julian olech julian olech
4013
BLOG

Olga Tokarczuk strzeliła focha

julian olech julian olech Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 129

W ferworze politycznych zawirowań, jakie ogarnęły nasz kraj, informacje z kręgów kultury trudniej przebijają się do powszechnej wiadomości. Jedną z takich informacji jest i ta, że nasza noblistka Olga Tokarczuk nie przyjęła tytułu „Honorowego Obywatela Dolnego Śląska”. Co takiego się stało, pod koniec września, że Dolnoślązaczka z pochodzenia, mieszkanka tego regionu, od długiego czasu mieszkanka Wrocławia, niemalże w rocznicę przyznania jej prestiżowej nagrody literackiej nie przyjmuje kolejnego wyróżnienia, które, wydawałoby się, powinno być zaszczytem dla każdej obdarowanej nim osoby? To pytanie jest tym bardziej zasadne, że Wrocław, a dokładniej, jego prezydent, tuż po przyznaniu wiadomej nagrody bardzo hojnie obdarował panią Tokarczuk dobrami materialnymi, zabytkową willą i odpowiednimi środkami finansowymi na jej remont. Wg ubiegłorocznej informacji, jaka ukazała się w lokalnej prasie, ten dar, obejmujący jeszcze obietnicę dofinansowywania bieżącej działalności Fundacji Olgi Tokarczuk, którą założyła pisarka, a która będzie mieścić się we wspomnianej willi, ma wynosić łącznie ok. 6 mln zł, czyli prawie dwukrotną wartość noblowskiej nagrody. Kwota to ogromna, willa, należąca niegdyś do Marii i Tymoteusza Karpowiczów, całkiem okazała, a tu takie dziwne zachowanie osoby, która tyle od miasta, stolicy Dolnego Śląska otrzymała. W czym przyczyna tego dziwnego zachowania?

Nie znam pierwotnej istoty pomysłu, by Olgę Tokarczuk obdarować tytułem honorowej obywatelki Dolnego Śląska, tym bardziej, że nieco śmieszy mnie sam pomysł, by takimi honorami obdarzać kogoś, kto jest rodowitym mieszkańcem regionu, czyli niejako z urodzenia jest jego obywatelem. Być może dolnośląscy radni wymyślili sobie, że skoro przed rokiem wrocławscy radni, zupełnie inna grupa samorządowców, obdarowali noblistkę pokaźną nagrodą materialną, to oni, w rocznicę przyznania jej literackiego Nobla, obdarzą ją, niejako dla równowagi, nagrodą honorową. I pewnie by się tak stało, gdyby nie mały zgrzyt, który zepsuł całą zabawę. Pomysłodawcami, a przynajmniej tymi, którzy ten pomysł mieli wcielić w życie, byli opozycyjni radni województwa dolnośląskiego z KO i Nowoczesnej Plus. Dwa dni przed terminem podjęcia stosownej decyzji dolnośląscy radni PiS i Niezależnych Samorządowców, którzy maja większość w wojewódzkiej radzie, zgłosili jeszcze jednego kandydata do w/w tytułu honorowego, świdnickiego biskupa Ignacego Deca. W trakcie głosowania nad kandydaturami, które wcale się nawzajem nie wykluczały, w trakcie głosowania nad kandydaturą biskupa z sali obrad wyszli wszyscy radni KO i Nowoczesnej, a za Tokarczuk głosowali już wszyscy, oprócz jednego z radnych PiS, którego na sali nie było. Tak więc, obu nominowanym osobom te honorowe tytuły przyznano, choć same głosowania przebiegły w dosyć kontrowersyjny sposób. 

Jak te dziwne głosowania skwitowali przedstawiciele obu stron? Szef opozycyjnego klubu, PO+N, za TOK FM z 25.09.: „Potraktowaliśmy tę kandydaturę”, biskupa, „nie jako chęć nagrodzenia kolejnej wybitnej osoby, tylko osoby, która została zgłoszona w kontrze do Olgi Tokarczuk. Osoby, która swoją działalnością, swoimi wypowiedziami, swoją postawą, jest zaprzeczeniem tych wartości, które prezentuje Olga Tokarczuk”. Odpowiedzią na te słowa jest głos nieobecnego podczas głosowania radnego z PiS: „Uważam, że nagroda Nobla już dawno przestała być nagrodą prestiżową. A pani Olga Tokarczuk zgodnie z jej sumieniem, w moim przekonaniu, swoimi wypowiedziami niszczy porządek moralny i obraża mój naród.” 

  A jak zareagowała na tę sytuację sama Olga Tokarczuk? Udzieliła odpowiedzi na Facebook’u, za TOK FM z 25.09.: „Szanowni Państwo, dziękuję tym wszystkim, którzy wspierali moją kandydaturę do tytułu honorowej obywatelki Dolnego Śląska i czuję się zaszczycona tym wyróżnieniem. Niestety jednak nie mogę przyjąć tego tytułu. Wyróżnienie to, zamiast być radosnym świętowaniem poczucia wspólnoty, stanowi ilustrację bolesnego rozdarcia naszego społeczeństwa, zaś świadome kreowanie tej sytuacji, a co za tym idzie podsycanie emocji towarzyszących temu wyborowi, antagonizuje mieszkańców Dolnego Śląska jeszcze bardziej. Z przykrością więc zmuszona jestem odmówić przyjęcia tej godności, ponieważ nie chcę stać się obiektem takich działań i elementem tej gry” 

No tak, miało być miło, a tu klops, pani Olga Tokarczuk dowiedziała się, że niekoniecznie panuje jednomyślność, co do jej talentu, a bez tego ona nie może przyjmować kolejnych hołdów pochwalnych od lokalnej społeczności. Niby zrozumiałe, ale, wcześniej mogła(?), przecież też mogła nie wiedzieć, jak to z tą willą było, ale tamto, to było zupełnie co innego, czego odrzucić po prostu się nie opłacało. Honorowe obywatelstwo, to takie nic, można sobie darować. A, co ludzie powiedzą? Mniejsza o to, przecież już wtedy, kiedy otrzymywała ten pierwszy prezent było wiadomo, za Gazetą Wrocławską, że: „Noblistka przyznała, że jest "osobą polityczną". Jej zdaniem, każdy refleksyjny człowiek taki jest i musi być posiadając swoje poglądy. Olga Tokarczuk przed wyborami parlamentarnymi zachęcała do "głosowania za demokracją. Dzisiaj nie cieszy się z wyniku, ale ma nadzieje na przyszłość. - Nie jest to wybór, który by mnie uszczęśliwił. Kiedy się dowiedzieliśmy, kto wygrał, nie czułam się zadowolona, ale optymistycznie staram się znaleźć w tym wszystkim jakieś nowe otwarcie. Parlament się odnowił, weszła osoba, na którą głosowałam, mam więc poczucie osobistego kontaktu z tym nowym parlamentem - tłumaczy Olga Tokarczuk.” Pani Olgo Tokarczuk, co jest grane? 

Skąd tęsknota Olgi Tokarczuk za likwidowaniem podziałów, skoro swoją postawą i swoimi dziełami sama te podziały tworzy? Nie chce brać udziału w tej, jak to sama określiła, grze? Ale przecież sposób powstania jej fundacji, którą zainicjował prezent od miasta Wrocławia, jest częścią takiej gry. Czy pani O.T. sprawdzała jednomyślność radnych, którzy przyklepywali wniosek prezydenta miasta, który sam wcześniej podjął wiadomą decyzję? Miasto nie miało co zrobić z dużym domem, posadowionym na sporej, bo 11 arowej, działce, w dobrej dzielnicy Wrocławia? Tyle inicjatyw społecznych nie ma swojego lokum, co mocno utrudnia ich działania, a miasto robi takie prezenty osobie, która wzbudza w społeczeństwie liczne kontrowersje? Nawet teraz, nie przyjmując już przyznanego jej honorowego tytułu? Więcej empatii, pani noblistko, do otaczającej nas rzeczywistości, niestety, nie jest ona taka różowa, jaką chciałaby pani ją widzieć.  

Na koniec wypadałoby przypomnieć, w jakimś sensie podobną sytuację, jak kiedyś Polacy nagrodzili znanego literata. W 1900r, na 25-lecie pracy literackiej, Henryk Sienkiewicz otrzymał od narodu polskiego dar, majątek ziemski w Oblęgorku. Dopiero potem, bo 1905r, otrzymał literackiego Nobla. Ten dar dla pisarza był prawdziwie darem od narodu, by go sprawić założono specjalny komitet, który ogłosił narodową zbiórkę i z tak zdobytych pieniędzy wspomniany dar zakupiono. Można, można, trzeba tylko chcieć podejmować decyzje, które kontrowersji nie wzbudzają.  

PS. Nie lubię określenia użytego w tytule, ono jest, jak dla mnie, zbyt sztubackie, ale jakoś mi do treści tego artykułu wyjątkowo pasuje, może komentatorzy podpowiedzą, dlaczego? 


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura