Zastanawiając się nad korzyściami jakie społeczeństwo może odnieść z racji strajku zorganizowanego przez ZNP, można zauważyć, że nastąpi zmiana stosunku do nauki i to ze strony młodzieży.
Jeśli bowiem "obowiązującą" narracją jaka nagminnie jest serwowana, w odniesieniu stosunku młodzieży względem nauki jest ta, że szkoły są formą ograniczania wolności uczniowskiej, to obecnie, także do uczniów może zacząć docierać, że "świadczenie nauki" jakie doznają w szkołach jest przywilejem, a nie tylko przymusem.
To w rodzinach, od strony rodziców takie przekonanie powinno być wpajane dzieciom, a sytuacja, gdy nauczyciele przestają uczyć wskazuje, że jest to "dobro", którego młodzież może być pozbawiona.
Obecnie utarło się przekonanie, że chodzenie do szkoły i poddawanie się rygorom nauki to często nieuzasadniony przymus, a nauka niewiele daje i tylko wymogi formalne (papierek) zmuszają do jego uzyskania, co można wszak uzyskać niekoniecznie poprzez zdobywanie wiedzy; to samo można kupić, a później stanowisko i tak zależne jest od "układów".
W jakimś stopniu strajk nauczycielski może "otworzyć oczy" i pozwoli zauważyć, że tak nie jest. Bo co będzie miała do "roboty" młodzież, której mnie wpuszczą do szkoły?
Wagary mają sens, gdy są zerwaniem z monotonią, sprzeciwem względem rygorów. Ale jeśli tych rygorów i obowiązków nie będzie? Wieczne wagary - czy to może być interesujące? Czy młodzież sama jest w stanie sobie zorganizować interesująco czas wolny?
Myślę, że przynajmniej u części młodzieży i rodziców pojawi się refleksja, a to może być wstępem do odnowy stosunku do szkoły i samej nauki; także roli nauczycieli - również wymagań jakie im będą stawiane.
Trzeba o tym mówić, aby stało się to częścią społecznej świadomości.