Michał Kołodziejczak. Fot. PAP/Bartłomiej Wójtowicz
Michał Kołodziejczak. Fot. PAP/Bartłomiej Wójtowicz

Import zboża z Ukrainy. Kołodziejczak wkracza do akcji

Redakcja Redakcja Rolnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 86
Dziś pójdą dokładne polecenia, że badamy całe zboże tranzytowe na granicy z Ukrainą. To jest być albo nie być dla Polski i naszego rolnictwa - powiedział w poniedziałek w Studiu PAP Michał Kołodziejczak. Z kolei w niedzielę w Morągu wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi mówił, że lista firm, które importowały zboże z Ukrainy jest kompletna i gotowa.

Kołodziejczak o zbożu z Ukrainy

Kołodziejczak w poniedziałek w Studiu PAP pytany o listę firm, które importowały zboże z Ukrainy powiedział, że chodzi o 15 tysięcy zewidencjonowanych transportów zboża paszowego, z którego najmniejszy jest wielkości jednego samochodu ciężarowego, a największy „to cały pociąg, czyli kilkadziesiąt wagonów”. – Łącznie to 6 mld zł, które zostały wysłane na Ukrainę, a powinny zostać w Polsce, to jest 330 tys. ton zboża technicznego – dodał i przekazał, że jedna z firm odpowiadała za przywóz zbóż za 0,5 mld zł.

Pytany o to, czy nieprzebadane zboże trafiało na stoły Polaków odpowiedział, że większość zboża nie była przebadana. Kołodziejczak ocenił, że procedury badania zbóż na granicy „są karygodne” a on sam nie ma „żadnego zaufania do jakiegokolwiek importera czy eksportera produktów z zagranicy, który przedstawia nam swoje badania”.


Wiceminister rolnictwa: Dziś wydam polecenie o badaniu całego zboża z Ukrainy na granicy

– Będę dzisiaj wnioskował na spotkaniu z różnymi służbami o to, aby wszystkie transporty zboża, które jadą na eksport, jest nałożone na nie embargo, były w Polsce badane. Przeforsuje te przepisy, to jest być albo nie być Polski, polskiego rolnictwa i mojej osoby, bo nie będę współpracował z urzędnikami, pracownikami, którzy będą mi stawiali swoje warunki – powiedział.

Dopytywany o to, o które służby chodzi odpowiedział, że te, „które odpowiadają za to, co mamy na polskich stołach i co do Polski przyjeżdża”. – Dziś pójdą dokładne polecenia, że badamy całe zboże na granicy (z Ukrainą – red.), które podlega plombowaniu, podlega eksportowi, jest tylko zbożem tranzytowym – zapewnił.

Będzie platforma informacyjna dla rolników?

Wiceminister rolnictwa wyjaśnił, że gdy takie zboże dotrze do Niemiec i tam po badaniu okazuje się, że jest ono złej jakości, to „na 99 procent wraca ono do Polski już jako zboże europejskie”. Dodał, że podobnie w przypadku badania zboża w portach. – Ono nie wraca już na Ukrainę, tylko do Polski – zaznaczył.

Kołodziejczak zapowiedział, że wystąpi w poniedziałek o dokładny wykaz zboża, które zostało cofnięte z portów. Podobnie z ewidencją zboża, które zostało cofnięte do Polski z niemieckich firm.

Wiceminister rolnictwa przekazał, że na poniedziałkowej odprawie w resorcie zleci utworzenie platformy informacyjnej poprzez którą, telefonicznie i internetowo - rolnicy będą mogli zgłaszać problemy i nieprawidłowości bezpośrednio do ministerstwa rolnictwa.


Kołodziejczak: Lista firm, które importowały zboże z Ukrainy jest kompletna i gotowa

W niedzielę w Morągu (Warmińsko-mazurskie) Kołodziejczak poinformował, że lista firm, które importowały zboże z Ukrainy jest kompletna i gotowa, a rząd będzie szukał podstaw prawnych, aby móc ją upublicznić.

– Lista wszystkich firm jest już skompletowana. W tym tygodniu podeprzemy się takimi opiniami prawnymi, żeby można to było upublicznić. Żeby każdy Polak mógł zobaczyć kto zarabiał, kiedy polscy rolnicy mieli wielki problem – powiedział Kołodziejczak.

Jak wyjaśnił, lista została sporządzona na podstawie informacji „od różnych służb”, natomiast lista opublikowana przez poprzedni rząd jest „nieprecyzyjna” i według niego „niezgodna z prawdą”.

Kołodziejczak dodał, że informacje na temat importu są „szokujące”, ponieważ na Ukrainę - według niego - wypłynęło 6 mld zł.

Sprowadzono 330 tys. ton zboża technicznego, rzepaku i kukurydzy, które zostały wprowadzone na polski rynek - prawdopodobnie trafiły do konsumpcji. – Najtańsza przywożona w zeszłym roku z Ukrainy pszenica kosztowała 51 zł za tonę, 20 razy poniżej progu opłacalności uprawy w Polsce – podkreślił wiceminister. 

KW

Źródło zdjęcia: Michał Kołodziejczak. Fot. PAP/Bartłomiej Wójtowicz

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka