Czy mamy do czynienia z wariantem pierwszym, czy drugim – gdybym był Niemcem, to po plecach przebiegałby mi dreszcz na myśl, że ktoś taki, kto formułuje podobne opinie, rządził moim krajem tak długo…
W rozmowie z węgierskim kanałem Partizan Angela Merkel stwierdziła, że to państwa bałtyckie i Polska odpowiadają za zerwanie stosunków dyplomatycznych między Unią Europejską a Rosją na etapie dyskusji o przestrzeganiu porozumień mińskich, a tym samym pośrednio za wybuch wojny na Ukrainie.
Nie będę się długo rozwodził, ale chcę w tej sprawie powiedzieć dwie rzeczy.
Pierwsza.
Przez lata rząd Angeli Merkel kupował od Rosji tanie surowce energetyczne i budował gazociąg na dnie Bałtyku. W ten sposób dostarczał Rosji obłędne ilości żywej gotówki. Czy Rosja Władimira Putina przeznaczyła te pieniądze na podniesienie poziomu życia swoich obywateli? Nie. Rosja Władimira Putina przeznaczyła je na zbrojenia, by najpierw zagrozić Gruzji, a potem – w 2014 i 2022 roku – zaatakować Ukrainę. Mogła to zrobić, bo uzbroiła się za pieniądze, które wprost dostarczyła jej Angela Merkel i kierowany przez nią rząd. A więc to właśnie Angela Merkel – nie pośrednio, jak mówi ona o nas i Bałtach – lecz bezpośrednio jest odpowiedzialna za agresję Rosji na Ukrainę.
Druga.
Jak ocenić kogoś, kto formułuje tego typu opinie? Możliwości są dwie. Albo jest to ktoś, kto świadomie mija się z prawdą, a więc wykazuje się skrajną złą wolą, albo – by ująć to dyplomatycznie i zacytować Kubusia Puchatka – jest misiem o bardzo małym rozumku.
Czy mamy do czynienia z wariantem pierwszym, czy drugim – gdybym był Niemcem, to po plecach przebiegałby mi dreszcz na myśl, że ktoś taki, kto formułuje podobne opinie, rządził moim krajem tak długo…
Inne tematy w dziale Polityka