Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
2290
BLOG

Monarchiści przeciw referendum

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 40

   

Za tydzień referendum w Warszawie. Znacznie głośniejsza od referendalnej jest kampania antyreferendalna. Tak zwani celebryci, głównie aktorzy, którzy zwykle dobrze wiedzą gdzie są konfitury w danej chwili i niewiele ich obchodzi czy biorą udział w promocji garnków czy pani prezydent Warszawy, stawili się w kampanii anty niemal masowo. Mało który ma odwagę stanąć po drugiej stronie. Najbardziej rozbawił mnie niejaki pan Malajkat, rodem zdaje się z pięknego miasta Mikołajki, który w TVN24 nie bardzo umiał uzasadnić dlaczego to co jest mu się podoba, ale mu się podoba. Bredził coś o tym, że to nie ratusz wywiercił dziurę w tunelu do którego wlała się woda. Pyszne, ale po raz kolejny potwierdza starą prawdę, że aktor jest od grania jak .... ( tu każdy sobie dopowiada słowo po „jak”) a nie od zabierania głosu w sprawach politycznych.

            A tak właśnie – politycznych. Bo gdy już i premier i prezydent zaczynają zniechęcać do aktywności stricte obywatelskich, a więc do udziału w referendum, sprawa staje się i polityczna i po prostu skandaliczna. Czyżbyśmy byli już tak znieczuleni i zniechęceni do tego co się nazywa kasą polityczną, że nie chce nam się nawet owego skandalu wytknąć władzy wybranej w wolnych i demokratycznych wyborach?

            Klasa polityczna w Polsce coraz bardziej zapomina o tym, że jest ową klasą z łaski obywateli a nie pomazania Bożego. Bo tak tylko można interpretować akcję podjętą przez premiera i prezydenta. Jeżeli bowiem przyjmiemy zgodnie z prawdą, że jedną z funkcji referendum jest legitymizacja władzy przez obywateli, to okaże się, że nawołujący do nie brania udziału w referendum w nosie mają legitymizację, bo na nic nie jest im potrzebna. Na nic też nie są im potrzebne światłe unijne wskazania, które w referendach właśnie widzą najpewniejszy instrument demokracji. Jest im potrzebna wioska patiomkinowska.

            Gdyby w jakimkolwiek kraju starej Unii prezydent czy premier zniechęcali do obywatelskiej aktywności, taka działalność skończyłaby się co najmniej skandalem jeżeli nie upadkiem rządu. Proszę sobie wyobrazić, że premier Francji, Danii, Belgii czy Niemiec nawołuje obywateli by nie wzięli udziału w legalnym referendum. Możliwe?

            Z drugiej strony jak wielki jest strach i niepewność wyników referendum w Warszawie, gdy politycy rządzącej partii zamiast nawoływać do udziału i poparcia prezydenta miasta, nawołują do absencji. Idźcie i dajcie prezydent Warszawy mocną legitymację – powinni nawoływać a nie nawołują. Dlaczego?

            Referenda bowiem bardzo często pokazują różnicę między tym co uważa opinia publiczna a pływająca w kisielu klasa, pożal się Boże, polityczna.

            Osobny temat to przygotowywana w kancelarii prezydenta ustawa o referendach. Praktycznie zmierza ona do ubezwłasnowolnienia wyborców i czekania na następne wybory, bez możliwości odwołania nawet najbardziej haniebnej władzy lokalnej. Czyżbyśmy zmierzali w stronę królestwa? Monarchiści zawsze uważali, że najlepszą formą ustrojową jest monarchia, ponieważ tam władza nie jest anonimowa i za wszystko ponosi odpowiedzialność. Może więc i premier i prezydent naszego pięknego kraju to ukryta opcja monarchistyczna? Może.

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka