyjne, synergię Policji, wojska i innych służb na wypadek, gdy coś się dzieje. Gdy dowodziłem jednostką GROM, miałem stały kontakt z Policją, Biurem Ochrony Rządu. Mieliśmy, stałą linię. Jak tylko coś się działo, to natychmiast wymienialiśmy informacje. I zanim dostałem jakieś polecenie od przełożonych, to już byłem gotowy do reagowania, albo nawet sam dzwoniłem, że mamy taką czy taką sytuację, czy możemy w dany sposób reagować w sytuacji na przykład zagrożenia o charakterze terrorystycznym, o której po prostu się dowiedziałem. Teraz tej koordynacji nie było. Trzeba ją natychmiast stworzyć. Nie wyobrażam sobie żebyśmy mieli zaliczyć kolejną taką wpadkę.

red.


Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo