Eurybiades Eurybiades
447
BLOG

Łukasz Warzecha i władza, co łamie prawo

Eurybiades Eurybiades Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

     Przeczytałem wczoraj tekst Łukasza Warzechy zatytułowany  "Władza ma działać na podstawie i w granicach prawa" - a dziś zrobiłem to po raz drugi;  miałem szczęście, bo on - ten tekst - nadal wisi na SG, jak zresztą każdy zasługujący na uwagę.  Dlaczego - po raz drugi?  Ano - dlatego, że obudziwszy się rano nie byłem pewien, czy mi się to przyśniło - czy istotnie coś takiego przeczytałem.  Ta niepewność wzięła się stąd, że nadzwyczaj rzadko przydarza się spotkanie z pisemną wypowiedzią tak ostro i celnie trafiającą w istotę rzeczy, a przy tym od strony warsztatowej dopracowaną tak, aby jak najlepiej służyła swemu celowi.  Idzie mi o to, że redaktor już na początku tekstu swoje główne myśli  (myśli - no, to może trochę na wyrost, ale niech już zostanie) podaje wytłuszczonym drukiem;  to pozwala od razu zorientować się, o co kaman - i jak ktoś nie ma zbyt wiele czasu, to może sobie dalszy ciąg odpuścić.  Wygoda!

   No, dobra - przyznaję, że robię sobie tzw. jaja, ale od pewnego czasu publicystyki rzeczonego redaktora nie umiem traktować inaczej;  przymuszony jednak okolicznościami  (no, bo skoro już przeczytałem...)  - spróbuję.   

   Poszło o to, że  "gdańska policja zwinęła pana Daniela na podstawie zakazu, który nie istnieje".  Przyjmijmy, że ten zakaz rzeczywiście nie egzystuje;  nie jest to na tyle ważne, abym miał się angażować w żmudne dociekania - a zdania komentujących tekst ŁW były podzielone.  Pan Daniel stojąc na estakadzie drogi szybkiego ruchu fotografował linię kolejową, zauważyli to przejeżdżający obywatele, zadzwonili gdzie trzeba i  - jak powiada ŁW -  hobbysta fotograf został  "zwinięty";  nie - żadne tam środki przymusu, co zdaje się sugerować owo "zwinięcie" - a pan Daniel został tylko zaproszony do radiowozu, gdzie go jakoby pouczono, że nie wolno fotografować infrastruktury wrażliwej.  Piszę  - "jakoby", bo pan Łukasz dysponując relacją wyłącznie hobbysty nie może mieć pewności co do faktycznej treści rozmowy;  niewykluczone, że policjanci napomknęli o potrzebie sprawdzenia, czemu ma służyć to fotografowanie wrażliwego obiektu.  Nie dojdziemy, jakie słowa tam padły - i ŁW też nie doszedł, ale wali ostro:  "władza ordynarnie łamie prawo!"  To "łamanie prawa"  wyglądało dalej tak, że po rozmowie z agentami ABW bohater tej przygody poszedł do domu zapłaciwszy mandat za wejście na estakadę, co mu się słusznie należało i czego się poniekąd spodziewał.  W międzyczasie przeciw niczemu nie protestował i do niczego nie był przymuszany, a tylko wyjaśnił, po co mu zdjęcia;  tych mu zresztą nie zabrano. "Łamanie prawa..." -  możnaby o tym mówić, gdyby na podstawie nieistniejącego zakazu pana Daniela zatrzymano, a potem np. wlepiono grzywnę za fotografowanie;  czy sprawdzenie, w jakim celu ktoś dokonuje czynności dość nietypowej nosi cechy łamania prawa?  Dobra - przyjmijmy nawet, że policjant dla wzmocnienia swojej pozycji powołał się na nieistniejący przepis nie będąc pewnym swojej racji;  byłoby to tylko indywidualne, przypisane wyłacznie do tego funkcjonariusza naruszenie prawa.  Nie o to jednak w gruncie rzeczy idzie, co się tam dokładnie w Gdańsku zdarzyło.  Przypuśćmy, że policjanci istotnie przesadzili - ale ukute na tym dość histeryczne pokrzykiwanie, że  "władza ordynarnie łamie prawo", jest grubą przesadą - jako że terminu  "władza" używa się tu sensu largo, a nie wąsko - odnośnie do pojedyńczego stóża prawa.  No, chyba, że pan redaktor wie coś o tajnej instrukcji nakazującej funkcjonariuszom takie właśnie działania.  Ta gruba przesada pojawia się - nie powiem, że w całym tekście - ale w znacznej jego części:  - "ordynarne łamanie prawa" zachodzi  "w ramach szpiegowskiej paranoi",  "źle zorganizowane, źle funkcjonujące państwo",  "antyrosyjska paranoja okazała się ważniejsza od pilnowania praw obywateli",  "władza wydaje się już kompletnie nie liczyć z ograniczeniami, jakie nakłada konstytucja";  czy to są wyważone, a tym samym poważne opinie poważnego publicysty - czy hasła rzucane na zbiegowisku KOD-u ?   Może też - robienie wideł z cieniutkiej igły. Nie jest moim celem stawanie po stronie władzy z przesłaniającą wszystko przepaską na oczach;  jeśli coś przeskrobie, niech się broni - byle bez łamania prawa.  Tak, co do tego się z panem redaktorem zgadzam - przypominając jednak, że co za grubo - to niezdrowo.  W jego tekście o wiele jest  "za grubo" - choćby to chętne odwoływanie się do paranoi;  to, jak wiemy, przypadłość polegająca na nieprawidłowym postrzeganiu rzeczywistości.  Chyba odrzucę kuszącą sposobność do przeanalizowanie, jak też postrzega rzeczywistość Łukasz Warzecha.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka