pixabay
pixabay
alamira alamira
1580
BLOG

O winie.

alamira alamira Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

Obiecałem napisać o swojej drodze do wina. Kiedy pisać o tym temacie jak nie teraz, kiedy z ambon ludzie przypominają sobie o pierwszym cudzie Chrystusa: zamianie wody w wino.  Nie muszę nikomu tłumaczyć, że temat jest poważny. Oto Jezus (trochę szturchnięty pod stołem przez matkę) na pierwsze, ziemskie okazanie swojej boskości wybrał wino. Nie piwo, nie colę czy fantę ale wino. I to jak się do tego zabrał? Czy stworzył wzorem żabojadów jakiegoś sikacza jak beaujolais nouveau ? Nie , goście weselni - wprawdzie mieli już trochę w czubie - nie mogli się nowego wina nachwalić. I czy skąpił im tego wina? Nie, przeliczając te stągwie kamienne, które mogły pomieścić dwie lub trzy miary każda i przeliczając na dzisiejsze butelki wychodzi od 630 do 945 butelek przedniego wina. Góralskie wesela wysiadają. 

Nie musimy się domyślać jakie wino pili goście weselni w Kanie galilejskiej. Przebadano amfory z zatopionej łodzi przewożącej wino z Grecji na Sycylię mniej więcej w tym czasie. Pito wina słodkie, nie do końca sfermentowane, więc słabe, aromatyzowane ziołami. To częściowo tłumaczy obfitość wina w Kanie. Moją pierwszą butelkę z winem z  Bordeaux przywiozłem w 1981 roku i miała 7% alkoholu. Dziś większość win to wina o zawartości 12 do 14% alkoholu. Wspominam z rozrzewnieniem moje wino domowe, wino o mocy pomiędzy 70 a 80% alkoholu, oto jego historia: 

"Nie mieliśmy w rodzinie żadnych tradycji winnych, ale ojciec się uparł, że je będzie tworzył. Co roku swojego 50 litrowego szklanego  balona napełniał moszczem z najtańszych, kupionych na targu owoców. Po dwóch - trzech miesiącach oświadczał, że wino mu w tym roku nie wyszło. Żeby nie zmarnować nastawu, wyjmował kupiony w sklepie z pomocami dydaktycznymi, w czasach średniego Gierka, zestaw "Młody chemik" i uruchamiał  szklane i miedziane rurki  by w efekcie końcowym uzyskać bimber znany w rodzinie i wśród sąsiadów jako  "wzmocnione wino domowe."

Piszę "wspominam z rozrzewnieniem" bo tata już od dawna spoczywa na cmentarzu w Panewnikach, a te noce w nieciekawych latach osiemdziesiątych, spędzone nad "Młodym chemikiem", kiedy na przemian podkładaliśmy szklaneczki pod kapiące z miedzianej rurki, jeszcze ciepłe "wzmocnione wino domowe", na zawsze pozostaną w pamięci.

 Moja przygoda z winem zaczyna się w 1981 roku. Korzystając z "Roku polskiego" udaje mi się załatwić wizę i po wymianie - dopuszczalnych przez prawo - złotówek na 10 dolarów, ruszam autostopem na winobranie do Francji. Z małym namiotem w plecaku, bez dobrej znajomości języków obcych, odbywam swoją podróż do dorosłości.  Taka miejska inicjacja w dżunglę praw, o których nie miałem zielonego pojęcia, a przy okazji wyprawa z komunistycznego dziadowstwa do krainy marzeń. 

Winobranie okazało się zadaniem wymagającym sporego wysiłku fizycznego. Zarabianie pieniędzy w krainie marzeń to był zapieprz od świtu do zmroku. Nie od razu przekonałem się do wina. Ta moja inicjacja dotyczyła innych umiejętności. Dość powiedzieć, że po winnej przygodzie na południu Francji powędrowałem moim autostopem do Paryża, a tam najwięcej czasu i pieniędzy straciłem w księgarni polskiej. Pierwszą zakupioną książkę - "Archipelag Gułag" tom 1 - przeczytałem w czasie nieprzespanej nocy. Jak widzicie winobranie obudziło raczej burzyciela komunistycznego porządku niż konesera win. Kiedy nastały siermiężne czasy stanu wojennego i "powojenna" normalizacja Jaruzelskiego wtedy można się było w kraju raczyć Egri Bikaver-em albo Sophią. To pierwsze to niezłe dziś wino z Egeru, ale wtedy produkowane wyłącznie ze szczepu kadarka, to drugie to nazwa bułgarskiego producenta, dziś powiedzielibyśmy fabryki, wlewającego do butelek z tą nazwą całą kołchozową zbieraninę winogron jaką udało się im zebrać. Jednym słowem, piłem na początku te marności nad marnościami nie mając wiedzy, że tak jest. Wręcz przeciwnie, popijając kadarkę i szukając wiedzy o Dolinie Pięknej Pani z Egeru często załączałem to:

https://www.youtube.com/watch?v=QhQdIAj70ec

a wtedy łatwo już było odpłynąć bo pytanie czy z jawy ona cze ze snu, ta Piękna Pani, były jak najbardziej na miejscu.

Kiedy tylko nadarzyła się okazja pojechałem na początku lat dziewięćdziesiątych do Doliny Pięknej Pani. Była to zupełna katastrofa, Węgrzy dopiero zaczynali odradzać swoje winiarstwo, w jedynej czynnej jaskini w dolinie zastałem starego cygana w dużym kapeluszu. On mnie nie rozumiał a ja jego. Zaciągnął szklaną pipetą czerwone wino z pierwszej beczki, podał mi plastikowy kubek, a potem podsunął swoją pipetę, zwolnił zacisk i po opuszku jego palca zaczęło spływać do kubka wino. Palec miał zakończony trzy centymetrowym pazurem, za którym kryła się dwu centymetrowa "żałoba". I ta "żałoba" spłukiwała się do mojego kubka wraz z  winem z Egeru.

Od tego czasy odwiedziłem kilkadziesiąt winnic na różnych kontynentach, a mimo tego wracam do węgierskich win z dużym respektem. Wykonali mnóstwo pracy po obaleniu komunizmu, Tibor Gal w Egerze czy Attila Gere w Villany podciągnęli węgierskie winiarstwo na sam szczyt. W wielu konkursach, szczególnie tych dla bordoskiego kupażu czyli cabernet sauvignon, merlota i cabernet franc, węgierskie wina wygrywają. Wygrywają z francuskimi.

Kiedy w 1968 Omega zaprezentowała po raz pierwszy "Dziewczynę o perłowych włosach"  w Budapeszcie zmarł Bela Hamvas twórca "Filozofii wina". Napisał ją w 1945 roku zanim komuniści zakazali wydawać jego książki i pozbawili go pracy. Bez Beli Hamvasa i jego "Filozofii wina" nie byłoby takiego poziomu winiarstwa na Węgrzech jak to jest dzisiaj, nie byłoby także mojej fascynacji winiarstwem. Bela był niezwykłym erudytą. Pracował jako prosty robotnik w elektrowni, a po pracy tłumaczył. Był chyba jedynym robotnikiem na ziemi, który mógł służyć jako tłumacz gdyby w jednym miejscu spotkali się: Jezus, Budda, Sokrates, Lao Tsy, Szekspir i Kant.

Mówił że "ostatecznie pozostaną dwie istoty - Bóg i wino". Nie potrafię od siebie nic już dodać. Nikt po Beli nie potrafił nic już dodać.


alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości