Lekko się spoufaliłem. Prawda. Skoro jednak wszystkie Ryśki to fajne chłopaki, to mam nadzieję, iż wybraniec prawie 8% głosujących obywateli Polski (O tempora, o mores!) nie będzie się dąsał.
Znałem kiedyś człowieka o imieniu Ryszard (nota bene naprawdę fajnego chłopaka), który od połowy lat osiemdziesiątych miał przyjemność żyć w Holandii. Nie bez kozery napisałem "miał przyjemność" bo przez kolejne kilkanaście lat gdy tylko zahaczał o kraj nad Wisłą i swe rodzinne miasto zawsze było mu bardzo przyjemnie. Nieważne czy był to piękny czerwcowy wieczór, sierpniowy wypad nad Jezioro Jezuickie, wiosenna włóczęga po Stary Mieście czy listopadowa szaruga. Śnieg, słońce, deszcz, wicher, grad... Jemu zawsze było dobrze. My (mówię o kolegach Ryśka) też nie narzekaliśmy. Każda rozmowa z naszym dawno nie widzianym funflem sprawiała nam wielką radość. Tę prawdziwą, tak od serca i tę sytuacyjną.
Rysiek lubił życie. Lubił poważne rozmowy, opowieści o życiu w depresji (tej holenderskiej rzecz jasna), pohukiwania na komunę, wspomnienia o wyprawach na mecze ukochanej lokalnej drużyny futbolowej, wspomnienia ze szczenięcych lat ale także smaczne drinki i piękne kobiety. Rozmowy był bardzo smakowite. Jednak za każdym razem następował moment, w którym Rysiek gubił się. Przestawał odróżniać żarówkę od żyrandola i mufkę od lufki. Mówił „Eeeee…” pokazując środkowy palec i śmiał się do rozpuku. Wiedzieliśmy skąd te zawirowania. Spoglądałem wtedy w wesołą twarz Ryśka i mimo ogólnej radochy współczułem mu. Prawdziwie. Dziś Rysia nie ma już między nami.
Gdy teraz patrzę w szklany ekran i widzę twarz innego Rysia to wiem, że coś jest nie tak. Być może się mylę ale zebrane doświadczenia podpowiadają mi, iż prawie czterdziestomilionowym narodem chce rządzić ktoś komu "zawsze jest przyjemnie".
https://www.youtube.com/watch?v=onWCJMRWRCQ
Brrr...
Inne tematy w dziale Polityka