Romuald Kałwa Romuald Kałwa
3127
BLOG

Polska choruje na wściekliznę

Romuald Kałwa Romuald Kałwa Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Historia ta działa się z osiem lat temu. Była ciemna i późna wiosenna noc. Odwoziłem kolegę do domu do pracy z Opola, do jakiejś zatęchłej wsi, gdzie dosłownie kończą się asfaltowanej drogi i do której nie dojeżdżają autobusy tylko z Brzegu, i to niewiele.

Pokonując kolejne nic ni znaczące drogi i kolejne wsie, wyjeżdżając z takiej tam zapadłej wichury, a była może godz. 23.30, światła kierowanego przeze mnie samochodu rozświetliły istotę, która przechodziła przez ulicę. Nie zwracała uwagi na mój wehikuł. Wymusiła pierwszeństwo wiec trzeba było się zatrzymać. Dzięki temu mieliśmy okazję przyjrzeć się, co się stało, a stało się to, że takiego zwierzęcia nigdy wcześniej nie widziałem, a przecie ludzieta, sam jestem chopem ze wsi, a i do zoo chodziłem, dzięki czemu nawet lwa i hienę na własne oczy widziałem!

Ze 3- 4 miesiące później, na letniej zakrapianej biesiadzie, ze stadem byłych już woodstockowiczów, w okolicach, gdzie widziałem wspomnianego stwora, opowiadałem, co na własne oczy widziałem: 10 metrów od maski samochodu przez ulicę powoli i nieco teatralnie przechodziło dziwne, obsmarowane mazią – z posklejanym futrem zwierzę, przypominające mieszankę psa, sarny i... kosmitę. Czyżbym był odkrywcą nieznanego gatunku? Witaj nagrodo Jobla!

W końcu po zawziętej dyskusji, co to mogło być, jeden z imprezowiczów rzekł: - był to może „pies parchaty”-. Następnego dnia sprawdziłem, co to znaczy „parchaty”. O dziwota! Wpisując hasło w wyszukiwarkę, część zdjęć zawierała zwierzęta, przeważnie psy, w zaawansowanym stadium wścieklizny – śmiertelnej choroby roznoszonej przez zwierzęta.

                                                                                   *** 

Ciekawe, tyle mówi się o innych chorobach, ale czemu tylko o tych, które blokują eksport polskiej żywności. Jakaś ptasia grypa, jakaś świńska grypa... Skoro świńska, to chyba nie ludzka. Zaraz, a gdzie były pierwsze ogniska tych chorób? Jak się rozprzestrzeniały? Jak wyglądała ich ewolucja/mutacja? I dlaczego wszystkie choroby, które zresztą przyszły do nas z zewnątrz, przypisują nam szczególnie aktywnie nasi zagraniczni przyjaciele?

Kto tez nie powiedział, że takich chorób nie można świadomie roznosić, potajemnie zatrudniając się w dużych fermach hodowlanych, itd. teoria spiskowa? Przecież tu chodzi o miliony.

Na poważnym portalu „Rynek zdrowia” czytamy: „Zachorowania ludzi na wściekliznę to w Polsce rzadkość, ale na świecie z tego powodu umierają tysiące ludzi”.

Źródło: http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Eksperci-zachorowania-ludzi-na-wscieklizne-to-w-Polsce-rzadkosc-ale,184700,8.html

Nie powiedziałbym, że zachorowania na wściekliznę w Polsce to rzadkość. Źródło to Wojewódzki Plan Zarządzania Kryzysowego w Opolu załącznik nr 3. Widzimy, że zachorowalność na wściekliznę w Polsce w 2017 r. wynosiła 8.234, tj. o 256 osób więcej niż w 2017 r. Ile osób przeżyło i czy pomogły szczepionki? Tego dane nie zawierały.  Czy dotyczyło to stanów chorobowych, czy tylko osób, które miały kontakt z zarażonymi?

image

Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości