Byłem tam wtedy. To co pokazali Kurski i Balcerzak w "Nocnej zmianie" to jedynie liźnięcie tematu. Zrozumienie tego co rzeczywiście działo się przy ulicy Wiejskiej w czerwcu 1992 r. utrudniały znacząco ograniczenia techniczne. Kamera nie dała rady być w wielu miejscach. W rezultacie liczna grupa widzów mogła odnieść wrażenie, że dokumentaliści uwiecznili jedną z wielu wolt, których w demokracji nigdy nie brakuje. Jedna koalicja powstaje w kontrze do drugiej. Takie tam... W rzeczywistości atmosfera wcale nie przypominała kolejnej tercji kuluarowych rozgrywek stronnictw parlamentarnych lecz walkę na śmierć i życie doskonale zobrazowaną w "Dantonie" czy "Królowej Margot".
Rozedrgane twarze wielu polityków, tłumne bieganiny po sejmowych korytarzach, poufne spotkania, nocne rozmowy prowadzone ściszonymi głosami, wizyty dziwnych ludzi w hotelu sejmowym... Ten i ów z kroplami potu na czole nerwowo przeglądał listę przedstawioną przez Macierewicza. Oszalałe ze strachu przed utratą stołków i ujawnieniem ciemnych kart z życiorysów stada wspierających "opozycję" dziennikarzy. "Klimacik" jak z horroru. Początkowo wcale nie było pewnym kto zdobędzie przewagę. Olszewski, jego zespół oraz wspierający go parlamentarzyści liczyli nie tylko na własne "szable". Mieli nadzieję na przełom jaki miał się dokonać w sumieniach i sercach posłów innych frakcji. W takim przypadku szansa na uwolnienie kraju od władzy gangu donosicieli była. Niestety ukryci mocodawcy - zainteresowani pozostawieniem Polski w ich brudnych łapach - krótko trzymali TW na smyczy. Zażądali działań szybkich i bezwzględnych bo stawka była wielka. Takie dictum ułatwiał fakt, iż wielu agentów zajmowało eksponowane stanowiska w swych partiach. Jeden z nich był nawet głową państwa. Zaczęło się urabianie wątpiących i tych co do końca nie rozumieli o co toczy się gra. Plotka, szantaż, groźby i obietnice, dyskredytowanie premiera, "Świtoń i Pietrzyk to głupole", odwoływanie się do lojalności wobec ugrupowania... Zaraz, za chwilę za sprawą "oszołomów-lustratorów" miało stać się coś strasznego. Wojsko i policja czekają tylko na sygnał. Jedyny ratunek w odebraniu im władzy. Do dziś mam przed oczami obraz spacerujących i dyskutujących zażarcie Moczulskiego i Słomkę. Zapewne jeden przekonywał drugiego o wyższej konieczności.
Jak się skończyło? Wiemy. Zapominamy natomiast o rzeczy bardzo, niezwykle ważnej. Nie wspomniano o tym w "Nocnej zmianie" gdyż od samego odwołania rządu do powstania filmu minęło zbyt mało czasu. Dziś śmiało - choć ze smutkiem - trzeba stwierdzić, iż efektami przejęcia władzy przez gang donosicieli w czerwcu 1992 r. były m.in. Nord Stream, konstytucja z 1997 r., katastrofy w Mirosławcu i Smoleńsku, bezkarność ubeków, Amber Gold, trzy złote na godzinę dla ochroniarzy, prasa w rękach niemieckich koncernów, Palikot, KOD, Komisja Wenecka, "Ida", półtora miliona Polaków poza Ojczyzną...
Szkoda tylu lat i straconych szans! A "gwałciciele" wciąż bezkarni.
Komentarze