Karolina Nowicka Karolina Nowicka
302
BLOG

Panie Czarnek, wara od cudzych dzieci!

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 60


Artykuł o nowej odsłonie „Lex Czarnek” potwierdził moje dawno już wyrobione zdanie: o wychowaniu dzieci powinni decydować wyłącznie rodzice, wszelkie zaś zakusy rozmaitej maści ideologów nie powinny mieć żadnego znaczenia. Istotną kwestią jest WYBÓR: rodzice o zapatrywaniach lewicowych powinni mieć możliwość posyłania dzieci na zajęcia prowadzone przez lewaków, a rodzice-prawicowcy niech posyłają dzieci na zajęcia prowadzone przez prawaków. Ideałem byłoby, gdyby dyrektorzy mieli swobodę w organizowaniu spotkań pozalekcyjnych, a rodzice mogli gładko lawirować pomiędzy szkołami w zależności od popieranego przez dyrekcję światopoglądu. I wilk byłby syty, i owca cała.

Co natomiast proponuje pan Czarnek? Ano, ni mniej ni więcej, tylko więcej kontroli ze strony kuratorów, a de facto ze strony samego państwa. Państwa, które on jako minister reprezentuje w sferze nauki i edukacji. Cóż, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Potrzeba jednak mądrości, żeby pomagać, a nie szkodzić. Pan Czarnek obawia się indoktrynacji ze strony lewicowych czynowników, jednak wydaje się – takie przynajmniej odnoszę wrażenie – iż nie przeszkadza mu już indoktrynacja prawicowa, czyli np. uczenie młodzieży patriotyzmu. Gdybym się myliła, to bardzo przepraszam, ale na razie pan Czarnek sprawia wrażenie, jakby uważał, że monopol na wychowanie dziatwy powinno mieć państwo. A to już bardzo poważne przewinienie.

Oczywiście wszelkie działania mające na celu wpojenie młodym „jedynie słusznej” postawy moralnej spełzną na niczym. W pewnym wieku pouczenia nauczycieli czy nawet barwnych i głośnych aktywistów stają się przeszkodą w wyrabianiu własnego „ja”. Młodzieńcy i pannice, niezależnie od tego, z jakich domów pochodzą, zaczynają się buntować przeciwko nazbyt upierdliwemu wtłaczaniu określonych przekonań. Przykład? Prawdopodobnie to przeniesione z salek katechetycznych lekcje religii przyczyniły się do wrogiego nastawienia wobec Kościoła; obecnie coraz mniej uczniów wybiera te zajęcia, a ci, co jeszcze na nie uczęszczają, nie traktują ich zbyt poważnie. Ot, taki paradoks: im mocniej przemy na wdrożenie pewnych zachowań, tym większy napotykamy opór.

Wracając jednak do tej nieszczęsnej ustawy, którą upichcił pan Czarnek w pyszałkowatym przekonaniu, że wie najlepiej, czego trzeba cudzym dzieciom. Otóż mam nadzieję, że i to prawo zostanie przez naszego prezydenta uwalone, a pan Czarnek straci za parę lat ciepłą posadkę taniego moralizatora. Co prawda większość Salonowiczów patrzy na jego starania przychylnie, lecz jest to tylko kolejny powód, by nie szanować opinii większości.


Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo