Kolejna odsłona rosyjskiej agresji na Ukrainę w „przyschniętej” już wojnie tego atomowego mocarstwa ze słabiutka Ukrainą, staje się w świecie coraz bardziej zapominana. Ta wojna nie jest na rękę cywilizacji Zachodu, świata komfortu życia i dobrobytu. Ten świat, ciągle potężny, ale o gwałtownie próchniejących podstawach moralności politycznej i międzynarodowej etyki solidarnościowej, zagłusza swoje polityczne sumienie pławiąc się w dobrobycie tuż obok krwawych wojen, głodu i antyhumanitarnych okrucieństw zbrodniczych przemocy.
Moralność cywilizacji Zachodu zdewaluowała się do roli gołosłownych, wzniosłych deklaracji o międzynarodowej solidarności w walce o pokój i demokrację podczas gdy polityczne praktyki tych państw są tego oczywistym zaprzeczeniem.
Takim przykładem jest ów brutalny, militarny atak Rosji na Ukrainę i aneksja Krymu, terytorium o powierzchni 27 tys. km2 i 2 milionów ludności z bezczynnym, choć rozgadanym krytycznie przyzwoleniem świata, moralizatorsko „paplającego” i pozorującego „ukaraniem” Rosji śmieszną formą sankcji, stanowiący ułamkowy zaledwie odprysk dochodów Rosji z „kwitnących”, gigantycznych interesów ekonomicznych z Zachodem (nord stream 1 i 2, światowe imprezy sportowe, itd.). Owe światowe imprezy sportowe odbywały się z „honorową” obecnością Putina na trybunach razem z Głowami państw, które formalnie są „surowymi” jego krytykami.
Wojna Rosji z Ukrainą trwa cztery lata, sankcje także z marnym skutkiem - takim, że Rosja zamiast wojnę wygaszać potęguje ją przejmowaniem statków floty ukraińskiej na międzynawowym akwenie morza Azowskiego.
Co na to świat? Politycy ONZ, państw UE i samej Unii zaostrzają retorykę naganną wobec Rosji i „rozważają”/?/ kolejne sankcje. Prezydent USA Donald Trump z uśmiechem dywaguje, że Ameryka „obserwuje” bieg zdarzeń konfliktu na morzy Azowskim. Pan Trump nawet słówkiem nie pisnął o sankcjach (pamiętamy jego projekt ich zniesienia), które to zachowanie Rosji zapewne nie zniechęca do zakończenia wojny, raczej odwrotnie.
Nacjonalistyczny pragmatyzm Trumpa kalkuluje wyraźnie tezą „co się Ameryce opłaca”, a nie co wynika z jej traktatowych zobowiązaniach wobec świata. Po barbarzyńskim, brutalnym morderstwie saudyjskiego dziennikarza Dżamala Khashoggiego, przez monarchiczny reżim Arabii Saudyjskiej, prezydent USA szczerze i bez złudzeń wyznał: „Nawet jeśli władzca Arabii Saudyjskiej zaplanował morderswo, to nie zaszkodzi to relacjom z USA”
„We wtorek Donald Trump wydał nieco kuriozalne oświadczenie, które pozbawia złudzeń - gdyby ktoś jeszcze takie miał - że jest gotów poważniej ukarać Arabię Saudyjską za zamordowanie publicysty "Washington Post" Dżamala Khashoggiego. Stanowisko prezydenta w sprawie Arabii Saudyjskiej” zaczyna się od motta prezydentury Trumpa: „Ameryka najpierw!”.
http://wyborcza.pl/7,75399,24192091,trump-nawet-jesli-wladca-arabii-saudyjskiej-zaplanowal-morderstwo.html
Obecne sympatie Donalda Trampa do Putina i zagadkowa historia jego kampanii wyborczej – przedmiot prokuratorskich badań – nie nastrajają optymistycznie co do NATO-wskich gwarancji art. 5 traktatu Waszyngtońskiego. Znawcy przedmiotu zapewniają, że zachowania Trumpa, to tylko „styl” jego prezydentury, który nie zagraża pewności wykonania zobowiązań art. 5 traktatu. To jest ważne zapewnienie, ale nie usuwa w pełni wątpliwości, które stanowią ostrożność do huraoptymistycznej pewności, że nasze, polskie bezpieczeństwo nie jest niczym zagrożone. Nie powinniśmy zapominać o „historycznych” gwarancjach Francji i Wielkiej Brytanii dla Polski w razie agresji Niemiec. Efekt znamy.
W kontekście powyższego sympatie Trumpa do Putina i „styl” jego prezydentury jako taki uzasadniają tezę, że jest to postawa o cechach zagrażających bezpieczeństwu świata, w tym Polski.
Tak więc koncepcja militarnej konsolidacji UE i wzrost siły obronnej Wspólnoty jest ze wszech miar uzasadniona.