Stanisław Piotrowicz leciał prywatnie rządową maszyną z Markiem Kuchcińskim. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Stanisław Piotrowicz leciał prywatnie rządową maszyną z Markiem Kuchcińskim. Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Piotrowicz o locie z Kuchcińskim: Musiałem przewieźć lek dla żony

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 195

Politycy PiS latali z marszałkiem Markiem Kuchcińskim na trasie Warszawa-Rzeszów. Stanisław Piotrowicz potwierdza doniesienia mediów i tłumaczy, że zabrał się z żoną, ponieważ musiał dostarczyć zamrożony lek.

15 marca 2019 roku na pokładzie samolotu rządowego - oprócz Marka Kuchcińskiego - znaleźli się Stanisław Piotrowicz z małżonką oraz Bogdan Rzońca i Krystyna Wróblewska. Tak wynika z najnowszych dokumentów, do jakich dotarli dziennikarze RMF FM. Był to lot z Warszawy do Rzeszowa i z powrotem na Okęcie. Dlaczego szef sejmowej komisji sprawiedliwości poleciał w podróż z marszałkiem?

- Moja żona tego dnia była w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Potrzebowaliśmy przewieźć wyprodukowany tam lek dla mojej małżonki, który może być przewożony tylko w stanie zamrożenia. Musiałem to zrobić. Starałem się o bilety na rejs LOT-u do Rzeszowa, jednak bilety były "obłożone" i ich nie dostaliśmy. Dowiedziałem się, że jest możliwość lotu z marszałkiem do Rzeszowa. I z tej możliwości z małżonką skorzystaliśmy - powiedział Piotrowicz w rozmowie z wp.pl.

Jak zapewnia poseł PiS, był to "przypadek losowy". - Podróż z Warszawy autobusem to blisko 9 godzin, samochodem - 6 godzin. To bardzo długo, żeby przewieźć lek w stanie zamrożenia. Z małżonką mieszkamy 70 km od Rzeszowa - dodał Piotrowicz. - Sam nie wiedziałem do końca, co wtedy zrobić - przyznał polityk PiS.

Z kolei 2 czerwca 2019 roku Kuchciński wyruszył w podróż rządowym odrzutowcem z europosłem Zdzisławem Krasnodębskim i jego żoną. 18 czerwca w towarzystwie marszałka Sejmu śmigłowcem z Krakowa do Warszawy wracali minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Maciej Łopiński i Wojciech Jasiński, były poseł PiS. Maszyna została użyta do transportu polityków z uroczystości 70. rocznicy urodzin śp. Lecha Kaczyńskiego.

Przypomnijmy, że to nie koniec lawiny informacji w związku z lotami Marka Kuchcińskiego. Media zarzucają marszałkowi, że traktuje rządowe maszyny i przeloty na koszt podatnika jak podniebne taksówki. Żona Marka Kuchcińskiego odbyła lot z Rzeszowa do Warszawy 13 lutego 2019 r. jako jedyny pasażer na pokładzie Gulfstreama. Korektę z wymaganą adnotacją dzień przed podróżą wysłał gabinet marszałka Sejmu. Kuchciński natomiast twierdził, że samolot i tak wróciłby z Rzeszowa do stolicy, a udział jego żony w transporcie nie był zaplanowany.

Publicyści nie ukrywają zaskoczenia z powodu ujawnienia kolejnych dokumentów. - Zgrabnie poseł Piotrowicz przypomniał o poprzednim kryzysie w trakcie obecnego kryzysu - pisze o reakcji posła PiS Michał Kolanko z "Rzeczpospolitej".

Mam wrażenie, że PiS kombinuje tak: Jak wyrzucimy Kuchcińskiego to do wszystkich dotrze, że była jakaś afera i możemy stracić
Jak nie wyrzucimy i będą jeszcze jakieś nowe fakty, to możemy na czym stracić. I liczą, gdzie straty będą mniejsze wiedząc, że są jeszcze wakacje - prognozuje Michał Szułdrzyński.

- Czy ktoś przerwie serial pt. "Kuchciński", czy tak mam się czerwienić ze wstydu do końca kampanii wyborczej? - pyta dziennikarz "Sieci" Wojciech Biedroń.

- "31 maja Kuchciński poleciał do Rzeszowa w celu m.in. "oficjalnej wizyty w Szwecji, zaplanowanej na 29 maja".
Można? Można - oburza się sympatyzujący z PiS prof. Stanisław Żerko.





GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka