Donald Tusk był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Fot. TVN24
Donald Tusk był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Fot. TVN24

Tusk: "Nie wybieram się na obchody wybuchu II Wojny Światowej". Podał powód

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 394

Donald Tusk nie będzie uczestniczył w państwowych uroczystościach, upamiętniających wybuch II Wojny Światowej. Według byłego premiera, obecne władze w Polsce nie chcą jego obecności w Warszawie. 

Ustępujący szef Rady Europejskiej jest oburzony sposobem, w jaki został zaproszony na uroczystości 1 września. - Nie lubię dyskusji na temat tego kto, kogo i kiedy zaprosi. Pewne reguły jednak obowiązują wszystkich. W tym wypadku nawet nie chodzi o formę zaproszenia. Jeśli kogoś chce się widzieć, traktować go jako gościa, to powinno się go traktować poważnie. Ja organizowałem obchody wybuchu wojny i wówczas pierwszym przemawiającym był ówczesny prezydent Lech Kaczyński. Spór był wówczas między nami gorący, ale do głowy mi nie przyszło, żeby łamać zasady - wyjaśnił w "Faktach po Faktach" Tusk. 

Jak zaznaczył były premier, zaproszenie na państwowe obchody, upamiętniające wybuch II Wojny Światowej, otrzymał dopiero wczoraj. - Zaproszenie na obchody na moje biurko trafiło dopiero wczoraj - wyjawił Tusk. - Nie wybieram się na uroczystości 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej - zakomunikował. 

Tusk nie chciał analizować, dlaczego Donald Trump nie przyleci do Polski. Oficjalnym powodem absencji prezydenta USA będzie sytuacja na Florydzie, gdzie mieszkańcy muszą zmierzyć się z huraganem Dorian. Trump nie chce sobie pozwolić na utratę poparcia w tym stanie, który jest kluczowy dla ewentualnej reelekcji. 

- Nie jest moją rolą komentować motywacje i powody, dla których Donald Trump odwołał wizytę w Polsce. Nie sądzę jednak, by wpływ na decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych miała kampania wyborcza w naszym kraju. Widać po prostu, że Polska nie jest najwyższym priorytetem prezydenta Trumpa - ocenił Tusk. 

Gość "Faktów po Faktach" w TVN24 był pytany również o komentarz w sprawie afery w ministerstwie sprawiedliwości. Według przewodniczącego Rady Europejskiej, resort stał się "ministerstwem pogardy".

- Powinienem powstrzymać się od komentarza, ale sprawa jest bardzo poważna. Zatrudniono w ministerstwie sprawiedliwości ludzi nie ze względy na ich umiejętności, ale dlatego, że byli w stanie robić takie rzeczy. Kłamstwo stało się narzędziem w ich rękach. Jedynym problemem dla rządzących jest to, że to wszystko się wydało.  Fascynacja złem, które bywa skuteczna w polityce, czyni niepowetowane szkody na długie lata - podkreślił Tusk. 

Jak dodał były premier, trudno uwierzyć w to, by przełożony zdymisjonowanego wiceministra Łukasza Piebiaka - czyli Zbigniew Ziobro - nie wiedział o procederze oczerniania sędziów w sieci. - Osobiście jest dla mnie zaskoczeniem, że ktoś może uleć złudzeniu, że problemem w tej aferze jest tylko jednorazowa akcja Piebiaka - stwierdził Tusk.

- Mamy do czynienia ze zorganizowanym systemem upokarzania, kampanią oszczerstw na szczytach władzy. To niepokojące. Może taki jest trend na świecie, ale trzeba się temu zdecydowanie przeciwstawić - apelował polityk. 


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka