Choć nie należę do subskrybentów kanałów politycznych na YouTube, a tym bardziej kanału lidera Konfederacji, Sławomira Mentzena, to już dwano temu zauważyłem, że jest to człowiek, który potrafi inteligentnie i całkiem do rzeczy zdefiniować pewne zjawiska czy działalność innych polityków. Z wieloma jego poglądami i receptami się nie zgadzam, ale nie ma chyba takiego polityka, z którego poglądami politycznymi i społecznymi zgadzałbym się czy w ogóle można by się zgodzić od początku do końca. Politycy zresztą słyną z tego, a niektórzy szczególnie, o jednym z nich właśnie była mowa na kanale YouTube pana Mentzena, że lubią wyrażać często sprzeczne ze sobą poglądy i opinie zależne od tego co im się w danym momencie wyrażać opłaca, do kogo jest to skierowane i w jakim celu.
O podkaście Mentzena zrobiło się jednak na tyle głośno, że sam postanowiłem go wysłuchać i, powiem szczerze, choć nie byłem jego treścią zbytnio zaskoczony znam bowiem stosunek lidera Konfederacji do PiS i J. Kaczyńskiego, wysłuchałem go z pewną przyjemnością: w końcu ktoś liczący się ostatnio na polskiej scenie politycznej i do tego z jej prawej strony powiedział szczerze i bez ogródek co myśli o liderze PiS, jego politycznych metodach i samej polityce PiS, a z czym trudno się niestety, a przynajmniej w przypadku większości z tych ocen, nie zgodzić.
Tak, Jarosław Kaczyński to polityczny gangster z pewnymi nawet ciągotkami w kierunku gangstera sensu stricto. W końcu to na co pozwalał swoim współpracownikom i różnym służbom za swoich pierwszych i kolejnych rządów, sprawa nagonki na Barbarę Blidę i jej tragiczna śmierć, sprawa nagonki na Andrzeja Leppera i jego tragiczna śmierć, sprawa paru innych byłych koalicjantów PiS, którzy również odczuli na własnej skórze jak to jest być w koalicji z tym politycznym wyjadaczem nie mającym skrupułów dla nikogo i niczego, a szczególnie swoich koalicjantów, tych, którzy od niego w czymś zależą, o czymś świadczy. To właśnie pod koniec swojego podkastu wyjaśnił dobitnie Sławomir Mentzen. Czy należy mu się dziwić, że nie spieszy mu się do koalicji z tym politycznym rekinem ludojadem i podejrzliwie rozbiera na drobne każdą jego propozycję polityczną?
Nie byłem zaskoczony oceną podsuniętej mu do podpisania przez w/w Deklaracji Polskiej, gdyż nie nadaje się ona tak czy owak do podpisania i jej autor czy autorzy bardzo dobrze o tym wiedzieli. Została ona tak sformułowana, aby musiała zostać odrzucona przez tych, do których została skierowana, a oni - co też od razu uczynił Jarosław Kaczyński - mogli oskarżyć ich o sprzyjanie obozowi Donalda Tuska etc. Jarosław Kaczyński ani przez moment nie myślał szczerze o jakiejś koalicji z Konfederacją czy kimkolwiek innym. Jego celem są ponowne samodzielne rządy, gdyż on po prostu nie jest mentalnie zdolny do prawdziwej koalicji jak równy z równym z nikim choć trochę od niego bardziej niezależnym, a zależnym tym bardziej.
Nie należę do ludzi popierających ad hoc tego czy innego lidera politycznego czy obóz polityczny. To nigdy nie jest dobre i rozsądne. Polityków trzeba jak najczęściej zmieniać, żeby się nie przyzwyczajali do swoich ról i funkcji, i nie bronili ich już dla nich samych. Jestem, o czym pisałem nie raz, zwolennikiem kadencyjności posłów, senatorów i samorządowców na wzór kadencyjności prezydenta kraju. Jeśli jakiś polityk nie był w stanie zrealizować czegoś czy choćby realizację czegoś wdrożyć w przeciągu dwóch kadencji posła, senatora czy prezedenta miasta - to znaczy, że albo nie ma tak naprawdę nic istotnego do zaofiarowania społeczeństwu jako jego reprezentant, albo wbrew dobrym chęciom i pomysłom nie potrafi ich wdrożyć w życie. Z tego czy tego drugiego powodu nie powinien dłużej zajmować miejsca w Sejmie czy gdzie indziej i jak najszybciej zwolnić dla następnych.
Niestety, brak takiej kadencyjności sprawia, że mamy właśnie do czynienia z takimi dożywotnimi posłami czy senatorami, którzy już dawno co mieli dobrego, czy złego do zrobienia, to zrobili a od dłuższego czasu już tylko odcinają kupony od swoich poprzednich dokonań (jeśłi jakieś naprawdę mieli) i blokują miejsce innym, i choćby poprzez to samo dalej już tylko szkodzą.
Jak już również pisałem - demokracja to zmiana, nie zmieniają się jedynie dyktatorzy. Najwybitniejsi politycy i działacze mieli co najwyżej kilka dobrych pomysłów na początku swojej publicznej działalności, które udało im się (dlatego uznano ich za wybitnych) wdrożyć w życie. Nikt jednak nie nie ma monopolu na dobre pomysły i każdemu w końcu się one wyczerpują. System powinien brać to pod uwagę i uniemożliwiać im trwanie w polityce bez końca, gdyż jest to zawsze szkodliwe dla nich samych i społeczeństwa.


Kłamstwo systemowe składa się z trzech elementów: wściekłego psa, łańcucha i budy. Wściekły pies ujada, żeby ukryć kłamstwo. Łańcuch jest po to, żeby się z niego nie urwał. Buda zaś jest po to, żeby miał się gdzie schować, kiedy prawda wyjdzie na jaw.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka