Kodeks Boziewicza wg skrótu z Wikipedii:
Według Boziewicza przedmiotem każdej sprawy honorowej jest obraza i jej zadośćuczynienie honorowe. Dzielił obrazy na trzy stopnie:
I: obraza lekka – lekceważące wyrażenie się o kimś. Obrażonemu przysługiwało prawo wyboru broni, a obrażającemu prawo określenia warunków walki,
II: obraza ciężka – zelżenie kogoś pogardliwymi, bądź obelżywymi słowami. Obrażony wybierał broń i określał warunki walki,
III: obraza bardzo ciężka – rękoczyn, hańbiące posądzenie uwłaczające czci danej osoby, obraza narodu, kobiety lub rodziny. Obrażony wybierał broń i określał warunki walki, a w przypadku pojedynku na pistolety przysługiwał mu pierwszy strzał.
Mój komentarz: Czy w dobie powszechnego ujadania w Internecie, opluwania się i traktowania nawzajem jak bydło, istnieje jeszcze jakakolwiek potrzeba obrony swojego „honoru”? Co prawda można pozwać za oszczerstwo, jest to jednak sytuacja wyjątkowa. Chamstwo, agresja i obrażanie inaczej myślących są na porządku dziennym, coraz bardziej się zatem na nie uodparniamy, traktując to jako element codziennej bytności w wirtualu.
Inna sprawa – kto posiada tzw. zdolność honorową? Poczytajmy:
"Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące:
1. osoby karane przez sąd państwowy za przestępstwo pochodzące z chciwości zysku lub inne, mogące danego osobnika poniżyć w opinii ogółu;
2. denuncjant i zdrajca;
3. tchórz w pojedynku lub na polu bitwy;
4. homoseksualista;
5. dezerter z armii polskiej;
6. nieżądający satysfakcji za ciężką zniewagę, wyrządzoną przez człowieka honorowego;
7. przekraczający zasady honorowe w czasie pojedynku lub pertraktacji honorowych;
8. odwołujący obrazę na miejscu starcia przed pierwszym złożeniem względnie pierwszą wymianą strzałów;
9. przyjmujący utrzymanie od kobiet niebędących jego najbliższymi krewnymi;
10. kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją;
11. notorycznie łamiący słowo honoru;
12. zeznający fałsz przed sądem honorowym;
13. gospodarz łamiący prawa gościnności przez obrażanie gości we własnym mieszkaniu;
14. ten, kto nie broni czci kobiet pod jego opieką pozostających;
15. piszący anonimy;
16. oszczerca;
17. notoryczny alkoholik, o ile w stanie nietrzeźwym popełnia czyny poniżające go w opinii społecznej;
18. ten, kto nie płaci w terminie honorowych długów;
19. fałszywy gracz w hazardzie;
20. lichwiarz i paskarz;
21. paszkwilant i członek redakcji pisma paszkwilowego;
22. rozszerzający paszkwile;
23. szantażysta;
24. przywłaszczający sobie nieprawnie tytuły, godności lub odznaczenia;
25. obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi;
26. podstępnie napadający (z tyłu, z ukrycia itp.);
27. sekundant, który naraził na szwank honor swego klienta;
28. stawiający zarzuty przeciw honorowi osoby drugiej i uchylający się od ich podtrzymania przed sądem honorowym"
Wygląda na to, że według pana Boziewicza mnóstwo obywateli jest pozbawionych „honoru”. Jednak kto dzisiaj odmówiłby podania ręki gejowi, pracownikowi lombardu, plotkarzowi czy komuś, kto wyzwiska traktuje jak szczekanie psa? Oczywiście większość wymienionych zachowań nadal jest uważana za zwykłą podłość. Tylko co z tego? To już nie jest to samo podejście, co sto lat temu. Honor to część obyczajów regulujących współżycie w społeczeństwie, a te obyczaje są już zupełnie inne. Dzisiaj można mówić o braku uczciwości, kindersztuby, uczuć wyższych, kręgosłupa moralnego. A że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, tedy owe zarzuty kierujemy najczęściej wobec osób, które nam się czymś naraziły. To dlatego dla jednych „kibol” jest zwykłym chuliganem, a dla drugich – wojowniczym patriotą. :)
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo