Komentarz z bloga Threeme:
Mnie też wydaje się nieraz, że np. moi rodzice i nasi sąsiedzi, w początkach lat 60-tych, czuli się znacznie szczęśliwsi niż obecne młode rodziny. Choć prać należało najpierw ręcznie, a dopiero co tata kupił mamie, na dzień kobiet, pralkę wirnikową. Mieliśmy ją jeszcze w akademiku, w 20 lat potem, tę samą "SHL". A jeszcze po pralce pamiętam, jakie to było święto (4-latek) gdy tata z kolegą przytaszczyli w wielkim pudle telewizor 17-calowy, czarnobiały, "Szmaragd". Kosztował jedną bardzo dobrą pensję, czyli jak dziś ze 2-3 tysiące Euro... Soboty były pracujące... W niedziele jeździło się autobusem do Powsina, lub tramwajem, a potem pociągiem elektrycznym, nad Świder. Szczegółowy opis świdrowania przeczytacie Państwo u K.I. Gałczyńskiego - bardzo dokładny ! :) Oraz czasem jeździło się z Mokotowa na Bielany... na karuzelę, jest o niej nawet piosenka :) I mozna było nawet (czasem, z wycieczki zakładowej) statkiem na Zalew Zegrzyński... do Pułtuska !Prawdziwym bocznokołowym parowcem "Romuald Traugutt" ! Super ! Choć piosenka jest zaledwie o statku do Młocin. Na 1000 mieszkańców przypadało wprawdzie tylko 15 aut, jednak jaka to była radość, przejechać się przez Warszawę taksówką "Warszawą" ! I to jest zupełnie PEWNE ! - rodziny były szczęśliwsze niż dziś.
Serio??? Kto to może ocenić, czy dawniej rodziny były szczęśliwsze niż dzisiaj??? Proszę o jakieś dane. :)
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo