Śląsk Wrocław po 17 latach spada z Ekstralklasy do I ligi PAP/Łukasz Gągulski
Śląsk Wrocław po 17 latach spada z Ekstralklasy do I ligi PAP/Łukasz Gągulski

Ile naprawdę wart jest Śląsk Wrocław? Na pewno nie "dwa grosze”

Redakcja Redakcja Głos Regionów Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
„W pierwszej lidze sprzedawać Śląsk Wrocław? Za co? Za dwa grosze?” – te słowa wiceministra rozwoju i technologii Michała Jarosa, wypowiedziane na antenie telewizji Echo24, zbulwersowały środowisko kibiców, dziennikarzy sportowych i ludzi związanych ze Śląskiem Wrocław. Zamiast realnej propozycji wyjścia z kryzysu, padło stwierdzenie, które można odczytać jako publiczne zlekceważenie historii, potencjału i społecznego znaczenia klubu.

Jaros kontra Śląsk – fałszywa diagnoza

Michał Jaros, polityk związany z Wrocławiem, porusza ważne tematy związane z problemami Śląska – słabą kondycją sportową, brakiem inwestora czy nieefektywnym zarządzaniem. Jednak w swojej wypowiedzi nie pokazuje żadnych możliwych dróg wyjścia z sytuacji. Co więcej, przedstawia prywatnego inwestora jako jedyną alternatywę, co zawęża debatę i ignoruje doświadczenia innych klubów, które odbudowały się oddolnie.


Takie podejście pomija istotny aspekt: instytucje takie jak klub piłkarski, filharmonia czy teatr to nie tylko organizacje – to symbole zaplecza kulturalnego i organizacyjnego miasta. Jeżeli tylko prywatne zarządzanie może nieść za sobą profesjonalizm i jakość, to nie świadczy dobrze o kondycji lokalnych władz. Instytucja z tak potężnym ładunkiem emocjonalnym jak Śląsk powinna być oczkiem w głowie lokalnych działaczy – miejscem spotkań, dumy i tożsamości.

Wielokrotnie przykłady z Anglii czy Hiszpanii pokazywały, że sukces sportowy nie zawsze idzie w parze z dobrze działającym klubem. Śląsk nie musi walczyć o mistrzostwo Polski, by być ważnym i funkcjonującym w zdrowy sposób klubem. Wrocław zasługuje na drużynę w Ekstraklasie, ale jeszcze bardziej zasługuje na klub, który jest miejscem spotkań, częścią sąsiedzkiej dumy, a nie jedynie pozycją w miejskim budżecie.

Widzew – lekcja, z której warto się uczyć

Historia Widzewa Łódź pokazuje, że dramatyczna sytuacja sportowa nie musi oznaczać upadku. Wręcz przeciwnie – może stać się fundamentem odbudowy. Po upadku klubu to kibice wzięli sprawy w swoje ręce: zakładali stowarzyszenia, organizowali zbiórki i wspierali klub finansowo oraz logistycznie. Widzew odzyskał wiarygodność, zdobył awans, a co najważniejsze – przyciągnął prywatny kapitał.


Dziś to jeden z najlepiej zarządzanych klubów w kraju, z dywersyfikowanymi źródłami dochodu: bilety, sponsoring, sprzedaż gadżetów, partnerstwa lokalne. To żywy dowód na to, że inicjatywa oddolna, szacunek do historii i przejrzystość działań potrafią przywrócić klubowi dawny blask.

Wartość klubu to więcej niż suma nazwisk

Wycena piłkarzy zmienia się z tygodnia na tydzień, dlatego opieranie oceny wartości Śląska tylko na podstawie rynkowych danych to błąd. Klub to znacznie więcej niż zawodnicy:

 • Marka rozpoznawalna w Polsce i za granicą,

 • Prawie 80 lat historii, sukcesy na poziomie krajowym i europejskim,

 • Średnia frekwencja bliska 19 tysięcy na mecz,

 • Stadion z potencjałem komercyjnym i eventowym,

 • Zaangażowana społeczność kibicowska,

 • Baza medialna i wizerunkowa.

Te elementy razem tworzą potencjał inwestycyjny i społeczny, którego nie da się zamknąć w rubryce „ile wart jest zawodnik numer 10”.

Trzy scenariusze dla Śląska

  • Inicjatywa oddolna – jak w Widzewie

Klub przechodzi symboliczną przemianę. Kibice, lokalni liderzy i mieszkańcy jednoczą się wokół planu odbudowy. Powstają stowarzyszenia, ruszają kampanie wsparcia. Wzrost zaufania otwiera drzwi do inwestycji.

  • Prywatny inwestor – jak w Pogoni Szczecin

W marcu 2025 roku Pogoń została przejęta przez kanadyjskiego biznesmena Alexa Haditaghiego. Spłacił on zadłużenie, wprowadził profesjonalny zarząd i zapowiedział rozwój klubu. Ten model wymaga transparentności i przygotowania organizacyjnego, ale może przynieść trwałe efekty.

  • Upadek i marginalizacja

Jeśli nie zostaną podjęte działania, klub może osunąć się w ligową przeciętność, stracić sponsorów, kibiców i znaczenie. Śląsk może stać się kolejnym przypadkiem niegospodarności i zaniechań samorządowych.

Śląsk jako szansa dla miasta

Wrocław powinien widzieć w Śląsku nie problem, lecz możliwość. Klub może być narzędziem do integracji społecznej, promocji miasta, rozwoju sportowego dzieci i młodzieży. Śląsk może być motorem polityki miejskiej z prawdziwego zdarzenia, elementem dumy i lokalnej tożsamości.

Ale do tego potrzeba liderów, którzy nie będą liczyć wartości klubu w groszach, tylko w potencjale.

Mateusz Pacak

Fot. Śląsk Wrocław po 17 latach spada z Ekstralklasy do I ligi PAP/Łukasz Gągulski

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj2 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo