Karolina Nowicka Karolina Nowicka
201
BLOG

Wiecznie żywy mit męskiej racjonalności

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 38


Ponieważ pan Zbyszek zablokował mnie u siebie, pozwalam sobie skomentować we własnym blogu fragment jego najnowszej notki:

Zgodnie z propagowaną od lat falą medialnej perswazji, zgodnie z tezami współczesnej "nauki", zgodnie z ruchami "para-społecznymi" przejawiającymi się i w mediach i w rozwiązaniach prawnych, męskość została uznana za toksyczną. Tym samym do kategorii ludzkich zakwalifikowane zostały jedynie wartości i postawy żeńskie, takie jak unikanie ryzyka, dążenie do bezpieczeństwa i uczynienie z prostej emocjonalności kryterium poznawczego oraz decyzyjnego wszystkich podejmowanych działań. Za "Strach" płacimy eskalacją tego procesu. Infantylizacją i "kobieceniem" społeczeństwa, które staje się niezdolne do samodzielnych, efektywnych i twórczych działań, za to jest uległe, szukające bezpieczeństwa za cenę wolności, rozumiejące tylko podstawowe emocje dostarczane wprost z medialnego ekranu.

I tak oto pan Zbyszek z notki o bezsensowności paniki zrobił manifest w obronie dawnych czasów, kiedy to emocje były domeną kobiecości, a mężczyźni kierowali się zawsze rozumem. :) Tak to jest, jak się swoje własne emocje uważa za objaw rozsądku, zaś emocje osób myślących i czujących inaczej – za intelektualny regres.

Najwidoczniej pan Zbyszek nie rozumie, że za naszymi (męskimi i kobiecymi) decyzjami zawsze stoją jakieś emocje i uczucia. Rozum służy ocenie ryzyka, stosunku kosztów do zysków, znalezieniu najlepszej (najtańszej, najbardziej efektywnej) drogi do celu. Sam w sobie rozum do niczego nie motywuje. W skrócie: cele są emocjonalne, racjonalne zaś powinny być metody.

Czy mężczyźni z dawnych lat byli bardziej racjonalni od kobiet? Czy nie kierowali się chęcią zemsty, żądzą seksu czy pieniędzy, lojalnością wobec rodu czy wyimaginowanego honoru? Nie wmówicie mi, że samuraj, który zabijał się ze wstydu po „utracie czci” czy żalu po utracie pana, postępował racjonalnie. A bankrutujący przez faworyty królowie? A pojedynki? A szał twórczy? Nawracanie siłą na swoją religię też nie było podyktowane zdrowym rozsądkiem; owszem, wspólna religia pozwala na raczej bezkonfliktowe funkcjonowanie społeczeństwa, ale przecież sama konfliktowość jest wynikiem EMOCJI. W imię czego mężczyźni podejmowali to całe ryzyko, o którym tak tęsknie pisze pan Zbyszek? W imię czego podróżowali, zdobywali, walczyli, solidaryzowali się, zdradzali, knuli, osądzali? W imię umiłowania rozumu? Rozum pozwalał im co najwyżej tak lawirować, żeby nie zrobić samemu sobie kuku.

Czym się mężczyźni różnią od kobiet, to raczej myśleniem długofalowym i poskromieniem natychmiastowych emocji w imię podążenia za trwałymi, stabilnymi uczuciami. Kobietom jest trudniej, jesteśmy rozmamłane, miękkie i delikatne. Boimy się, chcemy być lubiane i szanowane. I faktycznie, większy udział kobiet w życiu publicznym odbił się na prawie oraz obyczajach. Stawiamy na bezpieczeństwo, tolerancję i dobre „się-czucie”. Czy jednak mężczyźni protestują? Czy gremialnie twierdzą, że za bardzo się ze sobą cackamy, że staliśmy się obrażalscy i fochowaci? Wystarczy poczytać Salon przez parę dni, by zrozumieć, że traktowanie mężczyzn jako istot z gruntu racjonalnych jest błędem. :) Prawda jest taka, że każdy dba o swoje uczucia – czy to postępowe, czy religijne. Nie ma żadnej solidarności ani dbania o wspólnotę, jest podział na grupy, czasami... jednoosobowe. I szczerze powiedziawszy, bardziej to sobie cenię niż fałszywą „jedność narodu”.

A co do samej paniki... Tak, jest szkodliwa! Tylko że nasi przodkowie panikowali tak samo jak my. Ze strachu przed morem zamykali się w domach, stosowali idiotyczne zabezpieczenia, unikali obcych. Pan Zbyszek tak się przyzwyczaił do życia w tym mięciutkim „kobiecym” dobrobycie, że wszechobecny strach i walka rażą go, drażni go robienie zapasów, a już ograniczenia, które trzeba odgórnie wprowadzić, traktuje jako przejaw totalitaryzmu. Jednocześnie razi go sam dobrobyt, narzeka na zniewieścienie społeczeństwa, na chęć okręcenia świata w ciepłą, bezpieczną kołderkę. Tylko że przecież do tego właśnie dążyliśmy, MY, LUDZIE. Ba, mężczyźni bardziej niż kobiety! To mężczyźni walczyli o lepsze, bezpieczniejsze i wygodniejsze jutro, to oni domagali się równych praw i sprawiedliwości, to oni krytykowali bezsensowną przemoc, wprowadzali kodeksy moralne. [Kobiety również, lecz rzadziej – częściowo przez uwarunkowania społeczne, częściowo dlatego, że znacznie bardziej wiążą się z emocjonalnie z obiektami (ludźmi, zwierzętami), a nie ideami.] To głównie dzięki mężczyznom mamy teraz w sklepach tyle towarów, że możemy robić zapasy na miesiąc naprzód. Czy dawniej, w chwili zagrożenia, ludzie nie walczyli ze sobą o zasoby? Walczyli, tyle że tych zasobów było znacznie mniej.

Nie zamierzam twierdzić, że obecnie wszystko zmierza ku dobremu. To nie jest doskonały świat. Wiele spieprzyliśmy (patrz: skażenie i dewastacja przyrody). Internet okazał się być zarówno wspaniałym źródłem rozrywki i wiedzy, jak i potworem zżerającym nasze umysły. Ale to właśnie w Internecie pan Zbyszek może zamieścić swoje żale na to, że owładnęła nami nieuzasadniona panika, że nie znamy proporcji, że zachowujemy się emocjonalnie. To tutaj totalni imbecyle mogą się wymądrzać na temat koronawirusa i albo straszyć wymarciem połowy Europy, albo drwić z niskiej śmiertelności. Tyle, że niczego innego tutaj nie możemy, prawda? Żeby zmienić świat, trzeba – jak napisałam kilkanaście dni temu – ruszyć dupę od komputera. I coś zrobić.

Czego serdecznie panu Zbyszkowi i samej sobie życzę. (Mamy zapasów na co najmniej kilka dni, partner kupił ostatnie specjalne maseczki na Allegro, kurier postawi żarcie przed drzwiami. To jest właśnie realne życie!)


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo