Jerzy George Jerzy George
873
BLOG

Oficjalny zakaz używania słowa „matka”

Jerzy George Jerzy George USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Proszę nie przecierać oczu. Też w pierwszej chwili nie wierzyłem własnym oczom. Ale okazuje się, że to prawda. Kilka dni temu słowo „matka” zostało oficjalnie wykreślone z rejestru słów dozwolonych.

To była zła wiadomość. Dobra wiadomość jest taka, że zakaz ma obowiązywać jedynie w Kongresie i w administracji USA. Amerykańskie dzieci nadal mogą śmiało zwracać się per mama do osoby, która je urodziła albo zaadoptowała.    

Do uchwalenia zakazu doszło w niedzielę 3 stycznia podczas pierwszego posiedzenia nowego Kongresu po zaprzysiężeniu posłów i ponownym wyborze Nancy Pelosi na przewodniczącą Izby Reprezentantów. Modlitwa otwierająca posiedzenie wcale nieprzypadkowo została zakończona słowami „amen and awoman”, o których była już mowa na łamach Salonu24. Media szeroko omawiały to posiedzenie i te słowa, ale o uchwaleniu wspomnianego zakazu zwykli Amerykanie dowiedzieli się dopiero w poniedziałek wieczorem 4 stycznia, kiedy przed szereg wyrwał się Tucker Carlson i głośno powiedział o tym. Razem z Tuckerem wyrwała się przed szereg udzielająca mu wywiadu Tulsi Gabbard. Tulsi jest Demokratką z Hawajów, która po czterech kadencjach w Izbie Reprezentantów zrezygnowała z ubiegania się o piątą w związku z ubieganiem się o stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych.  

Media w swoich omówieniach do znudzenia podkreślały, że niedzielne posiedzenie Kongresu upływało pod znakiem walki z pandemią. Nic więc dziwnego, że Tulsi nawiązała do tego odpowiadając na pytania Tuckera: 

„Ich pierwszym posunięciem jako nowego Kongresu mogło być zapewnienie starszym Amerykanom szczepionek przeciw covidowi na równi z pracownikami służby zdrowia. Zamiast zrobić coś, co naprawdę ratowałoby życie ludziom, oni postanowili powiedzieć: Nie wolno mówić „matka” czy „ojciec””. 

Tulsi Gabbard dodała ojca, bo uchwała zabrania mówić nie tylko „matka”, ale i właśnie „ojciec”, a także „syn”, „córka”, „brat”, „siostra”. Według nowego Kongresu wszystko to są słowa genderowe i nie może być dla nich miejsca w języku kongresmenów i pracowników państwowych. Zakaz uchwalono w celu promowania różnorodności i równouprawnienia. Na pytanie Tuckera, czy to jest skuteczny sposób promowania praw kobiet, Tulsi odpowiedziała: 

„Wprost przeciwnie. Jest szczytem hipokryzji mienić się czempionami praw kobiet i jednocześnie negować ich biologiczne istnienie. To pokazuje jak prawodawcy są oderwani od rzeczywistości i potrzeb amerykańskich ludzi”. 

Tulsi Gabbard, wierząc w istnienie różnic biologicznych między mężczyznami i kobietami, chłopcami i dziewczętami, ogłosiła w grudniu projekt ustawy wzbraniającej trans-kobietom współzawodniczenia w sporcie z biologicznymi kobietami. Roześmiała się, gdy Tucker pod koniec segmentu zapytał, czy prawodawcy naprawdę myślą, że między płciami nie ma różnic: 

„Nie wiem, jak odpowiedzieć czy wytłumaczyć, co oni myślą. (...) Ogłosiłam projekt tej ustawy, bo są ludzie, którzy negują moje istnienie, istnienie biologicznych kobiet. To zaprzecza zdrowemu rozsądkowi, zaprzecza nauce, po prostu nie ma sensu.” 

Demokraci odtrącili Tulsi Gabbard, gdy kandydowała na prezydenta, a teraz po zwycięstwie Bidena, utrzymaniu większości w Izbie Reprezentantów i zdobyciu przewagi w Senacie (50 miejsc plus głos Harris), znowu zaczynają wtykać palce w genderową sieczkarnię. Prawodawcy oddając się w ten sposób radosnej twórczości nie rozumieją, że igrają z ogniem. Znam osobiście kobiety, które zagłosowały na Trumpa tylko dlatego, że Obama w imię walki z dyskryminacją wydał dyrektywę zezwalającą transgenderowym uczniom i studentom korzystać z toalet i zmieniać pokoje w akademikach nie według płci, dla której te miejsca były przeznaczone, a według własnego uznania. Znane mi osobiście kobiety, które przedtem dwukrotnie głosowały na Obamę, tylko z tego i żadnego innego powodu zagłosowały w 2016 roku na Trumpa - trzęsąc się ze złości. 

W 2020 roku Trump przegrał wybory i teraz zachowuje się skandalicznie. Pokazywany wczoraj w telewizji atak motłochu na Kapitol i przemoc wewnątrz budynku to jego dzieło. Chwilami nie miało się pewności, czy ogląda się sceny z Kapitolu w Washingtonie, czy z Majdanu w Kijowie. Zastrzelona została kobieta. Zginęły jeszcze trzy osoby. Przerażenie Republikanów było tak wielkie, że zaczęli rozważać między sobą, czyby nie usunąć Trumpa ze stanowiska powołując się na 25-tą poprawkę do konstytucji dającą możliwość zdjęcia prezydenta z urzędu, gdy z powodu choroby nie jest on w stanie sprawować władzy. W przypadku Trumpa może chodzić tylko o chorobę umysłową. Zapewne właśnie wtedy nie mniej przerażony Trump wreszcie pojął, jak niebezpieczną zaczął grę i zaapelował z Białego Domu do swoich zwolenników:

„Musicie teraz iść do domu. Potrzebny jest spokój. Musicie iść spokojnie do domu.” 

Wieczorem pod Kapitolem ucichło, kongresmeni i senatorzy wrócili do liczenia głosów elektorskich. Na tle tych zdarzeń zakaz używania słowa „matka” i wywiad z Tulsi Gabbard wydają się drobnostkami bez znaczenia, ale Trump został prezydentem właśnie dlatego, że upominał się między innymi o takie drobne sprawy. Wczoraj popełnił rzecz niewybaczalną zachęcając swoich zwolenników do ruszenia na Kapitol. Ale nie tylko on wyeskalował wrogość między dwoma obozami do wczorajszego wybuchu przemocy. Wyeskalowała ją także Nancy Pelosi drąc na oczach całego świata tekst jego przemówienia o stanie państwa i urządzając mu fake’owy impeachment, wyeskalowali ją opozycyjni politycy rujnując bezmyślnie reputację mianowanych przez niego sędziów, wyeskalowały ją media rozpętując na niego czteroletnią nagonkę Russia, Russia, Russia, wyeskalowało ją uparte ignorowanie przez obóz postępu rozkradania i palenia sklepów podczas fake’owej żałoby narodowej po ofierze brutalności policji, wyeskalował ją tenże obóz nieustannie zagrzewając motłoch do protestów, i wreszcie wyeskalowała ją żądna władzy demokratyczna elita swoją taktyką „im gorzej, tym lepiej”. 

Demokraci już w trakcie wczorajszych zajść zaczęli pałać bezbrzeżnym oburzeniem. O swoim zakazie używania słowa „matka” nie mają w tej chwili czasu pomyśleć. Wstrząśnięci atakiem na Kapitol jeszcze intensywniej myślą o detrumpizacji, a to, że ten zakaz oznacza dehumanizację może nigdy nie przyjdzie im do głowy. 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka