Jerzy George Jerzy George
366
BLOG

Covid w odwrocie, polska suwerenność jakby też

Jerzy George Jerzy George Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pandemia słabnie i świat zaczyna wracać do normalności. W Stanach na przykład stacje telewizyjne jak za dawnych dobrych czasów najmarniej raz na tydzień donoszą o masowych morderstwach z użyciem broni palnej. Strzelają dorośli i dzieci. Z dziećmi w ogóle nie wiadomo, co w takiej sytuacji robić. Policjanci mają dylemat - otwierać ogień, czy chowając się za radiowozem albo jakimś drzewem czekać, aż młodocianym terrorystom skończy się amunicja. W stosunku do dzieci druga opcja wydaje się właściwsza. Ale kilka dni temu 14-letnia dziewczynka, zniecierpliwiona bierną postawą ostrzeliwanych policjantów, ruszyła z wycelowaną bronią w ich kierunku, święcie przekonana, że raczej dadzą się zabić, niż zrobią jej krzywdę. Jakżesz musiała być zdziwiona, gdy jeden z policjantów jednak wystrzelił i trafił ją w brzuch. W tej chwili dziecko w ciężkim, ale stabilnym stanie przebywa w szpitalu. Drugi raz może już czegoś takiego nie zrobi. W każdym razie długo nie będzie miało ku temu okazji siedząc pod kluczem w poprawczaku. Z dorosłymi terrorystami sprawa jest jednak prostsza. Albo na wezwanie policji rzucasz broń, albo dostajesz kulę w łeb. Jedyna pociecha, że przedtem uda ci się czasem zastrzelić jakiegoś policjanta na dokładkę do cywilnych zastrzelonych. Pracę amerykańskiej policji znacznie ułatwia również to, że dorosły terrorysta nastrzelawszy się i nazabijawszy do woli sam często-gęsto ładuje sobie kulę w łeb.

W Rzeczpospolitej z kolei nieomylną oznaką powrotu do normalności jest wznowienie apeli części politycznego spektrum o udostępnienie Polakom broni palnej. W głębokiej pandemii jakoś nikt nie miał do tego głowy. A sprawa jest pilna, gdyż co tu ukrywać – z naszymi 2,5 sztukami broni palnej na 100 mieszkańców jesteśmy pod względem swobody zabijania współobywateli prawie o 50 okrążeń za Ameryką (120,5 sztuk na 100 mieszkanców) i jeśli się nie sprężymy, to marne nasze widoki.

Wyraźnym symptomem nadchodzenia upragnionej normalności jest również pocovidowy wzrost antysemityzmu na świecie związany poniekąd z omawianą wyżej kwestią masowego mordowania niewinnych ludzi przy użyciu broni palnej. Covid nieco ukrócił antysemickie praktyki, tak w Stanach, jak gdzie indziej. U nas w każdym razie nikt podczas pandemii nie układał w lesie swastyk z wafelków ani nie dopuszczał się wieszania słomianego Judasza. Nawet Grabowski i Engelking pozwani do sądu na mocy ustawy o IPN z 2018 roku nie uznali pozwu za antysemityzm, tylko za próbę zdemaskowania ich niekompetencji i ostrzeżenia innych naukowców, by nie zakłamywali prawdy o niemieckim ludobójstwie.

Maski, odstępy, obostrzenia i szczepionki - te narzędzia rządowej opresji mającej na celu dyscyplinowanie i zniewalanie społeczeństw – sprawiły, że covid wbrew tytanicznym wysiłkom koronasceptyków znalazł się w odwrocie. Niemniej przez ponad rok swego panowania niemiłosiernie wymęczył ludzi. Niektórych do tego stopnia, że musieli tę mękę na kimś odreagować i w amerykańskich mediach wnet zaczęły się pojawiać doniesienia o ksenofobicznych atakach. Najpierw skrupiło się na Chińczykach, bo przecież to oni zdaniem Trumpa przywlekli zarazę do Stanów. Chińczycy i chińczykopodobni Azjaci byli dopadani na ulicy i kopani po głowach. Potem normalną koleją rzeczy odreagowywanie covidowego stresu - z kopaniem po głowie włącznie - objęło Żydów. Media donoszą o setkach antysemickich wybryków, do jakich dochodzi w Kalifornii, Nowym Jorku i niemieckich landach. W Polsce jakoś nie. Antysemickie ekscesy jeszcze przybrały na sile, gdy uwolnieni od pandemicznych rygorów Żydzi i Palestyńczycy zaczęli hucznie, wręcz wybuchowo, obchodzić 73 rocznicę powstania państwa Izrael, czyli po ludzku mówiąc, znowu wzięli się za łby. Antysemici wszystkich krajów śledzący relacje z tych wydarzeń przypuszczalnie doznawali miłego uczucia, jakie się miewa po powrocie z męczącej podróży siadając w ulubionym fotelu. Wreszcie mogli znów zacząć żyć po bożemu.

Wybuchowe izraelskie obchody trafiły rykoszetem również w nacjonalistyczny, skrajnie prawicowy polski rząd, który na wieść o kolejnym rozpizganiu Gazy nie raczył wywiesić izraelskich flag, co mu natychmiast wypomniano. Karma nie dała na siebie długo czekać. Duńczycy zablokowali nam budowę Baltic Pipe, a Amerykanie odblokowali Rosji i Niemcom budowę Nord Stream 2. Czy doszłoby do tego, gdyby covid nie odpuścił?

Nie znam odpowiedzi na powyższe pytanie. Obawiam się natomiast, że covid nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wprawdzie dzięki szczepieniom i twardemu egzekwowaniu zaleceń władz obserwujemy spektakularny spadek zarażeń i zgonów, nie brak jednak subtelnych oznak powrotu kryzysu. W pięknie wyszczepionej Wielkiej Brytanii na przykład niepokojąco rosną liczby zakażeń (ostatnio do ponad sześciu tysięcy dziennie). Indie mogą się „pochwalić” grubo ponad stu tysiącami zachorowań dziennie i około trzema tysiącami zgonów. Źle się również zaczyna dziać w państwie szwedzkim. Polscy koronasceptycy ubóstwiają ten kraj za odmowę noszenia namordników, ale nie pragną pamiętać, że to kraj półtora raza większy obszarem od Polski i trzykrotnie mniejszy demograficznie, przy czym w znacznej mierze zaludniony przez ludzi żyjących samotnie, którzy wprawdzie chętnie uprawiają seks, ale niezbyt często z drugą osobą. Tak że samo nienoszenie namordników o niczym jeszcze nie świadczy, zwłaszcza że rząd Jego Królewskiej Mości konsekwentnie egzekwuje zachowywanie odstępów, wspomaga zdalne wykonywanie pracy i odbieranie edukacji, oraz zabezpiecza sprawny przebieg szczepień. Krótko mówiąc nie jest to bynajmniej raj dla koronasceptyków; w Szwecji też mają oni na co się wściekać i pyszczyć.

Odreagowywanie covidowego stresu w szwedzkim wykonaniu również nie wygląda pięknie. Szwedzi wprawdzie nie wyżywają się na Chińczykach i Żydach, za to słynna szwedzka tolerancja kończy się w miejscach, gdzie można spotkać ludzi w namordnikach, czyli na ulicach, w sklepach i w środkach transportu publicznego. Człowiek z maską na twarzy przekonywany jest werbalnie, złośliwym kaszlaniem mu w twarz, a w najlepszym razie pogardliwymi spojrzeniami, że nie ma dla niego miejsca w szwedzkim społeczeństwie. Bywa, że zagraniczni rezydenci pod wpływem presji ze strony toksycznego otoczenia po prostu opuszczają Szwecję. Mieszanka ortodoksyjnego i nieortodoksyjnego podejście szwedzkich władz do pandemii nie zbawiła Szwecji. Szwecja wraca do normalności w tym sensie, że jej rząd, tak jak wszędzie, zbiera teraz cięgi za kiepskie zarządzanie covidowym kryzysem. Premier musiał publicznie przyznać, że zostały popełnione błędy, a król uznać, że strategia dotycząca koronowirusa to „porażka”. Rezultat? – noszenie masek, nawet po dwóch szczepieniach, jest teraz w Szwecji odgórnie rekomendowane, tyle że mało kto tej rekomendacji przestrzega. Ostatnią nadzieją na uniknięcie kolejnego wzrostu zachorowań pozostaje więc szczepionka.

W Polsce covid niby odpuszcza, ale jednak te 312 zachorowań i 13 zgonów zostało tam wczoraj odnotowane. To niewiele mniej niż 6 czerwca w zeszłym roku przed zimowowiosenną katastrofą. Można ufać w szczepionkę, trudno jednak liczyć na osiągnięcie progu wyszczepienia gwarantującego zbiorową odporność. Rząd pod przywództwem jedynego ugrupowania, któremu suwerenność Polski naprawdę leży na sercu, będzie zbierał ze wszystkich stron baty za nieradzenie sobie z pandemią, w pierwszym rzędzie od tych, co murem stali przy nim, gdy wszystko szło dobrze, a potem im się odmieniło. Wystarczył jeden poważniejszy kryzys, by pękli jak mydlana bańka. Tak bywa z pętakami.

Nie ukrywam, że numer z Baltic Pipe i przekręt z Nord Stream 2 mocno mnie rąbnęły. Sprawa kopalni w Turowie i ultimatum PE pod tytułem „pieniądze za praworządność” też nie nastrajają mnie optymistycznie. PiS może nie sprostać tym wyzwaniom, ale wiadomo bankowo, że przynajmniej będzie się starał. Od opozycji, dla której słowo „suwerenność” jest pustym dźwiękiem, w ogóle nie sposób czegoś takiego oczekiwać. Jej liderzy wielokrotnie dawali to wyborcom do zrozumienia. Rozpłynąć się w brukselskiej Europie, żyć w niej wygodnie i bez trosk. Oto ich ideał, realizacji którego po odzyskaniu władzy oddadzą się z całą mocą.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości