Magdalena Adamowicz na okładce "Newsweeka". Fot. Twitter
Magdalena Adamowicz na okładce "Newsweeka". Fot. Twitter

Magdalena Adamowicz o udziale Dudy i Morawieckiego w pogrzebie: "Miałam wątpliwości"

Redakcja Redakcja Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 314

Magdalena Adamowicz w wywiadzie dla "Newsweeka" zdradziła, dlaczego prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki siedzieli w tylnych ławach w Bazylice Mariackiej podczas pogrzebu męża. Żona Pawła Adamowicza mówi też o szczuciu przez TVP. 

Rozmowa z Magdaleną Adamowicz, którą przeprowadził Tomasz Lis, znalazła się na okładce tygodnika "Newsweek" z tytułem "Wszystko o Pawle". Żona prezydenta Gdańska pierwszy raz zabrała głos ws. pogrzebu prezydenta Gdańska w Bazylice Mariackiej. Odpowiedziała, dlaczego najważniejsi państwowi urzędnicy siedzieli daleko w tyle za byłymi prezydentami i politykami PO. 

Magdalena Adamowicz o prezydencie i premierze na pogrzebie męża 

- Prawdę mówiąc, miałam wątpliwości, czy oni tam w ogóle powinni być. Dałam sygnał, że nie chcę ich w zasięgu swojego wzroku, że nie życzę sobie nikogo z rządu - tłumaczyła. - To są ludzie, którzy reprezentują wszystko to, co jest zaprzeczeniem tego, w co wierzył Paweł. Nie będę mówić, co o nich mówił Paweł - dodała Magdalena Adamowicz. 

Dlaczego na pogrzebie Adamowicza prezydent i premier siedzieli z tyłu? Apel Morawieckiego

Żona prezydenta Gdańska kolejny raz podkreśliła, że nie czuje nienawiści do zabójcy Pawła Adamowicza. Wyraziła przekonanie, że do mordu Stefana W. skłonił "system", w którym żyjemy. - Mam tylko żal do tych, którzy siali nienawiść, bo on w pewnym sensie stał się ofiarą tego systemu - stwierdziła. Magdalena Adamowicz o ataku nożownika dowiedziała się od siostrzenicy, która zadzwoniła do niej i krzyknęła: "Madzia, jakiś facet zaatakował wujka nożem, jest reanimowany!" .

- Odeszłam do przodu, żeby córki nie usłyszały. I tak stanęłam na tej ulicy, nie wiedziałam, co robić. Nożownik? Pewnie ktoś ze scyzorykiem, ale Paweł miał kurtkę, więc pewnie tylko zranił - wspominała. Zmarły prezydent Gdańska często był opisywany w mediach publicznych. Prokuratura prowadziła postępowanie ws. zatajenia informacji o nieruchomościach w oświadczeniach majątkowych, sprawdzała też, jak to możliwe, że Adamowicz miał 36 kont bankowych. Po śmierci prezydenta, śledczy umorzyli wątki, w których się pojawiało jego nazwisko. Kontynuowane jest za to śledztwo wokół Magdaleny Adamowicz, która - jak pisał "Newsweek" w 2015 roku - odpowiadała za większość przeprowadzonych transakcji męża. 

Światowe media żegnają Pawła Adamowicza. Gdańsk pogrążony w żałobie

- Właściwie nie oglądaliśmy TVP, ale wszystko do nas docierało. Przyjaciel i znajomi mówili, co się wyczynia. Osaczano nas. Ktoś powiedział, że aresztowano dwóch prezesów firmy, od której kupiliśmy mieszkania niby po zaniżonej cenie, co jest nieprawdą - stwierdziła. - Ta sprawa była dawno umorzona, ale przed wyborami znowu ją wyciągnięto. W radiu mówili, że Pawła mogą lada moment aresztować. W tej sprawie trzy razy przesłuchiwano wszystkich mieszkańców osiedla. W 2017 roku dzień przed Wigilią wezwano nas do prokuratury do Wrocławia. Dzień przed Wigilią! - ujawniła wdowa w rozmowie z Lisem. 

Burza wokół TVP po pogrzebie Adamowicza. Chodzi o Tuska i napisy z filmu o zwierzętach

- Gdy Paweł zdecydował, że będzie kandydował na prezydenta, córka Antonina strasznie płakała. Strasznie. Ale ja wiedziałam, że nie mogę Pawłowi powiedzieć: "nie kandyduj", bo Gdańsk to było jego całe życie. Wiedziałam, że byłby strasznie nieszczęśliwy, a przecież chciałam, żeby był szczęśliwy - wspominała żona prezydenta Adamowicza. 

Piotr Adamowicz: Nie chciałem ostentacji na pogrzebie 

O zaproszeniu państwowych oficjeli na pogrzeb Pawła Adamowicza wypowiedział się również brat tragicznie zmarłego w wywiadzie dla Onetu. - Nasza rodzina ma jasne poglądy polityczne — nie należy do sympatyków obecnej władzy. Miałem wiele telefonów od ludzi sprzeciwiających się obecności prezydenta i premiera na pogrzebie. Jedna z działaczek starej, jeszcze przedsierpniowej opozycji antykomunistycznej w przypływie emocji zagroziła, że podejdzie do ołtarza i głośno powie, co sądzi o ich obecności. Później nastąpiła autorefleksja — i bardzo dobrze. O ile na śluby i chrzciny się zaprasza, to na pogrzeb przychodzą ci, którzy czują taką potrzebę - powiedział Piotr Adamowicz. 

Rodzina i przyjaciele żegnają Pawła Adamowicza. "Wierzę, że skończy się fala nienawiści"

Brat prezydenta Gdańska bardzo chwalił współpracę z Kancelarią Premiera: jeśli chodzi nie tylko o ceremonię pogrzebową, ale wysłanie samolotu rządowego po Magdalenę Adamowicz do Londynu po tragedii w Gdańsku.

- (...) we wtorek 15 stycznia — podjęliśmy decyzję, że organizatorem pogrzebu jest miasto w porozumieniu z rodziną. Prosiłem premiera, żeby pogrzeb był godny, ale skromny. Żadna kompania reprezentacyjna, skromna asysta wojskowa. Tych rozmów było potem kilka, ale to, co ustaliliśmy w pierwszej zostało dotrzymane. Podczas mej pracy jako dziennikarz miałem kontakty z kancelariami wszystkich prezydentów i większości premierów. Mogę powiedzieć, że działania KPRM Morawieckiego to pełen profesjonalizm - zaznaczył. 

Dlaczego zatem rodzina zamordowanego polityka nie ogłosiła wprost, że nie życzy sobie prezydenta i premiera na pogrzebie? Jak twierdzi Piotr Adamowicz, jego brat był państwowcem, który szanował instytucje państwa. Jak dodał, władza PiS pochodzi z demokratycznych wyborów. 

- Mój ojciec — a nie jest sympatykiem PiS — uznał, że jednak przyjmie kondolencje od premiera. Zaaranżowałem im krótkie spotkanie po ceremonii pogrzebowej. Nie chciałem ostentacji, gdyż ludzie zgromadzeni w kościele mogliby zareagować alergicznie - mówił. 

Źródło: "Newsweek", Onet.pl

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka