Wizyta Trampa w Polsce to wielki sukces PiS, który faktycznie otrzymał od gościa wdzięczny prezent w przypomnieniu polskiej historii w tonie i narracji bliskiej partii rządzącej.
Gościowi trzeba oddać sprawiedliwość, że rzeczywiście zadbał w przemówieniu o szczegóły historyczne mocno kształtujące nasz polski patriotyzm wyssany z mlekiem matki i nierozerwalnie scalony z katolickością narodu polskiego.
To były piękne słowa trafiające wprost do polskiej duszy z wymienianiem imienia Boga i przywołaniem polskiego tu na ziemi Jego namiestnika św. Jana Pawła II. Wspomnienie pierwszej wizyty Papieża Polaka w jeszcze komunistycznej Ojczyźnie i rozentuzjazmowanego, milionowego tłumu dającego świadectwo narodowego patriotyzmu dalekiego od oczekiwań komunistów i uświadamiającego im zbliżający się kres tego ustroju.
Piękne i wymowne były częste nawiązania do solidarności ludzi zachodniej kultury jako siły zdolnej przeciwstawić się wrogom tej kultury przykładem polskiego fenomenalnego zrywu „Solidarności” i przypomnienie roli w tym zrywie Lecha Wałęsy.
To są moje pierwsze refleksje tej historycznej już wizyty, której skutki dla naszej wewnętrznej polityki nie są jeszcze wiadome.
Kwestie gospodarcze i obronne nie ośmielę się komentować już teraz, bo ich zakres i wagę w kwestiach Trójmorza, energetyki i obronności nie są jeszcze precyzyjnie upublicznione.
Liczę na poważne, rzeczowe komentarze specjalistów i publicystów naświetlających znaczenie i efekty tej wizyty.
O poziomie kultury rozentuzjazmowanych wielbicieli Gościa nie będę w tej notce wspominał.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka