Afera ze 160cio hektarową strategiczną dla budowy CPK działką, dała mi asumpt do szukania w Internecie jakichkolwiek wiadomości kim jest „bohater” całego zdarzenia Andrzej Wielgomas.
Nazwisko Wielgomas kojarzyło mi się bowiem z Heleną Wielgomasową, znaną głównie jako dziennikarka prasy gadzinowej Generalnego Gubernatorstwa podczas niemieckiej okupacji. Losy tej kobiety były wyjątkowo skomplikowane i niejednoznaczne. Z jednej strony haniebne, jak właśnie współpraca z okupantem niemieckim, z drugiej tragiczne, jak śmierć jej dwóch synów, żołnierzy Powstania Warszawskiego rozstrzelanych przez Niemców. Obszerna nota na jej temat jest w Wikipedii.
Żadnych informacji, nawet wieku, nie ma natomiast o osobie pana Andrzeja Wielgomasa. Postać bardziej utajniona niż szef jakichkolwiek tajnych służb w Europie. W końcu ma do tego prawo. A może jednak ma i nie ma ? Bo jeżeli ktoś decyduje się zalewać media reklamami wyrobów swojej firmy, zachęcać do ich konsumowania jako wyjątkowych, to konsumenci chcą wiedzieć kto to taki. Firma jest rodzinna. To nie koncern Coca -cola, gdzie dziś już nie wiadomo do kogo należy. Ktoś taki jak pan Andrzej Wiegomas czy chce tego czy nie, sam wystawia się jako osoba publiczna. Pominę już promocję artystyczną córki, która w mediach nie jest opisywana inaczej niż jako córka milionera, czy wizyty w jego firmie prominentnych polityków albo wspieranie choćby inicjatywy Campus Polska kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego.
Jako prostoduszny i pokornego serca gotów jestem sądzić, że ukrywanie się pana Wielgomasa, także z jego inicjatywami społecznymi, bo za taki w końcu uznać można Campus Trzaskowskiego zatem, że utajnianie swoich inicjatyw i życiorysu wynika po prostu z wyjątkowej skromności i pokory wobec współobywateli. Czy to jednak nie rodzi uzasadnionego pytania – dlaczego? Co się za tym kryje? W końcu nie wszyscy są prostoduszni i pokornego serca.
Z mojego dziennikarskiego doświadczenia wynika, że najbardziej enigmatyczne, nic nie mówiące są życiorysy tych, którzy wolą nie być kojarzeni z przeszłością swoją czy rodzinną. Czy mają do tego prawo? Jako osoby prywatne tak. Jako publiczne – nie. W każdej demokracji, nawet takiej jak ją rozumie obecna władza, to nadużycie społecznego zaufania.
Inne tematy w dziale Polityka