Przypadkowy sukces wyborczy PiS-u w 2015 r. /zgubione głosy bloku lewicy/ zwykło się przypisywać geniuszowi politycznemu Jarosława Kaczyńskiego, któremu - w pewnym sensie - i ja uległem uznaniem dla dyscypliny partyjnej bloku Kaczyńskiego i sprytnego sojuszu z o. Tadeuszem Rydzykiem, którego Radio Maryja zawładnęło Kościołem katolickim w Polsce, czyli większością hierarchów polskiego Episkopatu oraz bezwiednie naiwnemu parafialno-gminnemu „ludowi bożemu” głównemu elektoratowi Prawa i Sprawiedliwości.
Dzisiaj, kiedy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro kopiuje swoje stare błędy z lat 2005/2007 czyli z czasów swojego pierwszego ministrowania - z pełną aprobatą Jarosława Kaczyńskiego - to przypisywanie dzisiaj Kaczyńskiemu politycznego geniuszu staje się mitem.
Przecież Zbigniew Ziobro - obecny minister sprawiedliwości - wszedł w swoje stare buty ministra z lat 2005/2007 polującego wtedy "na czarownice” w postaci postsocjalistycznego układu - wroga IV RP.
Czas ten tak opisuje Wojciech Czuchnowski w kontekście sprawczej roli Jarosława Kaczyńskiego na polityczne losy Ziobry i jego aktywność w destrukcji polskiego sądownictwa /GW z 24/25 sierpnia/:
„Czy za chwilę od Ziobry odetnie się Kaczyński? Nie wiadomo. Warto jednak przypomnieć, że afera w resorcie Ziobry ma miejsce niemal w rocznicę innej z 2007 r. . Świętym Gralem poszukiwanym przez ówczesną władzę był mityczny „układ” . Jego wykrycie Kaczyński powierzył Ziobrze. Prezes długo i uporczywie domagał się efektów. Ofiarami walki z „układem” byli ścigani przez Ziobrę lekarze i była posłanka SLD Barbara Blida, która zginęła po wejściu do jej domu służb specjalnych. Ziobro nie mógł znaleźć „układu” tam gdzie chciał Kaczyński, więc znalazł go w sercu koalicji PiS - Samoobrona - LPR, a jego głównym bohaterem miał być Andrzej Lepper. Nieudolne działania Ziobry pogrążyły rząd Kaczyńskiego i na osiem lat odsunęły PiS od władzy”.
http://wyborcza.pl/7,75398,25115728,juz-raz-zbigniew-ziobro-zadal-smiertelny-cios-rzadom-pis-minister.html
Po analizie powyższego trudno oprzeć się wrażeniu, że Jarosław Kaczyński nie dostrzega fatalnego podobieństwa obecnej szarży ministra na polskich sędziów - krytyków jego reformy - do ataku z roku 2007 na ówczesne środowiska krytyków pisowskiej IV RP.
Wtedy rząd PiS upadł w dużej mierze z powodu bezprecedensowego „ścigania” przedstawicieli opozycyjnego wobec PiS-u „układu”, dzisiaj powtarzanego przez Ziobrę akcjami zwalczania „kasty sędziowskiej” stającej przeciwko ministrowi w obronie trójpodziału władzy, którą obóz rządzący niweluje antykonstytucyjną akcją podporządkowania sądów władzy wykonawczej - czyli ministrowi sprawiedliwości - prokuratowi generalnemu w osobie Zbigniewa Ziobry.
Kiedyś /2005/2007/ przeciwników PiS pacyfikowano siłami mundurowymi /sądowy casus ówczesnego koordynatora służb specjalnych/, a dzisiaj nadgorliwi współpracownicy ministra sprawiedliwości /jego zastępcy/ przypuścili atak moralnego pacyfikowania sędziów nieposłusznych reformom ministra Ziobry i prezydenta Dudy (kolegów z roku 2007 w ministerstwie sprawiedliwości) unowocześnioną, psychologiczną bronią internetowego heitowania opozycji metodą personalnego dezawuowaniem w oczach opinii publicznej postaw moralnych opornych sędziów
Wtedy /2007 r./ PiS stracił władzę. Dzisiaj /2019 r./ - na dwa miesiące przed wyborami - PiS traci 5% poparcia w sondażach, co może być zwiastunem utraty obecnego statusu jednopartyjnych rządów PiS. Ten stan rzeczy wróży bolesny cios zadany marzeniom Jarosława Kaczyńskiego o sejmowej większości konstytucyjnej, owej jedynej drogi do zlikwidowania znienawidzonej III RP i zbudowania na jej gruzach /pospołu z klerem KK opcji o. Tadeusza Rydzyka/ wymarzonej IV RP, nacjonalistycznego państwa narodowo katolickiego.
Widać więc wyraźnie, że w politycznej strategii Jarosława Kaczyńskiego nie ma żadnego geniuszu poza konsekwentną realizacją ideologicznej przebudowy Polski z europejskiego państwa nowej Europy (Unia Europejska) na autorytarne państwo o anachronicznie przestarzałym ustroju państwowo wyznaniowym, które we współczesnym, pluralistycznym porządku świata spadnie na daleki margines państw zacofanych, narażonych na rewolucyjne nastroje narodów sfrustrowanych utraconym statusem życia z czasów państwa liberalno - demokratycznego.
Taki scenariusz historyczny Polska ma już za sobą po eksperymencie z socjalizmem po obaleniu którego osiągnęliśmy /jako naród/ obecny, wysoki status państwa nowoczesnego na 6-tym miejscy dobrobytu społecznego w Unii Europejskiej.
W razie ewentualnej realizacji strategii p. Kaczyńskiego Polska straci ten status i to będzie czynnikiem zapalnym do niepokojów społecznych.
Zachowanie p. Kaczyńskiego wskazuje, że on tego nie dostrzega, co by oznaczało, że jako polityk jest pozbawiony przypisywanego mu geniuszu politycznego. I to jest poważnym zmartwieniem Polaków dzisiaj, bo to Kaczyński sprawuje rządy w Polsce.
Trzeba więc sobie życzyć aby wybory 13 października br. zdjęły z Polaków to zmartwienie.