fot. PAP/Marian Zubrzycki
fot. PAP/Marian Zubrzycki

"Działania Andrzeja Dudy są na rękę opozycji. Rola prezydenta będzie rosła" [WYWIAD]

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 102
Rola prezydenta Andrzeja Dudy będzie w najbliższym czasie rosła, a po zakończeniu kadencji wydaje się, że będzie bardziej angażował się w krajową politykę niż inni byli prezydenci – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego, w latach 1997-2001 poseł na Sejm.

Rozmawialiśmy po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów, teraz sytuacja jest już bardziej klarowna – PiS zajął pierwsze miejsce, ale większość mandatów przypada opozycji. Trwają negocjacje, ale i spory w gronie partii mających tworzyć nowy rząd. Czy to poważne pęknięcia, czy normalne negocjacje przy tworzeniu rządu?

Dr Andrzej Anusz:
Te spory są efektem tego, że opozycja nie wypracowała wspólnego minimum programowego jeszcze przed kampanią wyborczą i w ramach kampanii wyborczej przed wyborami. Dziś, gdy Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga matematycznie mają większość i możliwość tworzenia rządu, kwestia wspólnego programu stała się tematem palącym. Widać duże różnice w akcentowaniu różnych kwestii. Z jednej strony Lewica podnosi sprawy światopoglądowe, liberalizację ustawy antyaborcyjnej, z drugiej strony PSL, a szerzej Trzecia Droga, się temu sprzeciwia. Nie chce, żeby tematy te były elementem umowy koalicyjnej.


Koalicja Obywatelska stara się tu występować jako taki swoisty rozjemca, natomiast to jest dopiero początek układania nowego gabinetu. Paradoksalnie, choć liderzy ugrupowań, które mają tworzyć rząd, oficjalnie wywierają presję na prezydencie, by wyznaczył kandydata opozycji na premiera, w rzeczywistości jest im na rękę, by rząd powstał w drugim kroku konstytucyjnym, a więc by najpierw Andrzej Duda powołała kandydata PiS, który oczywiście nie uzyska wotum zaufania, w drugim kroku premiera wybierze Sejm. To oczywiście wydłuży proces, ale dzięki temu dwa najbliższe miesiące dadzą możliwość wypracowania dobrej umowy koalicyjnej i programu działania przyszłego rządu.

A czy paradoksalnie nie jest tak, że spory są zjawiskiem korzystnym, bo formacje kierują przekaz do konkretnych elektoratów, zamiast plemiennego podziału wraca do Sejmu prawdziwa polityka?

Absolutnie zgadzam się, że polityka wraca do parlamentu. To znaczy przy tym układzie politycznym, który wyłonił się po wyborach, niezależnie jaki rząd powstanie i kto będzie w opozycji, parlament w sposób naturalny stanie się miejscem, w którym różne sprawy będą dogrywane. Oczywiście będą spory dotyczące personaliów – Koalicja Obywatelska poza tym, że chce mieć premiera, chciałaby mieć też Marszałka Sejmu. To druga osoba w państwie, ale też postać kluczowa dla procedury demokratycznej. To od marszałka zależy tempo prac, przyśpieszenie realizacji ustaw, kierowanie ich do zamrażarki. To stanowisko chce też Trzecia Droga, która zapewne bardzo mocno postawi ten temat.

Możliwy jest scenariusz, w którym spełnia się marzenie mediów propisowskich – Trzecia Droga bądź samo PSL wchodzi w sojusz z PiS-em?

Jest to bardzo mało prawdopodobne, bo koalicja PSL i Polski 2050 szła pod hasłem Trzecia Droga w Sejmie lub trzecia kadencja PiS-u. Poparł ją elektorat chcący zmian. Więc poparcie dla rządu PiS byłoby absolutnie niezrozumiałe.

Jest jeszcze jeden wariant – z 2005 roku. Wtedy PSL poparł rząd PiS-u, ale nie wszedł do koalicji, pozostał konstruktywną opozycją, od 2007 roku rządził z PO. Dziś Trzecia Droga w wyniku sporów z Lewicą mogłaby nie wejść do rządu, ale popierać gabinet KO i Lewicy w sprawach zasadniczych, a jednocześnie budować konstruktywną opozycję z prawej strony?

Takie działanie też byłoby dla wyborców niezrozumiałe. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to jednak powstanie rządu tworzącego dotychczasową opozycję wobec PiS-u. Będzie to jednak bardzo trudna koalicja. Tu mogę odwołać się do mojego osobistego doświadczenia, gdy byłem posłem z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność. Wówczas AWS i Unia Wolności tworzyły koalicję rządową, a bardzo silną opozycją był SLD. Lewica miała media publiczne i wywodzącego się z jej obozu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał prawo weta, do którego odrzucenia koalicja nie miała większości. Spektakularnym przykładem jest ustawa o reprywatyzacji, miała charakter systemowy i fundamentalny.


Rozwiązałaby wiele problemów. Aleksander Kwaśniewski ją zawetował, myśmy nie byli w stanie jako wspólna koalicja weta odrzucić. W tej chwili jest podobnie – rządzić będzie koalicja kilku ugrupowań, po drugiej stronie będzie bardzo silny klub PiS, a prezydentem jeszcze przez dwa lata będzie Andrzej Duda, którego rola nawet nie z dnia na dzień, ale godziny na godzinę będzie rosła. Obóz Zjednoczonej Prawicy będzie się musiał konsolidować wokół prezydenta, który będzie gwarantem, że wpływy Zjednoczonej Prawicy w strukturach państwa nadal będą duże. KO, Lewica i Trzecia Droga, mając rząd, będą musiały się poważnie nagimnastykować, żeby przeprowadzić kluczowe dla siebie ustawy.

Jeśli chodzi o to porównanie z AWS, rzeczywiście jest bardzo wiele analogii, bo jest i silny klub opozycyjny, i prezydent, i media publiczne, ale są też zasadnicze różnice. AWS rządził 4 lata i 3 lata przypadły na pierwszą kadencję Aleksandra Kwaśniewskiego, który w roku 2000 wygrał wybory w pierwszej turze. Andrzej Duda kolejnej kadencji nie ma, PiS nie ma za bardzo kandydata na prezydenta. W roku 2000 wybory prezydenckie odbyły się po trzech latach urzędowania rządu, który miał fatalny PR po czterech niepopularnych reformach. Teraz do wyborów jest półtora roku, a więc czas, w którym nowy gabinet będzie mieć jeszcze premię po przejęciu władzy.

Na pewno sytuacja Andrzeja Dudy jest inna niż Aleksandra Kwaśniewskiego w czasie rządów AWS. Natomiast bez wątpienia różnice w koalicji rządzącej będą podobne jak wtedy, trudno też będzie nowemu rządowi przeforsować ustawy na przykład o liberalizacji aborcji – bo napotkają one na weto prezydenta. To będzie trudne szczególnie dla Lewicy, dla której te tematy są szczególnie ważne. Będzie trzeba je albo odłożyć do wyborów prezydenckich i narazić się na zarzut nierealizowania programu, albo forsować te projekty narażając się na weta i zarzut braku skuteczności.

Czyli czeka nas czas ostrej rywalizacji rządu i prezydenta, sporów między KO, Lewicą i Trzecią Drogą, ale także różne przetasowania po prawej stronie, PiS będzie się musiało określić na nowo, nie wiemy, co zrobi Zbigniew Ziobro ani jaka będzie przyszłość Konfederacji. Mówi Pan, że polityka wróciła do Sejmu, ale czy nie jest też tak, że wybory 15 października były końcem duopolu PO-PiS, ostrej polaryzacji, od teraz czeka nas polityka wielobiegunowa, z udziałem kilku podmiotów?

Pełna zgoda. Może nie nastąpił jeszcze definitywny „koniec PO-PiS-u”, ale początek tego końca. To znaczy – po wyborach polityka weszła do parlamentu, w konsekwencji ten duopol PO-PiS będzie słaby, proces demokratyczny, parlamentarny, będzie ten podział niwelował. Kwestią czasu jest powołanie nowego klubu parlamentarnego przez Zbigniewa Ziobrę, będą różne ruchy po stronie Zjednoczonej Prawicy. Wybory prezydenckie 2025 roku będą bardzo ważną cezurą.


Wystartuje w nich najpewniej Rafał Trzaskowski z obozu liberalnego, ale też swoje ambicje ma Szymon Hołownia. Na pewno będzie ktoś z PiS, nie wiadomo, czy nie wystartuje osobno Zbigniew Ziobro, którego formacja jest skazana na sojusz z Konfederacją. Tych politycznych podmiotów kształtujących politykę będzie wiele. Rola prezydenta Andrzeja Dudy będzie w najbliższym czasie rosła, a po zakończeniu kadencji wydaje się, że będzie bardziej angażował się w krajową politykę niż inni byli prezydenci.

Na zdjęciu Prezydent RP Andrzej Duda na 31. Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ "Solidarność" w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale, fot. PAP/Marian Zubrzycki

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka