Karolina Nowicka Karolina Nowicka
460
BLOG

Pycha, głupota i egoizm - czy kiedykolwiek się z tego wyleczymy?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 26


Życie pokazało, że tam, gdzie dochodzi do konfliktu interesów, nie ma miejsca na ideały i sentymenty. Żyjemy w czasach, kiedy każdy chce coś wyrwać dla siebie, a rząd, łaknąc słupków poparcia, podlizuje się to tej, to tamtej grupie społecznej. W ostatecznym rozrachunku nie będzie ważne, co o postawie tej czy innej grupy myśli reszta społeczeństwa; liczyć się będzie wymierna korzyść: dopłaty, podwyżki, ulgi, przywileje. Dotyczy to i nauczycieli, i uczniów, i konsumentów, i producentów, i prawaków, i lewaków. Każdy chce nagiąć rzeczywistość o swoich wyobrażeń, a czy jest na to zgoda populacji i – co ważniejsze – czy znajdą się na to pieniądze w budżecie, to już drobiazg. Ważne, że my, ze swoim plemieniem, wierzymy w jakąś sprawę i chcemy ją przepchnąć w procesie legislacyjnym.

O polaryzacji polskiego społeczeństwa bardzo ładnie pisze Adam Wichura: jest się albo zadziadziałym katooszołomem albo śmiesznym postępakiem z klapkami na oczach. Obydwa te ugrupowania dzielą się na pomniejsze klany. Chcąc uporządkować świat wokół siebie, usiłujemy przypisać bliźnich do jednej z dwóch głównych opcji, przylepić każdemu etykietę na wirtualnym czole i w ten sposób zadbać o porządek we własnym umyśle. Na własne życzenie fałszujemy obraz rzeczywistości, tworzymy złudzenia, karmimy się fantazjami. Ale kto by tam dbał o prawdę, kiedy trzeba się przecież jasno określić (czego domaga się zarówno nasza potrzeba socjalizacji, jak i otoczenie), z kim warto pić wódkę, a kogo należy poszczuć psami.

Nikt chyba – pomijając zatwardziałych eremitów – nie ucieknie przed potrzebą przynależności. Ja na ten przykład odczuwam przemożną sympatię do wszelkich ruchów prośrodowiskowych. Słowo „ekolog” kojarzy mi się pozytywnie, w krytykantach zaś dostrzegam sporo pychy i ignorancji. Jak można czepiać się ludzi broniących przyrodę? Co jest złego w ochronie ginących gatunków, promowaniu segregacji śmieci, wskazywaniu na szkody wynikające z przemysłowej uprawy zbóż? Zdaję sobie sprawę, iż takie nastawienie czyni mnie podatną na krasomówstwo pseudoekologów, którym bynajmniej na dobru kochanych zwierzątek nie zależy. Ponieważ jednak komuś chcę kibicować, wybieram kierunek najbliższy mojemu wewnętrznemu głosowi. I mogę jedynie gruntowną lekturą bronić się przed manipulacją farbowanych lisów zachwalających rzekomo lepsze (bardziej ekologiczne) produkty, zachowania czy trendy.

Czy moje sympatie czynią ze mnie lewaczkę? Niektórzy twierdzą, że każdy „zielony” to niedojrzały „czerwony”. Jeśli dodamy do tego nieskrywaną niechęć do instytucji Kościoła oraz wzgardę dla patriotyzmu, ocena mojej osoby wydaje się prosta. A przecież w wielu kwestiach się z lewicowcami nie zgadzam. Na marsze nie łażę, aborcji na życzenie nie popieram, z babami się nie solidaryzuję, do tzw. uchodźców odnoszę się sceptycznie – a mimo to co i rusz jakiś boży prostaczek wyzywa mnie od lewaków, komuchów, postępaków. Ludziom trudno uwierzyć, że można popierać jakąś konkretną sprawę bez wikłania się w meandry polityki, a już na pewno bez określania swojej tożsamości jako przynależnej do takiej czy innej ideologii.

I to napawa mnie goryczą, odrazą i coraz większą potrzebą zamanifestowania swojej niechęci wobec każdego, kto dzieli polską scenę społeczno-polityczną na czerń i biel, bez próby choćby szczątkowego zrozumienia oponentów. Ludzie, świat nie jest czarno-biały! – chciałoby się zakrzyknąć. I oczywiście zdaję sobie sprawę, iż sama wpadłam w pułapkę „wojny polsko-polskiej”, która odwodzi mnie od spraw dalece ważniejszych, takich jak umycie kibla, posprzątanie pokoju dziecka, znalezienie dobrej pracy czy choćby przeczytanie ciekawej książki. Skoro ja się daję na to złapać, to czy powinnam się dziwić, że wy, wciąż jeszcze opętani myślą o swojej racji, tak się dajecie podpuszczać?

Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo