Krzysztof Wyszkowski, były działacz opozycji antykomunistycznej.
Krzysztof Wyszkowski, były działacz opozycji antykomunistycznej.

Wyszkowski przegrał proces z Wałęsą za stwierdzenia o wygranej w sądzie ws. TW "Bolka"

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Były działacz WZZ Wybrzeża Krzysztof Wyszkowski musi przeprosić Lecha Wałęsę za stwierdzenie, że wygrał z nim proces o nazwanie byłego prezydenta agentem SB. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku jest prawomocny. 

Wyszkowski ma zamieścić przeprosiny pod adresem dawnego lidera "Solidarności" na swojej stronie internetowej, w "Gazecie Polskiej Codziennie" i Radiu Maryja. Krytyk Wałęsy i działacz opozycji antykomunistycznej otrzymał 7 dni na wykonanie wyroku Sądu Apelacyjnego.

Spór sądowy między Wyszkowskim a Wałęsą toczył się od 2011 roku. Wówczas gdański Sąd Okręgowy orzekł, że Wyszkowski naruszył dobre imię Wałęsy, nazywając go w 2005 roku w mediach tajnym współpracownikiem SB. Były opozycjonista nie wykonał tego wyroku, bowiem w jego przekonaniu Lech Wałęsa był agentem o pseudonimie "Bolek", co potwierdziły badania historyków IPN. - Nie przeprosiłem i nie przeproszę Wałęsy za moje słowa prawdy - oświadczył po wyroku Wyszkowski. 

Wałęsa na własny koszt przesłał przeprosiny, jakie miał zamieścić Wyszkowski, do stacji TVN. Telewizja opublikowała oświadczenie, a Wałęsa wniósł do sopockiego sądu powództwo o zwrot 24 tys. złotych w poczet kosztów emisji. Żądanie legendy "Solidarności" zostało w 2013 roku odrzucone, bowiem stacja TVN kilka tygodni później zwróciła Wałęsie koszt opublikowania przeprosin. 

Według pełnomocnika Lecha Wałęsy, Krzysztof Wyszkowski publicznie informował, że wygrał proces z byłym prezydentem, co stanowiło naruszenie dóbr osobistych klienta. I tego wątku dotyczył prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Wyszkowski musi zamieścić przeprosiny o treści: 

"Ja, Krzysztof Wyszkowski przepraszam Pana Prezydenta Lecha Wałęsę za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, jakoby Lech Wałęsa przegrał proces sądowy, w sprawie I ACa 1520/10 Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, dotyczący naruszenia jego dóbr osobistych wszczęty w związku z moimi twierdzeniami o współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa i pobieraniu za to pieniędzy" - brzmi orzeczenie sądu. 

Według Wyszkowskiego, wymiar sprawiedliwości nadal "chroni komunistycznych agentów".  - Lech Wałęsa był komunistycznym szpiclem, który nie zerwał ze swoją działalnością. Nie przyznając się do swojej agentury, pozostaje agentem komunistycznej policji politycznej, ze wszystkimi konsekwencjami dla polskiej racji stanu. Człowiek, który nadal twierdzi, że nie był agentem, a robił potworne rzeczy, jest nadal człowiekiem komunistycznych służb specjalnych i ich spadkobiercą. Czy są to spadkobiercy krajowi, czy nawet zagraniczni, to jest sprawa dalszych badań, ale prawdą jest, że tym agentem pozostaje - komentował Wyszkowski po ogłoszeniu wyroku. 

Adwokat Wałęsy w apelacji wnioskował o to, by Wyszkowski zobowiązał się do zaprzestania "działań, naruszających dobra osobiste Wałęsy". Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie przychylił się do wniosku mecenasa.  - Sąd Apelacyjny nie podzielił głównej tezy tej apelacji. Z zarzutów podniesionych w tej apelacji wynikało, że Sąd Apelacyjny powinien zająć się kserokopiami dokumentów znalezionych w domu generała Kiszczaka. Sąd uznał, że po pierwsze, kwestia czy powód był tajnym współpracownikiem służb czy nie, należy do historyków - tłumaczyła sędzia Dorota Gierczak.


Sąd wyjaśnił, że wyrok dotyczy stwierdzeń, jakoby Wyszkowski wygrał proces z Wałęsą, co było przedmiotem sprawy, a nie tego, czy były prezydent współpracował z SB. 

Źródło: PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka