„Zdarzyło mi się zobaczyć w życiu wiele wspaniałych postaw ludzkich, lecz żadna nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak postawa Lecha Wałęsy. Jestem nim zachwycony i myślę, że nikt nie potrafiłby zachować się w obronie ojczyzny tak, jak on....” czytamy we fragmencie wypracowania jakiegoś nastolatka na Ściąga.pl.
Ciekawe jak Lech Wałęsa zachowałby się, gdyby był na miejscu ks. Jerzego Popiełuszki. Przecież był. Różne rzeczy podpisywał, ale że czytać nie za bardzo umie, to przecież nic nie wiedział. Ten człowiek jest niewinny!
Wciąż niewyjaśniona katastrofa smoleńska jest papierkiem lakmusowym człowieczeństwa. Każdy obserwator polskiej polityki mógł samemu ocenić stopień braku człowieka w człowieku m.in. w okresie kampanii zbydlęcenia prowadzonej wobec żałoby narodowej.
To dzięki awanturom pod krzyżem zobaczyliśmy rzekome polskie elity idące z prądem nowoczesności: bratających się polityków, celebrytów i pospolitych przestępców – „awangardę zmian”, gdzie zorganizowana w motłoch miejscowa żulia, pod pałacem, gdzie urzędował Prezydent Bronisław Komorowski, którego sama zresztą wybrała, zakwestionowała tak podstawowy dorobek ludzkiej kultury jak godne wspomnienie zmarłych – żałobę.
Pierwsze rytuały pogrzebowe rozpoznano u Homo Erectus – przodka neandertalczyka i człowieka rozumnego. Teraz sami Państwo rozumieją, na jakim poziomie ewolucyjnym były i są kanalie pod krzyżem.
Jakim małym człowiekiem trzeba być, by tak, jak Wałęsa, zarzucać Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, czy atak na integralny element człowieczeństwa, jakim jest jego osobowość. Tak, wielki Lech Wałęsa, znakomicie zna znaczenie słowa „niezrównoważony”, odnoszącego się do bardzo poważ nich zaburzeń. Ale o to tu właśnie chodzi, aby poniżyć, zdeptać, splugawić, sprowadzić adwersarza do własnego poziomu.
Faktem jest, że Polacy przestraszyli się wojny z Rosją i innymi siłami zła, więc pełni lęku przypodobując się swoim demonom, uprawiali rytuał nie tyle zapomnienia, co akceptacji nieszczęścia z 10 kwietnia 2010 r. Wmawiali sami sobie: „Polacy, nic się nie stało”.
Swoja prawdziwą twarz pokazał wówczas Kościół Katolicki. Zobojętniani hierarchowie opuścili swoich wiernych i krzyż, którego powinni bronić. Pozwolili na hańbiące zachowania hałastry. Tak, w protestach pod krzyżem, tego głosu zabrakło. A później dochodzi do takich wydarzeń, jak ukrywana przez tychże hierarchów pedofilia, związki wielu księży, aborcje ich kochanek oraz zakonnic, wykorzystywanie ubogich wiernych.
10 kwietnia swoją prawdziwą twarz pokazał Lech Wałęsa
10 kwietnia nieco po 12.00 słuchając programu Trzeciego Polskiego Radia usłyszałem Lecha Wałęsę, który żałował, że nie policzy się z ludźmi, z którymi miał tam otwarte rachunki. Pomimo wielu poważnych zarzutów, do tamtej pory starałem się zrozumieć w jakiś sposób Wałęsę, jego uwikłanie odnośnie współpracy służb, itd. gdy usłyszałem co powiedział były prezydent, a usłyszałem przekąs, że „oni niestety nie żyj”, a nawet delikatnie skrywaną radość z powodu tragedii.
Bóg obraca zło w dobro
Bez katastrofy smoleńskiej nie byłoby patriotycznego przebudzenia. Nie byłoby Marszu Niepodległości, popularności wielu portali internetowych i mediów, uświadomienia politycznego wielu obywateli, dla których nawet Prawo i Sprawiedliwość jest dziś partią za mało patriotyczną.
Katastrofie smoleńskiej „zawdzięczamy” uświadomienie wielkiego kryzysu państwa i braku polskiej tożsamości u wielu naszych rodaków. Ludzie zaprzeczający własnemu człowieczeństwu pod krzyżem nie zniknęli. Widzieliśmy ich wczoraj w sądzie na rozprawie cywilnej jaką Jarosław Kaczyński wytoczył Lechowi Wałęsie.
Zaczepiający Kaczyńskiego dziennikarz (nie wiem czy był ze stacji TVN) powinien pracować w chlewie, ale nie w mediach. Zresztą, chciałbym usłyszeć od Wałęsy, skąd ma dane na temat ostatniej rozmowy Jarosława z Lechem Kaczyńskim. Ma dane od tajnych służb, niech się podzieli informacjami. Czyżby były Prezydent Lech Wałęsa wie coś, czego nie wie polski rząd? Nich przedstawi dowody.
Tymczasem polskie chłamiarstwo interesuje się zaczepkami Wałęsy wobec Kaczyńskiego, a nie meritum sprawy. Typowe medialne barachło, przez którego zawód dziennikarza kojarzony jest dziś słusznie z zawodem prostytutki.
Wielu się ze mną nie zgodzi, ale katastrofa smoleńska obudziła wielu Polaków, którzy, brzydko mówiąc, stali w rozkroku i ówczesnej sytuacji politycznej po prostu nie rozumieli. To są cykle historyczne. Takim wydarzeniem był najazd mongolski na nasz kraj w XIII wieku, po którym to po 150 latach Polska stała się mocarstwem. Takim najazdem była II wojna światowej i niemieccy oraz radzieccy barbarzyńcy. Z katastrofą smoleńską pozwolono sobie jednak na zbyt wiele. To wydarzenie było jak lont do patriotycznej armaty, która wybuchła. Tak! Polska, pomimo trudów odbuduje swoje siły. Tylko to nie stanie się od razu.
Inne tematy w dziale Polityka