pixabay
pixabay
alamira alamira
486
BLOG

Kwitnące magnolie - jaki to zapach, jaka to kuchnia? Pierożki?

alamira alamira Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

 Marlon Brando w filmie Elia Kazana "Tramwaj zwany pożądaniem" gra  amerykańskiego Stasia Kowalskiego  i w tyglu jego emocji: gniewu, kaprysu, złości i pożądania oglądamy w akcji krajobrazy Południa w tym kwitnące magnolie. W moim młodzieńczym życiu zapach kwitnących magnolii, gorącego południa Stanów, zmysłowej Vivien Leight i spoconego z emocji i upałów młodego Marlona Brando zbił się w jakąś nierozerwalną całość. Tak mam do dziś i pewnie tak mnie z tym kiedyś zapomną.

A magnolie w moim ogrodzie właśnie kwitną.




Tym sposobem myślami lądujemy w Ameryce. Czy kuchnia amerykańska jest taka:


image



Czy taka:

image




Za dużo już o tym pisałem więc dziś będzie o czymś innym. Mianowicie o tym co Amerykanie (z USA) lubią w naszej kuchni najbardziej. Na początek taka dygresja: Amerykanie są bardzo otwarci na nowości, nie spotkałem się z jakąś odmową lub trudnością w konsumpcji albo też kąśliwymi uwagami. Przykłady takiego zachowania przedstawicieli innych nacji zapisanych w mojej pamięci są rozliczne: mieszkaniec Kaukazu, który po skosztowaniu krupnioka na ciepło z cebulą zastygł nieruchomo, Holender, który na widok zupy powiedział, że oni wody nie jedzą, Włoch po zjedzeniu rolady: "świetna ale moja mama gotuje lepszą", Chińczyk po drugiej łyżce żuru z ziemniakami przewracający oczami i uśmiechający się jak głupi do sera (oni zawsze udają), o Angolach nie wspomnę bo to pod tym względem najbardziej kiepska nacja, nie dość, że w sztuce kulinarnej niewiele osiągnęli to jeszcze pomiatają tym czego nie rozumieją a co gorsza nie próbują niczego zrozumieć bo to jest ponad ich kolonialną wielkość. Wprawdzie podobnie zachowują się Francuzi ale przynajmniej ci mają za sobą jakieś argumenty. Nie w koloniach rzecz jasna, bo też nie próżnowali w podbojach, gwałtach i wyzysku, tylko w kulinarnych dokonaniach.

Więc co z tymi Amerykanami? Po kilku latach obserwacji typuję dwa polskie produkty:

po pierwsze pierogi, 

po drugie oscypek i inne wędzone sery.

Poniżej oryginalny przepis na połączenie tych dwóch rodzimych produktów.

image


Krzelowskie zielone pierogi w sosie z suszonego na słońcu pomidora:


Przepis oryginalny,

przygotowujemy ciasto jak na zwykłe pierogi z dodatkiem zmiksowanego szpinaku: świeżego, po obróbce termicznej albo mrożonego po przegotowaniu. Jeśli dodajemy szpinak z dużą ilości soku to należy odpowiednio zredukować ilość wody dodawanej do mąki w cieście. Ciasto po wyrobieniu powinno mieć zieloną barwę. Odcieniami barwy zielonej możemy sterować ale to wytłumaczę innym razem, dość, że oryginalny pieróg krzelowski ma kolor świeżej, majowej trawy a nie zimowego iglaka.

Farsz: ser wędzony zbójnicki albo inny mocno i wyraziście uwędzony miękki ser starty na tarce, bułka tarta, biały pieprz, łyżka płynnego masła. Proporcja sera do bułki mniej więcej 1:1.

Sos do pierogów: otwieramy słoik z suszonymi na słońcu pomidorami w zalewie oleju słonecznikowego albo oliwy. Siekamy bardzo drobno pomidory i wkładamy z powrotem do oleju. Dodajemy łyżkę sosu Worcester i kilka kropel tabasco, zakręcamy słoik i potrząsamy do rozmieszania. Polewamy sosem ugotowane pierożki na talerzu i dekorujemy czerwonym pieprzem, serwujemy.


P.S. To najlepsze pierogi, które jadłem w ubiegłym roku



alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości