Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
2884
BLOG

No i dopadł mnie skutkami ten koronawirus

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 206

Nie tyle, że ja zachorowałem, ale syn - lekarz. Załapał wirusa w miejscu pracy - w szpitalu. Tyle, że skutki dotkną całą rodzinę - bliższą i dalszą.


Jeszcze do wczoraj wszystko było normalnie: grypa, po zażyciu stosownych leków i nocy z temperaturą - objawy minęły. Ale zgodnie z obowiązującymi procedurami musiał poddać się testowi, który wyraził się na ten temat pozytywnie.

To było wczoraj, a objawy chorobowe wystąpiły tydzień wcześniej.


(Aby nie było obaw, że można koronawirusa przez klawiaturę przenieść - ostatni raz kontakt miałem z synem ponad 2 tygodnie temu, czyli wszystko jest OK, a ręce przed użyciem klawiatury myję).


No i jest problem, bo rodzina pewnie pójdzie na kwarantannę, a syn - już rekonwalescent - też  będzie uziemiony.

Dzieci i żona zdrowe, ale ciężko przestraszone. Babcia i inni - blisko zawału serca. Wszyscy - ze zwiększonym zużyciem papieru toaletowego (to chyba dlatego są braki). Kto skompensuje straty moralne?


Czyli na mnie i na żonę padnie rola zaopatrzeniowców. Z daleka - zgodnie z zasadami  - pod drzwi.


O dalszych postępach działań wojennych - będę stosownie donosił. Niemniej nasuwa się kilka refleksji.

Po pierwsze - okazuje się, że główne źródło rozprzestrzeniania się tego wirusa - to ośrodki Służby Zdrowia. Może dlatego tak precyzyjnie podaje się liczbę zarażonych - bo łatwo testować.

Ja, a i coraz więcej znajomych, w żadnym wypadku nie zamierzam, przy wystąpieniu objawów grypopodobnych,  testować się. To tylko utrudnienia w życiu własnym i całego otoczenia. Bo objawy, w większości przypadków, mijają po kilku dniach w sposób identyczny jak w przypadku grypy. A jeśli to grypa i zostanie się (na podstawie objawów) skierowanym na oddział zakaźny, to na pewno tam załapie się koronawirusa, a do tego będzie się "uziemionym" przez kilka tygodni. Rodzina - bliższa i dalsza też, a i wszyscy z którymi kontaktowaliśmy się.

Epidemiolodzy tylko czyhają na okazję wykazania się.

Drugie, że objawy zakażenia - nie są groźne w odniesieniu do ludzi o dobrym stanie zdrowia. Niebezpieczne są jedynie dla tych mających już inne schorzenia, a które łącznie stanowią zagrożenie życia.

Czy nie lepiej i taniej byłoby otoczyć specjalną opieką wszystkich potencjalnie zagrożonych - czyli ludzi starszych i cierpiących na schorzenia dodatkowe, a mogące łącznie być zagrożeniem?


Miejmy nadzieję, że nasze władze zreflektują się i podejmą działania skutecznie wspierające chorych i zagrożonych skutkami, a nie zwiększaniem restrykcji wobec całego społeczeństwa.  Bo to dobrze się nie skończy.


Nie koronawirusa się boję, ale środków ochrony przed nim jaki nam się aplikuje licząc na pełne ogłupienie. 

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości