Katedra Notre Dame już dawno przestała być symbolem chrześcijaństwa. Dla zdecydowanej większości ludzi była piękną gotycką budowlą wkomponowaną w paryski pejzaż, zabytkiem kryjącym w sobie bezcenne dzieła sztuki, natchnieniem dla artystów, a nie świątynią Pana. To turyści, nie pątnicy tłumnie odwiedzali ją codziennie.
Tak było do wczoraj.
We wtorkową noc Wielkiego Tygodnia Francja (a wraz z nią cały świat) odebrała przyśpieszone rekolekcje wielkopostne, w które bezwiednie zaangażowały się media całego świata. Bóg upomniał się swoją własność.
„Zburzcie tę świątynię, a w trzy dni ją odbuduję” - dokładnie z taką sekwencją zdarzeń (symbolicznie i bardzo konkretnie) mamy właśnie do czynienia. Katedra Notre Dame na powrót zaistniała w świadomości Francuzów jako symbol chrześcijaństwa i dlatego jest to początek powrotu do korzeni "najstarszej córki Kościoła". Zapewne powrotu bardzo bolesnego.
A więc żaden „czas zmierzchu”, a wręcz przeciwnie.
Komentarze