julian olech julian olech
1113
BLOG

Sprawiedliwość poszła na L4.

julian olech julian olech Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 115

Jakiś czas temu, kiedy dyskutowano o wprowadzeniu dodatkowego wolnego dnia po Święcie Niepodległości, liberalne media ubolewały, jaka to będzie niepowetowana szkoda dla sądów, które na ten dzień miały zaplanowane tysiące spraw, dla których trzeba będzie szukać nowych terminów. Było, minęło, jakoś ten dzień wolnego dało, lub da się nadrobić.

Po tamtym wolnym poniedziałku media wieściły, że pracownicy administracyjni sądów szykują się do strajku, by w ten sposób upominać się o podwyżki płac. Ci pracownicy zawsze byli marnie opłacani, ale nigdy nie sięgali po tak ostateczną formę protestu, jaką jest strajk. Mogli przecież oflagować budynki sądowe, mogli pracować na zasadach włoskiego strajku, mogli, … ale widocznie nie chcieli, inne grupy zawodowe pokazały im skuteczniejszą metodę upominania się o swoje.
W miniony wtorek media podały informację, że większość sądów w Polsce nie funkcjonuje, bo ich pracownicy administracyjni właśnie strajkują. Ta informacja była podana raz, czy dwa razy i jakoś o niej ucichło. Liberalne media, które nadzwyczaj ochoczo relacjonują wszelkie protesty społeczne skierowane przeciwko rządowi, tym razem zachowują się nadzwyczaj wstrzemięźliwie. Nie ma się  czym chwalić, że sądy same sparaliżowały swoje działanie, bo rządzi w nich "nadzwyczajna kasta"? Jak się szybko okazało, kiedy strajkuje sądowa administracja, to sądy w ogóle nie działają, czyli jest tak, jakby ich w ogóle nie było. Można się zastanawiać, czy dla przeciętnego obywatela jest to dotkliwe, kiedy sądy nie działają, bo większość z nas na co dzień z sądami ma niewiele do czynienia. Ale sądy nie zajmują się tylko wielkimi aferami gospodarczymi, nie tylko sądzą groźnych bandziorów, ale też rozpatrują sprawy rozwodowe, rozstrzygają sprawy opieki nad dziećmi, prowadzą spory pracowników z pracodawcami. Tych spraw, którymi sądy zajmują się każdego dnia są tysiące, a tu nagle sądów nie ma, bo … strajkują. Strajkują tylko służby administracyjne sądów, ale jak te strajkują, to i sędziowie nie pracują, czyli sądy są na wakacjach, a dokładnie na … L4. Z tymi zwolnieniami to już jakaś plaga, najpierw była policja, potem próbowała tego straż graniczna, a teraz administracja sądów. Takie "strajkowe" pójście na L4 zapowiada też ZNP, a dokładnie jego szef, który co jakiś czas przypomina o swoim istnieniu. Ciekawe, że Rzecznik Praw Obywatelskich nie ma nic do powiedzenia w tych sprawach, nie przywołuje instytucji państwowych do ich właściwego funkcjonowania, mającego na celu zabezpieczanie praw obywateli, m.in., do sądów, oświaty, bezpieczeństwa, itd. Liberalne elity cieszą się, że jest kolejna grupa zawodowa, która chce dokuczyć państwu?

Media zapowiadają, że ten swoisty protest administracji sądowej ma potrwać dwa tygodnie. Ile to spraw się nie odbędzie, ile terminów nie zostanie dotrzymanych, chociażby na prawidłowe odwołanie się od nieuzasadnionego zwolnienia z pracy, czy od ogłoszonych już wyroków? Jak dostarczyć do sądu wymagane dokumenty, kiedy sądy same ich nie przyjmują, ani nie odbierają przesyłek pocztowych?  Czyli co, w sądach mamy strajk totalny, inspirowany zachowaniem totalnej opozycji? "Im gorzej, tym lepiej"? Wszystko po to, by udowodnić, że "państwo działa tylko teoretycznie"? A może teraz SN, lub jakikolwiek inny sąd, wyśle do TSUE pytania prejudycjalne, by się dowiedzieć, czy forma protestu, polegająca na masowym braniu "lewych" zwolnień lekarskich jest zgodna z naszą konstytucją, z unijnymi traktatami i w ogóle z jakimikolwiek prawnymi przepisami?

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo