Odbywające się we Francji w czwarty już weekend protesty „żółtych kamizelek” zgromadziły do południa w sobotę około 31 tys. uczestników - podało publiczne radio France Info powołując się na ministerstwo spraw wewnętrznych.
Do demonstracji doszło pomimo wycofania się rządu z zapowiadanej podwyżki akcyzy na paliwo.
Polecamy: Terrorystyczny atak we Francji - sprawca wziął zakładników w supermarkecie
Według MSW, w samym Paryżu naliczono 8 tys. demonstrantów. W całym kraju dokonano około siedmiuset aresztowań, ale nie zapobiegło to starciom protestujących z siłami porządku i czynom chuligańskim. Ponownie podpalano samochody, atakowano sklepy i próbowano wznosić uliczne barykady.
Sobotnie zamieszki na uicach Paryża. Fot. PAP/EPA/IAN LANGSDON
W stolicy policja podjęła tym razem silniejsze działania prewencyjne, zatrzymując już rano kilkaset osób, przeważnie pod zarzutem dołączenia do grup przygotowujących „akty przemocy przeciwko ludziom lub niszczenie mienia”. Według policyjnych danych, do godzin popołudniowych w Paryżu dokonano co najmniej sześciuset aresztowań czyli więcej niż przez całą sobotę, 1 grudnia.
Marsz protestujących ku pałacowi prezydenckiemu zablokowała na Polach Elizejskich policja, strzelająca granatami z gazem łzawiącym. Niesiono tam wielki transparent z żądaniem ustąpienia prezydenta Emmanuela Macrona i rozpisania przedterminowych wyborów.
Czytaj: Macron ostro do Szydło. "Zostaną wyciągnięte konsekwencje"
Po raz pierwszy od początku publicznych wystąpień „żółtych kamizelek” na paryskich ulicach pojawiły się opancerzone pojazdy żandarmerii. Jak powiedziała publicznemu radiu France Inter rzecznika MSW, po ubiegłotygodniowych zamieszkach szef resortu Christophe Castaner nakazał siłom bezpieczeństwa dostosowywanie ich strategii do okoliczności. – Naprawdę chodzi nam o to, by odróżniać pokojowych demonstrantów od ewentualnych wrogo nastawionych demonstrantów, rabusiów i rozrabiaczy – zaznaczyła.
We Francji od czterech tygodni trwa protest "żółtych kamizelek". Fot. PAP/ROBIN UTRECHT
Na polecenie policji zamknięto w sobotę liczne stacje paryskiego metra, przez które pociągi przejeżdżały bez zatrzymywania się. Mimo przedświątecznego sezonu nie otwarto dla klientów kilku znanych placówek handlowych, jak dom towarowy Galeries Lafayette.
Zobacz: Macron stawia Kaczyńskiego w jednym szeregu z Putinem. "Łamią swobody"
Demonstracje „żółtych kamizelek” odbyły się w sobotę także w wielu innych francuskich miastach i według mediów miały na ogół pokojowy przebieg. Ponownie odnotowano blokowanie autostrad w różnych miejscach kraju.
W sąsiadującej z Francją Belgii w trakcie sobotnich protestów „żółtych kamizelek” aresztowano około stu ludzi - podała tamtejsza policja. W Brukseli marsz około pięciuset demonstrantów został zablokowany przez policyjny kordon przed siedzibą Rady Europejskiej. Nieliczne osoby przedarły się dalej, przy czym obrzucono butelkami funkcjonariuszy, którzy odpowiedzieli granatami z gazem łzawiącym. Kilkaset osób zablokowało w tym samym czasie pobliski węzeł komunikacyjny, dla ich rozproszenia użyto armatek wodnych.
Źródło: PAP
KW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka