fot. fot. TVN24/PAP/Adam Warżawa/Salon24
fot. fot. TVN24/PAP/Adam Warżawa/Salon24

Między nami transfobami

Rafał Woś Rafał Woś Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 91
A Ty kim dziś jesteś - drogi czytelniku - Daukszewiczem czy Jaconiem?

Dziadersi kontra postępowcy

Mógłbym tak sobie - hehe - zażartować. Ale sprawa jest trochę poważniejsza. Satyryk Krzysztof Daukszewicz poczuł się ofiarą nagonki i hejtu w internecie! Stało się tak po tym, jak na zakończenie programu „Szkło kontaktowe” Pan Krzysztof „pi***lnął (jego własne słowa) głupotę”. I zapytał dziennikarza Piotra Jaconia „jakiej on jest dzisiaj płci?”. Jacoń poczuł się urażony, bo ma transpłciowe dziecko. 

I poszło. Kilka tygodni - i kilkanaście postów na Fejsie oraz Instagramie - później mamy „postępowy” obóz podzielony na dwie zwaśnione frakcje. „Team Jacoń” uważa, że czasy są nowe i nie ma w tych czasach miejsca na wyrozumiałość wobec niewyrobionych w tematyce i wrażliwości LGBTQ+ „dziadersów” w stylu Daukszewicza. Niech się dopasują, albo na emeryturę!

Z drugiej strony jest „Team Daukszu”. Ten się zżyma, że to czepialstwo, fundamentalizm i przesada. W ich mniemaniu maczugi LGBTQ+ można - owszem - używać wobec „tamtych”. To znaczy wszelkiej maści PiSiorów i innych „faszystów”. Co to jednak za pomysł, żeby masakrować nią „swoich”? 

Daukszewiczowi już nie jest tak do śmiechu

Sam Krzysztof Daukszewicz odkrywa przy okazji coś ciekawego. Satyryk czuje, jak to jest, gdy ktoś przyprawia ci gębę „foba”. Doświadczenie poznawczo jest dość cenne. Oto gość z TVNowego okienka mógł na własnej skórze odczuć, jak czuć się mogą ci, którym środowiska liberalne tak chętnie i bez mrugnięcia okiem przyprawiają gęby. Kseno-, homo-, trans- i Bóg jeden wie jakich tam jeszcze fobów. No i oczywiście faszystów, autokratów i wrogów wolności. A nawet poczucia humoru. Bo oczywiście w środowiskach liberalnych panuje powszechne przekonanie, że najszlachetniejsi, najbystrzejsi i najdowcipniejsi ludzie są - oczywiście - po ich stronie. A tamci to „zacietrzewione ponuraki bez polotu”. 

Oczywiście nie jest to dla Daukszewicza doświadczenie przyjemne. Podejrzewam, że Pan Krzysztof ma w tematyce LGBTQ+ poglądy i rozeznanie raczej słabe. Czyli dokładnie takie, jak jakieś 90-proc. Polaków. Zgaduję: pewnie myśli sobie, że nic mu do tego i żeby „żyć i pozwolić żyć”. Satyryk musi być więc od tych kilku tygodni w dużym szoku, że ktoś może mu wmawiać, jakoby był jakimkolwiek „fobem”. Czuje się niesłusznie zaatakowany, skrzywdzony i rozgoryczony. O czym dobrze chyba świadczy wysłany przez niego do Jaconia gorzki SMS (opublikowany przez tego ostatniego), w którym Daukszewicz pyta swojego dawnego kolegę jak to jest „z ofiary zmienić się w kata”. 

Ty też możesz zostać wrogiem

Wydaje mi się, że jest to dokładnie to samo doświadczenie, które przez wiele lat spotykało (i spotyka nadal) ze strony liberalnego mainstreamu tych wszystkich, którzy z różnych powodów się z nimi posprzeczali, ośmielili się mieć inne zdanie, a czasem nawet zbyt mało ochoczo przyłączali się do nagonek organizowanych przez liberalne media na ich politycznych oraz ideowych przeciwników. To los ludzi i instytucji, którzy - na różnych etapach - zostali uznani za wrogów. Od zwolenników rządu Olszewskiego po tych, co nie chceli śpiewać hymnów pochwalnych na cześć Zjednoczonego AntyPiSu więc zrobią z nich „pożytecznych idiotów kaczyzmu” i uczniów „Kałowni”.  

Bo niestety środowiska liberalne potrafią być wobec odszczepieńców (nawet wyimaginowanych) niezwykle okrutne. Przeświadczone o swojej moralnej i intelektualnej wyższości nie kwapią się zazwyczaj do wysłuchania argumentów drugiej strony. Obrona tu nikogo nie interesuje. Wyrok zapada jeszcze zanim może się zebrać ława przysięgłych. A skoro już zapadł, to i po co taka ława ma się zbierać?

Dotyczy to nie tylko ludzi. Ale także spraw. W obozie liberalnym istnieje cały szereg dogmatów, w które się wierzy i których nie wolno nawet poddawać w wątpliwość. Żelazna myślowa dyscyplina, wrogość do inności i autocenzura kwitną więc u piewców demokracji, wolności i tolerancji w najlepsze.

Wiadomo. To oni są „obozem demokratycznym”. A zagrożenie płynie oczywiście i zawsze od tych „złych innych”. PiSiorów i innych fobów. Do których - jak ci się nie podoba albo nie będziesz odpowiednio uważny - możesz w każdej chwili dołączyć. 

fot. TVN24/PAP/Adam Warżawa

Czytaj dalej:


Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura