fot. Piotr Łysakowski
fot. Piotr Łysakowski
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
2999
BLOG

Co zrobić ze słowami arcybiskupa Michalika?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 134

  

Trzeba zamilknąć. I w tym milczeniu po prostu załamać ręce. I modlić się. Modlić się, o jak najszybszą pokoleniową zmianę w polskim Kościele. Zmianę na biskupów Polaków i Guzdków. Zmianę na ludzi, którzy przed opinią publiczną bronią Kościoła po prostu prawdą i odważnymi czynami, a nie – jeśli nawet nie złą, korporacyjną solidarnością – to przynajmniej jakąś zdumiewającą nieporadnością.
 
Dziecko lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze drugiego człowieka wciąga. Dzisiaj otrzymujemy z instancji międzynarodowych instrukcję, że mamy zaczynać wprowadzać dzieci w życie seksualne już w przedszkolach. To jest horrendalna rzecz, przecież trzeba pomóc dziecku i wzmocnić rodzinę, a nie iść po linii najmniejszego oporu – miał powiedzieć dziś abp Michalik (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14742181,Abp_Michalik__Wielu_molestowan_udaloby_sie_uniknac_.html#BoxSlotII3img#MT).
 
Jeśli ten cytat nie jest przekręcony to zdumiewa. I nie ta druga jego część, – w której arcybiskup mówi o wczesnej edukacji seksualnej i z którą się zgadzam, – ale ta pierwsza. Bo to pierwsze zdanie, a czytam je wielokrotnie, jednoznacznie sugeruje, że winni są nie tylko pedofile (świeccy bądź duchowni). Winne są też dzieci. Dlaczego? Bo ich zwyczajnie prowokują. Wciągają. Zaznaczam: jeśli te słowa rzeczywiście padły.
 
A jeśli naprawdę padły, to nie należy tu niczego komentować. Trzeba zamilknąć. I w tym milczeniu po prostu załamać ręce. I modlić się. Modlić się, o jak najszybszą pokoleniową zmianę w polskim Kościele. Zmianę na biskupów Polaków i Guzdków. Zmianę na ludzi, którzy przed opinią publiczną bronią Kościoła po prostu prawdą i odważnymi czynami, a nie – jeśli nawet nie złą, korporacyjną solidarnością – to przynajmniej jakąś zdumiewającą nieporadnością.
 
Dziś rozmawiałem z jednym z warszawskich wiernych, który opowiadał mi o postawie biskupa Guzdka, gdy sprawa byłego już księdza, Jacka S, ujrzała światło dzienne. Co wtedy zrobił biskup Guzdek? Ano po prostu w najbliższą niedzielę pojechał do Legionowa i w tamtejszym kościele garnizonowym wygłosił wszystkie niedzielne kazania, w których zwyczajnie, wszystkich wiernych, za czyny Jacka S przeprosił. A po Mszy świętej rozmawiał ze wszystkimi, którzy chcieli o tym rozmawiać. I znów: jeśli to prawda, to trzeba to docenić. Bo wygląda na to, że biskup Guzdek nie tylko wszczął stosowne procedury, ale jeszcze umiał zwyczajnie ludzi przeprosić. Bez jakiegoś zafałszowanego ważenia racji. Trzeba to docenić i czekać. Czekać, aż będzie miał on więcej do powiedzenia w polskim Kościele. Oby jak najprędzej…
 
  
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo