Kolejny dzień protestu w Sejmie. Końca nie widać. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Kolejny dzień protestu w Sejmie. Końca nie widać. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Protestujący w Sejmie chcą "żywej gotówki". Duda zaskoczony postawą niepełnosprawnych

Redakcja Redakcja Niepełnosprawni Obserwuj temat Obserwuj notkę 225

"Obłuda i kłamstwo" - w ten sposób protestujące w Sejmie osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie ocenili słowa premiera Mateusza Morawieckiego na temat oferowanej im pomocy. Prezydent Andrzej Duda powiedział, że odrzucenie ostatniej propozycji rządu przez protestujących zaskoczyło go.

Premier Mateusz Morawiecki przekonywał, podczas spotkania z mieszkańcami Żnina, że rząd zaproponował "takie rozwiązania ustawowe, które wychodzą naprzeciw wszystkim osobom z wysoką niepełnosprawnością i z bardzo wysoką niepełnosprawnością".

- Powiem więcej - my spełniliśmy ten postulat dla szerszych grup osób. Wśród nich są osoby głęboko dotknięte przez los: osoby niewidzące, niedowidzące, głuchonieme, z różnego rodzaju niepełnosprawnościami - podkreślał premier. Według niego propozycja rządu "przekracza kwotę 500 zł, którą postulują protestujący".

Przekonywał, że rząd podniósł "płatności" na rzecz osób niepełnosprawnych o 3 mld zł. - Z ok. 12,5 mld zł, na około 15,5 mld. Nigdy przez dwa i pół roku, przez 30 lat, nie było takiego podniesienia wszystkich rodzajów płatności na rzecz osób niepełnosprawnych - mówił premier.

Przeczytaj: Niepełnosprawni w Sejmie. Rząd: „Wykazujemy dobrą wolę”. Hartwich: „To oszustwo”

Protestujący w Sejmie oglądali wystąpienie szefa rządu na żywo w pokoju dziennikarskim. Po jego zakończeniu jeden z niepełnosprawnych - Adrian Glinka stwierdził, że "to, co mówił pan premier, to jest jakieś kłamstwo". - On się po prostu przyczynia do wykończenia takich osób taką przemową – dodał.

Inny z mężczyzn, Kuba Hartwich stwierdził: "Premier nie chce nam dać pieniędzy w gotówce". - Ja nie wiem z czego to wynika, bo przecież my potrafimy swoimi pieniędzmi normalnie rozporządzać - dodał. - Robią sobie projekt za kupę milionów złotych, który nie będzie działał, a my (przedstawiliśmy) już czwartą propozycję, żeby zwiększyć rentę, dołożyć to 500 zł do renty, chcieliśmy pomóc pani minister (Rafalskiej), bo my potocznie nazwaliśmy to świadczenie "zasiłkiem pielęgnacyjnym", bo my nie piszemy ustaw – mówił Hartwich.

Glinka dodał, że tego typu pomoc pozwoli "w najgorszym wypadku na DPS albo na zbieranie puszek, żebyśmy nie wylądowali na ulicy".

Matka Kuby Iwona Hartwich również nazwała wystąpienie premiera "kłamstwem". - To, że my nazwaliśmy te pieniądze na życie "dodatkiem rehabilitacyjnym", to nie ma żadnego znaczenia, bo już na pierwszym spotkaniu pani minister Rafalska wiedziała, że chodzi o żywą gotówkę - powiedziała.

Dodała, że nie wie czy protestujący powinni jeszcze w ogóle rozmawiać z minister Rafalską, bo – jak podkreśliła – czują się przez nią oszukani. - Pani minister bardzo się bała, że jeśli coś zrobi, to będzie niezgodne z konstytucją. Wobec tego powiedzieliśmy, że to może być dodatek na życie - wyjaśniała. - Przedwczoraj po prostu rozwiązaliśmy ten problem bardzo prosto - dodała jednocześnie. - Będzie zgodnie z konstytucją. Po prostu te pieniążki, te 500 złotych trzeba dołożyć do renty socjalnej - uzasadniała.

Zobacz: Rodzice osób niepełnosprawnych proponują kompromis. Rząd nie chce ustąpić

Hartwich skomentowała także deklarację rządu dotyczącą przeznaczenia dla niepełnosprawnych 500 złotych w postaci "bonusów", takich na przykład jak pieluchy, cewniki czy wózki inwalidzkie. - To jest tak, jakbym ja zaproponowała na przykład posłowi Kaczyńskiemu, żeby zamiast wypłaty otrzymywał pięć kilogramów karmy dla kota - oceniła. - I do tego jeszcze dołożę panu posłowi z pięć paczek podpasek. Mnie to nie interesuje, że nie potrzebuje - ironizowała. Wskazywała w ten sposób na absurd propozycji rządu, wynikający ze zróżnicowanych potrzeb osób niepełnosprawnych, w zależności od rodzaju schorzenia.

Szefowa komitetu protestacyjnego uważa też, że dodatek pieniężny dla niepełnosprawnych zapobiegnie przymusowym przenosinom podopiecznych do DPS na wypadek śmierci rodzica. W takiej sytuacji część niepełnosprawnych będzie mogła ze wsparciem asystenta pozostać w swoich mieszkaniach i środowiskach.

image
 Przedstawiciele  protestujących  wychodzą ze spotkaniu z rzeczniczka rządu, fot. PAP/Radek  Pietruszka

Skomentowała także kolejną propozycję rządu, dotyczącą ułatwienia osobom niepełnosprawnym dostępu do rehabilitacji, w tym między innymi wizyty u specjalistów bez konieczności stania w kolejkach. - Jest kolejna propozycja rządu, która jest tak naprawdę nie do spełnienia - powiedziała protestująca matka. Zaznaczyła, że idąc do lekarza z dzieckiem "nigdy nie zostanie przyjęta bez kolejki". - To jest niemożliwe, że rehabilitacja będzie na każde żądanie - dodała. Jak podkreśliła, "my to wiemy - rodzice - to jest manipulacja straszna".

Inna z matek Alicja Jochymek oceniła, że rząd nie jest "wrażliwy", jak zapewniał Morawiecki, bo - według niej - "przetrzymuje" protestujących w Sejmie. - Prosimy pana prezydenta Andrzeja Dudę i pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, aby z nami po prostu porozmawiali i doszli do rozwiązania tego problemu – powiedziała Jochymek.

Protestujący potwierdzili, że majówkę spędzą w Sejmie. - Nie wyjdziemy stąd, dopóki nie będziemy mieć w ręku ustawy spełniającej nasze postulaty – zapowiedzieli.

Polecamy: Rodzice osób niepełnosprawnych protestują w Sejmie. „PiS w opozycji obiecywał nam pomoc”

- Byłem mocno zaskoczony i chyba mogę powiedzieć, że także trochę rozczarowany - powiedział prezydent Andrzej Duda o sytuacji w Sejmie w rozmowie z portalem 300polityka.pl. - Nie ukrywam, że ku pewnemu niezadowoleniu moich kolegów z rządu i parlamentu, naciskałem różnymi sposobami, żeby realizować te oczekiwania i przecież wczorajsza propozycja, jakby na to nie spojrzeć, wychodziła tym oczekiwaniom naprzeciw. Nie mówię, że realizowała je w stu procentach, ale w istotnym stopniu. I powiem szczerze, że sposób, w jaki została odrzucona, był dla mnie zdumiewający. Zwłaszcza, że pierwszy postulat, ten dotyczący podniesienia renty socjalnej, rząd już realizuje - powiedział Andrzej Duda.

Prezydent dodał, że "trzeba mieć świadomość, że są różne grupy wśród dotkniętych niepełnosprawnościami i ich opiekunów, a zdaniem rządu jest w miarę sprawiedliwe dzielenie tego, co można rozdzielić. Rząd nie może pogłębiać już istniejących dysproporcji. Przeciwnie, powinien je niwelować".

Duda mówił też, że przez te dni na różne sposoby starał się "mobilizować rząd" i dwukrotnie rozmawiał z minister Rafalską - w poniedziałek i środę. - O ile przyjąłem za dobrą monetę to, że panie wystąpiły kilka dni temu z tą propozycją, żeby wprowadzenie tego żądanego przez nie świadczenia rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł nastąpiło w sposób stopniowy i sam namawiałem panią minister, żeby spojrzała na to przychylnie i podążała tą drogą, rozmawiała z premierem, to sposób w jaki rządowa propozycja została odrzucona, mnie zdumiał. To pokazuje zupełny brak koncyliacyjnego podejścia ze strony pań protestujących w gmachu sejmowym - powiedział.

Prezydent zaapelował do protestujących o wyrozumiałe podejście, ponieważ "to co już zostało zaproponowane, to naprawdę sporo" i wielokrotnie więcej niż to, co oferował poprzedni rząd PO-PSL. - Rząd musi pracować i realizować, więc prosiłbym o to, żeby zdobyć się na podejście kompromisowe - powiedział.

Zdaniem prezydenta rozwiązanie sporu to kwestia kompromisu. - Zawsze jest tak, że są postulaty i trzeba szukać kompromisu, ale kompromis oznacza to, że protestujący troszkę ustępują, a ci, którzy mają realizować, dają trochę więcej, niż się wcześniej spodziewali. Na tym polega kompromis, że każda strona troszkę ustępuje i w efekcie być może żadna nie jest do końca zadowolona, ale jest porozumienie - skonkludował prezydent.

Zajrzyj: Prezydent Andrzej Duda spotkał się z protestującymi rodzinami osób niepełnosprawnych

- Jesteśmy z prezydentem Andrzejem Dudą w bardzo bliskim dialogu, współpracy szczególnie w temacie dotyczącym pomocy osobom niepełnosprawnym - przekonywał z kolei premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami Pelplina. 

Podkreślił, że w poprzednich latach wsparcie finansowe dla osób niepełnosprawnych wzrastało o kilka zł rocznie, a niekiedy przez kilkanaście lat w ogóle (przez długi czas wynosiło ok. 2 tys. netto). Przypomniał, że spotkał się z rodzicami osób niepełnosprawnych protestującymi w Sejmie. Jak wskazał, postulatami protestujących było podniesienie renty socjalnej do poziomy renty minimalnej - 1029 zł oraz wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł.

Premier przypomniał, że projekt ustawy dot. podniesienia renty socjalnej został już przyjęty przez rząd. Teraz z kolei przygotowany został nowy projekt ws. dodatku rehabilitacyjnego.

Według premiera, budżet domowy w rodzinach osób z wysokim lub bardzo wysokim stopniem niepełnosprawności wzrośnie, po wdrożeniu zaproponowanych zmian, do ok. 3000 zł. - Dla niektórych będzie to trochę mniej, dla niektórych trochę więcej, ale zmiana, której nasz rząd dokonał w odniesieniu do tej niezwykle ważnej, wrażliwej grupy społecznej, jaką są osoby o różnych stopniach niepełnosprawności, była bez precedensu - stwierdził Morawiecki.

Zadeklarował też, że rząd stara się zapewnić osobom protestującym w Sejmie "możliwe znośne warunki funkcjonowania". - Dlatego tam na miejscu jest karetka, lekarze i fizjoterapeuci. W zależności od woli osób protestujących, usługi medyczne są tam dostępne, ponieważ te osoby muszą mieć też od nas jak najlepszą pomoc - powiedział premier. Zapewnił, że traktuje je z "najwyższym szacunkiem".

Inne na temat:"Danina solidarnościowa". Morawiecki i Rafalska chcą wprowadzić nowy podatek

Nieoczekiwanie protestujących wsparł kandydat PiS na prezydenta Warszawy Patryk Jaki. - Uważam, że merytorycznie mają rację. U nas brakuje zrozumienia dla sytuacji osób niepełnosprawnych - szczególnie tych, które muszą zajmować się całą dobę swoimi dziećmi, czy już dorosłymi niepełnosprawnymi - powiedział Jaki.

Odnosząc się do bieżących działań rządu, ocenił, że udało się zrobić jeden dobry krok, to znaczy zrównać rentę socjalną z minimalną rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. - Uważam jednak, że państwo stać na to żeby dodać 500 złotych - tylko nie dla wszystkich grup niepełnosprawnych od razu, bo to oczywiście niemożliwe, budżet nie jest z gumy, a te zaniedbania są od wielu lat - powiedział Jaki odnosząc się do drugiego postulatu protestujących od ponad tygodnia w Sejmie osób niepełnosprawnych.

Według wiceministra sprawiedliwości rozwiązaniem problemu powinno być "stworzenie mądrego podziału niepełnosprawności i zrobienie porządku w orzecznictwie". - Bo wtedy moglibyśmy przyznać te 500 złotych np. tylko jednej grupie osób. Tej grupie osób - na sam początek oczywiście - która musi całodobowo zajmować się dzieckiem, czy dorosłą osobą niepełnosprawną, która sama nie może skorzystać z toalety, sama nie zrobi sobie jedzenia. Takie osoby powinny dostać 500 złotych. Jeżeli rozszerzymy to na 3 miliony niepełnosprawnych, to państwa - ja rozumiem - w tym momencie na to nie stać - dodał.

Czytaj: Sondaż: Miażdżąca większość za wypłaceniem 500 złotych dla niepełnosprawnych

Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestujący w Sejmie wraz ze swymi podopiecznymi domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Pierwszy z nich to wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego; dodatek miałby nie być wliczany do dochodu osoby niepełnosprawnej.

Drugi to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.

W czwartek rząd przyjął projekt o podwyższeniu renty socjalnej do wysokości minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy; świadczenie wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września, z mocą od 1 czerwca 2018 r.

W piątek doszło do kolejnego spotkania protestujących w Sejmie z minister Rafalską oraz rzeczniczką rządu Joanną Kopcińską, które przedstawiły projekt mający gwarantować niepełnosprawnym ok. 520 zł oszczędności miesięcznie; m.in. zniesione będą limity wydatków na rehabilitację i wyroby medyczne. Protestujący nazwali propozycję "manipulacją" i zaapelowali o pomoc do prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.


źródło: PAP, tvn24.pl

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo