Trwają poszukiwania Grzegorza Borysa. Policja od 17 dni nie może odnaleźć podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna 44-latka. Na miejscu był m.in. Krzysztof Rutkowski, który zapowiada, że w poniedziałek jego ekipa wejdzie do lasu. W razie sprzeciwu policji detektyw ma "plan B".
Poszukiwana Borysa. Policja zawęziła obszary poszukiwania
Służby zdecydowały o zawężeniu terenu poszukiwań Grzegorza Borysa do 2 hektarów. Wyznaczony przez nich teren obejmuje rejon zbiornika wodnego Lepusz, który znajduje się w otulinie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. – Policjanci i żandarmi wojskowi zakładają, że w tym miejscu może znajdować się poszukiwany Grzegorz Borys. Decyzja o zawężeniu poszukiwań wynika z konkretnych informacji i zabezpieczonych śladów, które policjanci i żandarmi zdobyli i zabezpieczyli w wyniku dotychczasowej pracy nad tą sprawą – informowała w piątek oficer prasowa pomorskiej policji kom. Karina Kamińska.
Przeszukiwany teren jest trudny i niebezpieczny, obfituje w mokradła, grzęzawiska i trudno dostępne miejsca. – Mimo sprawdzenia zbiornika przez nurków wojskowych oraz strażaków-nurków ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego "Gdańsk" nie zdołano dotrzeć do wszystkich części tego terenu, z tego powodu do jego przeszukiwania będzie wykorzystywany specjalistyczny sprzęt. Aby dokładnie i bezpiecznie przeszukać ten teren, trwają konsultacje z ekspertami m.in. z zakresu hydrologii – przekazała oficer prasowa pomorskiej policji.
Teren, na którym obecnie prowadzone są poszukiwania został wygrodzony i zabezpieczony przez służby na czas akcji. Policja apeluje, by nie wchodzić na teren poszukiwań oraz stosować się do poleceń policjantów i żandarmów.
Rutkowski krytykuje działania policji
Z końcem października niespodziewanie do akcji poszukiwawczych dołączył Rutkowski Patrol! Żona Krzysztofa Rutkowskiego, Maja, poinformowała za pośrednictwem social mediów o wkroczeniu "organizacji" do poszukiwań na własną rękę.
Przeczytasz o tym więcej tutaj:
Policja uniemożliwiła jednak działania grupie detektywa bez licencji, za co Rutkowski skrytykował służby, że te nieskutecznie prowadzą obławę na Grzegorza Borysa. – Chciałem zmotywować policję i zawstydzić ich. Udało się, bo ciągle słyszę od ludzi, że cała akcja to wstyd – tłumaczył krytykę służb Rutkowski w wywiadzie dla "Wprost".
- Ta sytuacja przerosła służby. Zabrakło dobrej komunikacji, czytelnych komunikatów dla mieszkańców, a do tego to straszenie ludzi SMS-ami, że mają nie wchodzić do lasu. Dziwię się, że Wojska Obrony Terytorialnej nie zostały zaangażowane w przeszukanie 8 tysięcy hektarów trójmiejskich lasów. Im więcej chętnych do pomocy, tym większa szansa na odnalezienie go. To nie jest prosty temat i może to jeszcze potrwać - mówił Rutkowski.
Rutkowski wejdzie do lasu
Mimo że już wcześniej zapowiadał najazd ekipy na las i tego nie zrobił, to detektyw oznajmił, że "w poniedziałek on i jego patrol na 100 proc. wchodzą do lasu". W przypadku gdyby policja nie wyraziła na to zgody, Rutkowski zapowiada "plan B". Nie zdradził jednak, na czym ten plan będzie polegał.
- Ktoś musi wykryć przestępcę. Większość takich przypadków wykrywa społeczeństwo, więc nie ograniczajcie nam możliwości znalezienia tego typa. Jeśli wejdziemy do lasu, szybko się zorientujemy, czy on leży gdzieś martwy, przysypany liśćmi, czy przemieścił się dalej. Nie może być tak, że mieszkańcy w nieskończoność dostają alert RCB, że nie mogą wejść do lasu i się boją. To jakiś absurd - mówił detektyw we "Wprost".
44-letni Grzegorz Borys jest podejrzany o zabójstwo 6-letniego syna. Do zbrodni doszło w piątek, 20 października w bloku przy ul. Górniczej w Gdyni Fikakowie. Niedziela jest siedemnastym dniem poszukiwań.
Policja nie wyklucza, że podejrzany może już nie żyć i teraz trwają jedynie poszukiwania jego ciała.
MP
Detektyw Krzysztof Rutkowski będzie szukał Grzegorza Borysa. Fot. Instagram/detektywkrzysztofrutkowski
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo