Ksiądz Michał Misiak. fot. Youtube
Ksiądz Michał Misiak. fot. Youtube

Ekskomunikowany ks. Misiak o swoim odejściu z Kościoła: Chciałem mieć żonę

Redakcja Redakcja Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 183

Ksiądz Michał Misiak to popularny kapłan, który znany był w całym kraju. Chodził po kolędzie do prostytutek i spowiadał na ulicy. Przyznał, że odszedł z Kościoła, bo nie może pogodzić się z celibatem.

Ksiądz Michał Misiak zasłynął z niestandardowych działań, które wybiegał  poza podstawowe obowiązki duchownego. Organizował  różne akcje skierowane do ludzi młodych czy wykluczonych. M.in. organizował tzw. Chrystoteki, czyli chrześcijańskie imprezy muzyczne.

Jak poinformowała w ubiegłym tygodniu łódzka kuria, ks. Michał Misiak został ekskomunikowany. Karę nałożono na podstawie kanonu 1364 paragraf 1 Prawa Kanonicznego. Mówi on o odstępstwie od wiary, głoszeniu herezji lub schizmie. W tych przypadkach ekskomunika zaciągnięta zostaje z mocy prawa. Ks. Misiak związał się z jedną ze wspólnot protestanckich. Przyjął chrzest w Jordanie.

Ekskomunikowany ksiądz postanowił za pośrednictwem Facebooka wyjaśnić powody swojej decyzji. – Pojechaliśmy nad Jordan i przyjąłem chrzest tak, jak przedstawia go Biblia, czyli w celu opowiedzenia się za Jezusem. Nie miałem intencji zmiany Kościoła, ani nie zgłębiałem aspektu prawnego tego wydarzenia. Po prostu chciałem iść za tym, co mówi mi Bóg w sercu – mówi na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych. Jak dodaje, że z czasem musiał zwalczać w sobie bunt wobec celibatu, jednak ten wciąż narastał.

– Walczyłem mocno, jeździłem do biskupa, mówiłem, że sobie nie radzę, że się zakochałem, on mnie przenosił na następną parafię, potem znowu przychodziła przyjaźń, czysta, bez współżycia – słyszymy. Zdaniem ekskomunikowanego duchownego, celibat nie zawiera się w istocie kapłaństwa. – To nie jest prawo Boże, to jest prawo ludzkie – podkreśla i dodaje, że chciał powiadomić papieża o swoich wątpliwościach i prosić o zwolnienie z przysięgi celibatu.

– Sześć lat temu zacząłem pisać listy do papieża, po hiszpańsku, po włosku, po angielsku i co roku wysyłałem list, bo nigdy nie było odpowiedzi. Aż doszliśmy do tego roku, który mamy obecnie i mówię mojemu biskupowi: ojcze, ja tak po prostu bardzo cierpię, wszystko mi się sypie w życiu duchowym, nie czuję się synem, nie czuję się kochany, nie czuję się błogosławiony, czuję się jak najemnik, jak komandos do zadań specjalnych – mówi. – Powiedziałem biskupowi, że mam pragnienie małżeństwa, że mam ochotę kochać, że chciałbym mieć żonę, ewangelizować, być księdzem, nawet gdzieś daleko na misjach, ale z żoną. Biskup odpowiedział, że nie ma takiej możliwości. "Michaś, koniec marzeń, schodzisz na ziemię, idziesz na wikariusza do parafii, albo piszesz do Watykanu nie o zwolnienie z celibatu, ale o wydalenie z kapłaństwa" – relacjonuje.

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo