robin4123 robin4123
305
BLOG

O sędziowskim przemykaniu chyłkiem.

robin4123 robin4123 Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

To, że Pan Andrzej Duda nie zaprosił na zaprzysiężenie sędziów SN dziennikarzy i cała ceremonia odbyła się (jak to często bywa u "dobrej zmiany") w tajemnicy przed społeczeństwem i po cichu - jakoś jeszcze można pojąć, bo nikt przytomny nie chwali się rzeczami, które mu chwały nie przynoszą, a wykonane być muszą.

Przyjrzyjmy się jednak zachowaniu nominatów, których żurnaliści dopadli przed wejściem na prezydencki podwórzec. Logika winna podpowiadać, że wizyta u prezydenta i nominacja na sędziego Sądu Najwyższego jest dla każdego ukoronowaniem jego kariery, momentem podniosłym, który się fetuje z najbliższymi, kiedy udziela się z uśmiechem wywiadów i dzieli się z wszystkimi swoją radością, bo zaszczyt to niemały, a i związany z dość znacznym uposażeniem, a w przyszłości - z sowitą emeryturą. Czyli w takiej chwili powinna królować radość, wylewność, spontaniczność i serca nominatów winny bić w szczęśliwym takcie, a mikrofony i kamery nie stanowić najmniejszego problemu.

Z czym jednak mieliśmy do czynienia na krótko przed nominacją, gdy kandydaci przemykali chyłkiem (nie bójmy się tych słów) przed szpalerem dziennikarzy i gapiów? Zasłaniali często twarze, jak oskarżeni łapani przez  media na sądowych korytarzach w eskorcie konwojentów, ze wstydem odwracali się od kamer, jakiś bohaterski sędzia zasłaniał się dziećmi, byle nie powiedzieć kilka słów do podtykanych mikrofonów, a wszyscy wyraźnie się spieszyli, by jak najszybciej opuścić przestrzeń publiczną i znaleźć się za budkami strażniczymi, gdzie pismaki już wstępu nie miały. Ogólnie całość sprawiała wrażenie dość żałosnej i wstydliwej groteski, gdzie ci, "którzy mają zastąpić kastę sprzedajnych i komunistycznych sędziów" - zachowywali się, jakby przed chwilą dostali wyrok dożywocia. Czyżby zdawali sobie jednak sprawę w czym tak naprawdę uczestniczą i co poświęcają dla spodziewanych apanaży? Na pewno - inaczej nie zachowywaliby się jak dzieci, które zbiły piłką szybę sąsiada.

I na koniec taka mała dygresja: "dobra zmiana" prawi non stop o zmianie standardów i poprawie sądownictwa, gdzie ponoć panowało bagno i bezhołowie. Na jakie się zmieni teraz, gdy nominaci do SN sprawiają wrażenie skarconych dzieci, które uczestniczą ponadto we wstydliwej i nie aprobowanej przez rodziców hecy? Czy owych sędziów będzie stać na niezawisłość, gdy nie potrafią nawet stanąć z podniesioną głową przed kamerą i wydukać tych kilka zdawkowych słów? Nasuwa się dość oczywiste spostrzeżenie, że ci, którzy mają zastąpić "skorumpowaną kastę" - sami zachowują się jak członkowie mafii, przyłapani na próbie korupcji, albo zasłaniający twarze, czy skute ręce płaszczami, bo wycelowano w nich aparaty i mikrofony.

Zresztą ... Sądząc po standardach, jakie zapanowały w "KRS-ie" - Sąd Najwyższy zamieni się w podobną instytucję, gdzie dziennikarze nie będą mieli wstępu, a decyzje będą zapadały w sposób kunktatorski i spolegliwy dla tych, którzy ich łaskawie nominowali na owe stanowiska. Czy ktoś jeszcze ma czelność nazywać całość "reformą"? Szczerze wątpię.

THX

robin4123
O mnie robin4123

Taki sam jak i inni ..

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka